KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Wtorek, 23 kwietnia, 2024   I   05:42:27 PM EST   I   Ilony, Jerzego, Wojciecha
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Ważny głos abp. Nycza

07 września, 2008

Metropolita warszawski, ksiądz arcybiskup Kazimierz Nycz, należy do tych hierarchów Kościoła rzymsko-katolickiego w Polsce, którzy nie obawiają się wypowiadać w ważnych sprawach publicznych, zwłaszcza jeśli mają one moralny podtekst.

W liście pasterskim na rozpoczynający się nowy rok szkolny napisał, że udział w życiu społecznym niepodległej Rzeczypospolitej powinny brać tylko te osoby, które potrafiły się wcześniej rozliczyć ze swoich win, popełnionych w poprzednim ustroju. Oto najbardziej charakterystyczne fragmenty:
    „Współcześni świętemu Pawłowi pytali, czy prześladowca może być apostołem. My też pytamy dzisiaj, czy ktoś, kto zawiódł, zdradził, może uczestniczyć w budowaniu naszej Ojczyzny i jej struktur. Patrząc na świętego Pawła, musimy powiedzieć, że może i powinien uczestniczyć, pod warunkiem, że przeżył nawrócenie tak jak On. Że się przyznał i żałował, i tak jak święty Paweł, do końca był świadom swojej niegodności. (...) Osoby, które zdradziły, powinny się do tego przyznać, żałować, mieć świadomość słabości i dopiero wówczas mogą dalej pracować dla ojczyzny.”
Warto przypomnieć, że abp Nycz ma piękną kartę z czasów PRL, kiedy to Służba Bezpieczeństwa przez 12 lat bezskutecznie usiłowała go zwerbować i złamać, choć czyniono wobec niego wiele prowokacji, a także inwigilowano jego matkę i rodzeństwo. Znakomicie opisał to - na podstawie dokumentów, zgromadzonych w  Instytucie Pamięci Narodowej - ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski w książce pt. "Księża wobec bezpieki. Na przykładzie archidiecezji krakowskiej".
   
Abp Nycz nie doprecyzował, jakie konkretne przewinienia miał na myśli, ale zważywszy na przywołane przezeń przykłady ludzi, którzy zaparli się kiedyś - często pod wpływem trudnych warunków zewnętrznych - Chrystusa i wiary, zdradzając swoich bliźnich,  lecz umieli później wyznać wszystkie swoje grzechy w tej materii, okazać szczerą skruchę i w miarę możliwości zadośćuczynić pokrzywdzonym oraz  całej chrześcijańskiej wspólnocie, wolno domniemywać, że chodziło mu m.in. (niektórzy komentatorzy twierdzą, że przede wszystkim) o tajnych współpracowników komunistycznych służb specjalnych.
   
To mocne i mądre słowa, którymi warszawski hierarcha wpisuje się w ogólnonarodową debatę na temat lustracji. Jak na duchownego wysokiej rangi przystało, nie wskazuje nikogo palcem, nie potępia, nie odmawia prawa do współtworzenia nowej rzeczywistości nawet tym, którzy zbrukali się donoszeniem na działaczy opozycji w epoce PRL, ale wyraźnie zakreśla im obowiązki, bez wywiązania się z których nie mają oni moralnego prawa budować zrębów  suwerennego państwa.
   
Można oczywiście spekulować, czy chodzi mu bardziej o Lecha Wałęsę (jak uważa Zbigniew Romaszewski), czy o Lesława Maleszkę (jak sądzi Stefan Niesiołowski), ale nie  personalia są tu przecież najważniejsze, tylko zasady. Abp Nycz jasno i wyraźnie przypomina podstawowe prawdy Ewangelii, jakie winny obowiązywać w życiu publicznym, szczególnie w krajach o tak silnie zakorzenionych tradycjach katolickich, jak Polska.
   
Jego głos znakomicie współbrzmi z opiniami tych wszystkich zwolenników lustracji, którzy podkreślają, że jej przeprowadzenie nie ma być aktem politycznej zemsty, ale uczciwym rozliczeniem komunistycznej przeszłości, dokonanej w chrześcijańskim duchu, nakazującym przebaczać nawet największym grzesznikom, ale pod warunkiem, iż przyznają się oni do swych dawnych błędów, a nie będą kluczyć i mataczyć, by ukryć swoją wstydliwą przeszłość.
   
Niestety, ogromna część programowo przeciwnych lustracji i dekomunizacji mediów nie chce dostrzec i uznać takiej motywacji, fałszywie przypisując orędownikom ujawnienia prawdy o czasach sprzed 1990 roku niecne zamiary oraz bezpodstawnie oskarżając ich o łamanie ludzkich sumień i działanie przeciw kanonom wiary katolickiej.
   
Opinia, wyrażona przez abp. Kazimierza Nycza, rehabilituje sposób myślenia rozsądnych zwolenników lustracji, nie kierujących się żądzą zemsty, ani żadnymi podobnie niskimi intencjami, ale dążącymi do oczyszczenia życia publicznego w niepodległej Rzeczypospolitej wyłącznie z tych ludzi, którzy - mimo ewidentnych dowodów ich zdrady i agenturalnej działalności - nie umieją do dzisiaj przyznać się do haniebnych czynów z przeszłości. Ci, którzy zdobyli się na taką odwagę, śmiało mogą zaś stanąć - jak niegdyś święty Piotr w Kościele powszechnym - w szeregu budowniczych niepodległej Polski, chociaż niekoniecznie powinni pchać się na pierwszy plan.

Jerzy Bukowski