Wedle przeprowadzonego przez pracownię GfK Polonia dla \"Rzeczypospolitej\" sondażu jasno wynika, że premier Donald Tusk powinien skupić się na pracy szefa rządu i zrezygnować z ambicji prezydenckich. Taką opinię wyraziło 2/3 ankietowanych.
Ten wynik bardzo dobrze świadczy o trzeźwości osądu naszych polityków przez ich wyborców. Rodacy dają im wyraźnie do zrozumienia, że każdy powinien robić to, co do niego należy, a nie sprawować aktualnie pełnionej funkcji wyłącznie z myślą o dalszej karierze.
O ile jednak prezydent Lech Kaczyński w ostatnim wywiadzie dla tejże "Rzeczypospolitej" otwarcie przyznał, że ważniejsze od dywagowania o ewentualnej drugiej kadencji jest dla niego umiejętne realizowanie obowiązków głowy państwa, o tyle Tuskowi wciąż marzy się funkcja "pierwszego obywatela" i nawet jego zwolennicy mówią, iż działa on bardziej jako kandydat do niej, niż szef rządu.
Z tego samego sondażu GfK wynika, że prezydenckie ambicje Tuska wspiera prawie 30 procent Polaków, podczas gdy Kaczyński ma ponadtrzykrotnie mniejsze poparcie. Obecnej głowie państwa nie pomógł nawet ostatni sukces na arenie międzynarodowej, za jaki większość komentatorów uważa jego wyjazd do Tbilisi i wygłoszone tam mocne przemówienie. Jedynie 36 procent Polaków sądzi, że dobrze wypełnia on swoje obowiązki w polityce zagranicznej, aż 59 procent jest zaś przeciwnego zdania. Podobnie odbierana jest zresztą krajowa polityka głowy państwa: 35 procent osób ocenia ją dobrze, a 60 procent – źle.
Ten sondaż z pewnością może utwierdzić Tuska co do tego, że warto zawalczyć o prezydenturę. Powinien jednak wziąć pod uwagę także inną liczbę: wedle 71 procent ankietowanych niekorzystne jest łączenie kandydowania na urząd głowy państwa z jednoczesnym pełnieniem funkcji premiera. Rekordowa duża liczba Polaków nie chce, by kierując rządem poświęcał czas na prowadzenie kampanii prezydenckiej.
Tusk musi więc poważnie zastanowić się nad dalszym sposobem działania. Jeśli podporządkuje wszystko walce o prezydenturę, zrezygnowawszy w tym celu z przewodzenia rządowi, a przegra ją, może to wywołać spory kryzys w jego partii, kto wie, czy nawet nie kres kariery politycznej bardzo ambitnego gdańszczanina. Jeżeli skupi się natomiast na premierowaniu, grozi mu to klasycznym zużyciem się w bieżących sprawach i dalszym wystawianiem się na cel ataków opozycji, która będzie miała za sobą większość opinii publicznej, zważywszy na coraz bardziej widoczny brak wymiernych sukcesów jego rządu.
Znany krakowski politolog, dr Jarosław Flis uważa jednak, że łączenie funkcji premiera z prezydenckimi ambicjami nie zniechęci ludzi do kandydatury Tuska, a przynajmniej nie w aż takim stopniu, na jaki wskazuje ostatni sondaż.
"Wyborcy by mu to wybaczyli. Przecież Tusk nie ma zaufanej osoby, takiego brata bliźniaka, którego mógłby wskazać na prezydenta bez obawy, że później nie przeciwstawi się jego woli. A nie może też ryzykować, że kandydat PO przegra i prezydent wciąż będzie w opozycji do rządu" - powiedział "Rzeczypospolitej", komentując wyniki zamówionego przez nią badania.
Jego zdaniem dziś sytuacja obu kandydatów do prezydentury jest trudniejsza niż rok temu z powodu wzrostu liczby wyborców, którzy nie chcą głosować na żadnego z nich.
"Ich wzajemne spory już nie mobilizują wyborców, tak jak kiedyś, po żadnej ze stron. Polaryzacja elektoratu się zmniejsza" - twierdzi dr Flis.
Czyżby więc nadchodził czas na wykreowanie (tylko przez kogo?) jakiegoś neutralnego kandydata, który nie jest jednoznacznie kojarzony z żadną partią i nie był nigdy uwikłany w wielkie polityczne awantury? Osobiście jestem przekonany, że gdyby udało się znaleźć taką osobę i stworzyć wokół niej profesjonalny sztab wyborczy, miałaby ona ogromną szansę wygrać najbliższe starcie o prezydenturę RP.
Jerzy Bukowski
O ile jednak prezydent Lech Kaczyński w ostatnim wywiadzie dla tejże "Rzeczypospolitej" otwarcie przyznał, że ważniejsze od dywagowania o ewentualnej drugiej kadencji jest dla niego umiejętne realizowanie obowiązków głowy państwa, o tyle Tuskowi wciąż marzy się funkcja "pierwszego obywatela" i nawet jego zwolennicy mówią, iż działa on bardziej jako kandydat do niej, niż szef rządu.
Z tego samego sondażu GfK wynika, że prezydenckie ambicje Tuska wspiera prawie 30 procent Polaków, podczas gdy Kaczyński ma ponadtrzykrotnie mniejsze poparcie. Obecnej głowie państwa nie pomógł nawet ostatni sukces na arenie międzynarodowej, za jaki większość komentatorów uważa jego wyjazd do Tbilisi i wygłoszone tam mocne przemówienie. Jedynie 36 procent Polaków sądzi, że dobrze wypełnia on swoje obowiązki w polityce zagranicznej, aż 59 procent jest zaś przeciwnego zdania. Podobnie odbierana jest zresztą krajowa polityka głowy państwa: 35 procent osób ocenia ją dobrze, a 60 procent – źle.
Ten sondaż z pewnością może utwierdzić Tuska co do tego, że warto zawalczyć o prezydenturę. Powinien jednak wziąć pod uwagę także inną liczbę: wedle 71 procent ankietowanych niekorzystne jest łączenie kandydowania na urząd głowy państwa z jednoczesnym pełnieniem funkcji premiera. Rekordowa duża liczba Polaków nie chce, by kierując rządem poświęcał czas na prowadzenie kampanii prezydenckiej.
Tusk musi więc poważnie zastanowić się nad dalszym sposobem działania. Jeśli podporządkuje wszystko walce o prezydenturę, zrezygnowawszy w tym celu z przewodzenia rządowi, a przegra ją, może to wywołać spory kryzys w jego partii, kto wie, czy nawet nie kres kariery politycznej bardzo ambitnego gdańszczanina. Jeżeli skupi się natomiast na premierowaniu, grozi mu to klasycznym zużyciem się w bieżących sprawach i dalszym wystawianiem się na cel ataków opozycji, która będzie miała za sobą większość opinii publicznej, zważywszy na coraz bardziej widoczny brak wymiernych sukcesów jego rządu.
Znany krakowski politolog, dr Jarosław Flis uważa jednak, że łączenie funkcji premiera z prezydenckimi ambicjami nie zniechęci ludzi do kandydatury Tuska, a przynajmniej nie w aż takim stopniu, na jaki wskazuje ostatni sondaż.
"Wyborcy by mu to wybaczyli. Przecież Tusk nie ma zaufanej osoby, takiego brata bliźniaka, którego mógłby wskazać na prezydenta bez obawy, że później nie przeciwstawi się jego woli. A nie może też ryzykować, że kandydat PO przegra i prezydent wciąż będzie w opozycji do rządu" - powiedział "Rzeczypospolitej", komentując wyniki zamówionego przez nią badania.
Jego zdaniem dziś sytuacja obu kandydatów do prezydentury jest trudniejsza niż rok temu z powodu wzrostu liczby wyborców, którzy nie chcą głosować na żadnego z nich.
"Ich wzajemne spory już nie mobilizują wyborców, tak jak kiedyś, po żadnej ze stron. Polaryzacja elektoratu się zmniejsza" - twierdzi dr Flis.
Czyżby więc nadchodził czas na wykreowanie (tylko przez kogo?) jakiegoś neutralnego kandydata, który nie jest jednoznacznie kojarzony z żadną partią i nie był nigdy uwikłany w wielkie polityczne awantury? Osobiście jestem przekonany, że gdyby udało się znaleźć taką osobę i stworzyć wokół niej profesjonalny sztab wyborczy, miałaby ona ogromną szansę wygrać najbliższe starcie o prezydenturę RP.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Święto Dziękczynienia – Historia, Tradycja i Wdzięczność w Sercu Ameryki
Pierwsza Biblioteka Publiczna w Polsce. Domowe biblioteki
Adwokat na bankructwo i ogłoszenie upadłości w Nowym Jorku. Sean Sabeti na LI
Wysyłka samochodu do Polski z USA. Dompak Corporation wysyła auta i inne pojazdy do Europy
Polski fotograf w New Jersey i video serwis na wesela, komunie, chrzciny. M&R foto Studio
Doświadczony psychiatra w New Jersey. David Brożyna M.D. mówi po polsku
Adwokat w East Brunswick w New Jersey 24/7 na sprawy rodzinne, kryminalne, biznesowe. Ted Sliwinski
zobacz wszystkie