KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 18 kwietnia, 2024   I   12:26:26 AM EST   I   Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Polityczne braterstwo krwi

23 sierpnia, 2008

I bądź tu człowieku mądry! Czy jeśli premier Donald Tusk wzywa wszystkich zdrowych, pełnoletnich Polaków do oddawania krwi oraz szpiku kostnego, to mamy do czynienia ze szlachetnym odruchem serca, czy też z kolejną sprytną zagrywką w zakresie budowania przezeń pozytywnego wizerunku medialnego?

Dzień po tym, jak szef rządu ujawnił stan swojego organizmu (co spotkało się natychmiast z zarzutami opozycji, oskarżającej go o działania z zakresu public relations)  zdecydował się - jako człowiek w pełni zdrowy - pójść dwa kroki dalej: oddać krew i zarejestrować się jako potencjalny dawca szpiku kostnego. Uczynił to wraz z minister zdrowia Ewą Kopacz niemal publicznie, bo w specjalnym autobusie, stojącym w pobliżu placu Zamkowego w Warszawie.
   
Premier zapowiedział też przy tej okazji, że instytucje, które są odpowiedzialne za przeszczep szpiku kostnego w Polsce zostaną już wkrótce dofinansowane przez jego rząd taką kwotą, by w ciągu czterech lat liczba osób będących w banku jego dawców  zwiększyła się do ponad 200 tysięcy.
   
Tusk zwrócił uwagę, że jest ona w naszym kraju prawie stukrotnie mniejsza niż np. w Niemczech. Dodał, że rząd jest odpowiedzialny za to, by służba zdrowia funkcjonowała dobrze, ale - jak podkreślił - nic nie zastąpi gotowości obywateli do oddawania krwi i szpiku, co wymaga ich ofiarności na rzecz pilnie potrzebujących tych bezcennych darów rodaków.
   
- Zwracamy się z apelem do wszystkich, którzy odczuwają taką potrzebę solidarności z potrzebującymi, żeby też - jeśli im zdrowie na to pozwala - decydowali się na oddawanie przede wszystkim krwi, bo tutaj deficyt jest bardzo duży - zaznaczył premier.
   
A minister Kopacz zapowiedziała, że większość jej koleżanek i kolegów z rządu po powrocie z wakacji pójdzie ich śladem.
   
- Zapraszamy również polityków wszystkich opcji. Może takie swoiste braterstwo krwi przyda się w tych trudnych czasach. A więc zapraszamy wszystkich, i opozycję, i pana prezydenta również - wzywała do "rozlewu krwi" polską klasę polityczną.
   
Wedle Tuska dobrze byłoby, gdyby krew oddawali wszyscy rozpoznawalni rodacy, niezależnie od tego, czy są przez ogół społeczeństwa lubiani, czy nie.
   
- Każdy, kto jest jakoś rozpoznawalny i stanowi dla jakiegoś środowiska autorytet, powinien tego spróbować. Ta akcja ma sens dopiero wtedy, gdy ludzie zobaczą, że ma ona masowy charakter - powiedział premier.
   
Szef rządu wspomniał siatkarkę Agatę Mróz, która zmarła niedługo po tym, jak został jej przeszczepiony szpik kostny od dawcy z Niemiec. Niedawno telewizja TVN wyemitowała film o jej dramatycznych przeżyciach. Był on jednym wielkim apelem do Polaków, aby jak najwięcej spośród nich decydowało się na oddawanie szpiku potrzebującym.
   
Nawiązując do przesłania, pozostawionego rodakom przez dwukrotną mistrzynię Europy, Tusk powiedział:
   
- Każdy, kto zna się na chorobach, w których szpik jest potrzebny, dobrze wie, że nic nie zastąpi też polskiego szpiku, jeśli chodzi o Polaków. Nie ma to nic wspólnego z narodowością, ale rzeczywiście tak jest, że najłatwiej znaleźć dawcę w obrębie jednej wspólnoty.
   
Ciekawe, jak potraktuje tę najnowszą inicjatywę Donalda Tuska opozycja: czy masowo ruszy do punktów honorowego krwiodawstwa, aby udowodnić, że potrafi oddać więcej krwi i szpiku niż koalicja rządząca (byłaby to piękna rywalizacja z pożytkiem dla dobra Polaków), czy też uzna, że był to czysto polityczny gest i ostro skrytykuje premiera za włączanie spraw zdrowia do partyjnej propagandy?
   
O tym, że podniosą się natychmiast głosy krytyczne, niechaj świadczy ironiczny wpis jednego z blogerów salonu24.pl, zamieszczony niecałe dwie godziny po upublicznieniu informacji o wydarzeniu na placu Zamkowym:
   
Ukochany Przywódca milionów Polaków, Pierwszy Sekretarz komitetu Centralnego Platformy Obywatelskiej, Prezes Rady Ministrów Donald Tusk oddał w dniu dzisiejszym krew. Ów bezprecedensowy precedens świadczy o niezwykłej odwadze Ukochanego Przywódcy oraz przepełniającym Jego serce miłosierdziu. Jeszcze dobitniej pokazuje to fakt, że Premier zgłosił się także do banku dawców szpiku kostnego. Dzięki temu miliony Polaków podażą za swym Przywódcą i w najbliższych dniach stacje krwiodawstwa przezyją prawdziwe oblężenie.
   
No bo cóż może być piękniejszego od Ukochanego Przywódcy, który składa najcenniejszy dar - dar ze swego ciała milionom Polaków? I na dodatek uśmiecha się i zapewnia, że nie bolało? Już chyba tylko jaskółki, które zataczają kółka lecąc nad Kancelarią Premiera.
   
Ale może na pewno być coś brzydszego od tego pięknego obrazka, nieprawdaż? Na przykład brzydkie podejrzenie, że pan Donald Tusk - albo jego opłacany przez podatników aparat propagandowy raczył wykorzystać ideę honorowego krwiodawstwa w misternym - a realizowanym z zadziwiającą konsekwencją, wprost porporcjonalną do nieudolności ekipy PO - planie kopania prezydenta Kaczyńskiego. Wątpię, aby spece od PR, jeżeli są autentycznymi specami, włożyli w usta pani Kopaczowej słowa "zapraszamy pana prezydenta". Lemingi za mądre nie są, to fakt, ale aż tak głupie, żeby nie dostrzec grubości nici, jakimi szyty jest ten event to nie są.
   
To pewnie miały załatwić jakieś życzliwe myszki z mediów tych i owych. Tu zaproszą min. Kamińskiego, tam znów posła Kowala - i tak mimochodem spytają "czy pan prezydent oddał już krew?" "A dlaczego nie?" "Czy z jego zdrowiem aby na pewno w porządku?" I temat by sam "poszedł" w ciemny lud.
   
A jeszcze bardziej złośliwi przeciwnicy Donalda Tuska pytają na forach internetowych, czy kolejnym aktem miłości premiera do Polaków będzie oddanie nerki komuś bardzo jej potrzebującemu i długo już czekającemu na transplantację.

Jerzy Bukowski