KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 20 kwietnia, 2024   I   10:21:50 AM EST   I   Agnieszki, Amalii, Czecha
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Uparty dziennikarz na drodze do Morskiego Oka

10 września, 2008

W związku z zamknięciem 1 września drogi do Morskiego Oka, znany warszawski dziennikarz Stanisław Remuszko stwierdził, że jest to decyzja niezgodna z prawem oraz narażająca turystów na niebezpieczeństwo i zaskarżył ją do Prokuratury Krajowej.

Oto fragmenty jego doniesienia:
   
"Jako obywatel uprzejmie zawiadamiam o popełnieniu przez Starostwo Tatrzańskie i Tatrzański Park Narodowy przestępstwa, polegającego na zagrożeniu życia ludzkiego, zdrowia i mienia poprzez świadomy zamiar całkowitego zamknięcia dla ruchu kołowego i pieszego drogi jezdnej między Wodogrzmotami Mickiewicza a Morskim Okiem, co skutecznie uniemożliwi  dojazd w ewentualnej nagłej potrzebie Pogotowiu Ratunkowemu oraz Straży Pożarnej.
   
Każda droga, autostrad nie wyłączając, może być czasowo zamknięta przez siłę wyższą, np. katastrofę cysterny z paliwem albo trzęsienie ziemi. Jeśli jednak zamknięcie drogi ma charakter planowy, elementarne wymogi bezpieczeństwa nakazują wcześniejsze przygotowanie objazdów lub podjęcie innych działań, minimalizujących w czasie i  przestrzeni możliwe groźne skutki takiej blokady. (...)
   
Pretekstem do zamknięcia drogi mają być osypiska. Jednak osypiska rozciągają się zazwyczaj na kilka-kilkanaście metrów, podczas gdy administratorzy i wykonawcy chcą zamknąc od 1 wrześnie 2008 - i to bezterminowo! - całą kilkukilometrową drogę. A przecież prace remontowe nie będą prowadzone jednocześnie w kilkudziesięciu miejscach, lecz po kolei, etapami, najwyżej w kilku miejscach naraz."   
   
Sprawa trafiła wedle kompetencji do Prokuratury Rejonowej w Zakopanem, która odmówiła wszczęcia śledztwa, motywując swoją decyzję tym, że po pierwsze Remuszko "w świetle prawa procesowego nie jest legitymowany do działania w charakterze pokrzywdzonego", a po drugie "prawo karne nie pozwala na karanie samego tylko zamiaru popełnienia danego czynu przestępnego".
   
Prokurator Zbigniew Lis dodał jeszcze, "że zgromadzony materiał dowodowy żadną miarą nie wskazuje, aby osoby zamierzające zlecić remont przedmiotowej drogi chciały narazić wędrujących po Tatrach turystów na bezpośrednie zagrożenia utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub z taką możłiwością się godziły, a zatem nie sposób im przypisać działania umyślnego i tym samym zakwalifikować ich działania jako występku z art. 160 par. 1 kodeksu karnego".
   
Remuszko nie dał jednak za wygraną i wystosował skargę na postępowanie zakopiańskiej Prokuratury Rejonowej do Prokuratury Krajowej. Napisał w niej m.in.:
   
"Prokuratura Rejonowa błędnie twierdzi, że nie jestem tzw. stroną w sprawie. Otóż jestem tą stroną jak najbardziej, albowiem w grudniu 2007 roku zarezerwowałem, a w styczniu 2008 opłaciłem trzydniowy pobyt w schronisku PTTK nad Morskim Okiem (w dniach 17-20 września 2008), co łatwo sprawdzić w samym schronisku. Innymi słowy, całkowite zamknięcie dla ruchu pieszego i kołowego drogi jezdnej do Morskiego Oka zagraża wprost i konkretnie mojemu osobistemu życiu i zdrowiu. Sądziłem, że - w przypadku takiego zagrożenia - jako obywatel demokratycznego państwa prawnego mogę liczyć na pomoc jego konstytucyjnych organów. Te jednak odmówiły. Proszę o bezzwłoczne (termin!) spowodowanie zmiany tej niepojętej decyzji."
   
Zdaniem warszawskiego dziennikarza, prokurator Lis w swym piśmie "odejmuje zdolności umysłowe staroście tatrzańskiemu oraz dyrektorowi TPN stwierdzając, iż osoby te nie są w stanie przewidzieć potencjalnych skutków zamknięcia drogi oraz, że mowy nie ma, aby z tymi skutkami się godziły".
   
Teraz piłeczka jest po stronie Prokuratury Krajowej, która z pewnością zleci rozpatrzenie skargi Prokuraturze Okręgowej w Nowym Sączu. Czas będzie nieubłaganie płynął i do rozpoczęcia zaplanowanego przez Stanisława Remuszkę pobytu w schronisku nad Morskim Okiem sprawa raczej nie zostanie zamknięta, w przeciwieństwie do drogi.
   
Zastanawiam się jednak co będzie, jeśli prokuratorzy uznają, że miało jednak miejsce przestępstwo, a sąd potwierdzi prawomocnym wyrokiem ich domniemanie (za jakieś 3 lata, jeśli dobrze pójdzie)? Czy uparty dziennikarz będzie mógł wówczas zażądać odszkodowania za szkody moralne w postaci narażenia jego zdrowia i życia poprzez remont inkryminowanej drogi?

Jerzy Bukowski