Tegoroczny letni sezon turystyczny w Zakopanem obfituje w różne sensacje, regularnie opisywane przeze mnie w portalu poland.us
A to wójt Bukowiny Tatrzańskiej wypomni burmistrzowi Zakopanego, że Morskie Oko leży na terenie jego gminy i nie powinna się nim reklamować urlopowa stolica Polski, a to Związek Podhalan wystąpi z apelem, aby w karczmach góralskich nie było w piątki – jako w dniu Męki Pańskiej – muzyki, a to wreszcie angielski inwestor hotelarski zgłosi zamiar wykupienia i być może wyburzenia Domu Turysty przy Krupówkach.
Jakby komuś mało było jeszcze tych atrakcji, to pojawiła się nowa: spór o nazwę sklepu w centrum Zakopanego. Burmistrzowi nie podoba się, że właściciel wywiesił szyld: „Duperele”, pod którym sprzedaje różne drobiazgi, pamiątki i w ogóle – jak to się dawniej mawiało- „szwarc, mydło, powidło”.
Wedle zakopiańskiego magistratu nazwa jest jednak wulgarna i może ranić oczy spacerujących po mieście turystów. Właściciel sklepu broni się, twierdząc – a wspierają go znani językoznawcy, z profesorem Jerzym Bralczykiem na czele – że w tym słowie nie ma nic obraźliwego, ani naruszającego dobre obyczaje. Podkreśla, że szczególnie przyciąga on uwagę licznie spędzających wakacje na Podhalu Ślązaków, którzy używają je na co dzień i nie widzą w nim nic wulgarnego.
Rzeczywiście, w różnych rejonach Polski różnie traktuje się poszczególne słowa. Określenie kogoś w Poznaniu dobrotliwym mianem „buca” nie powoduje agresji, ale jeśli powie się tak komuś w Krakowie, można go poważnie urazić. Popularna nazwa przedstawicielki najstarszego zawodu świata w wielu częściach kraju ma zdecydowanie negatywny wydźwięk, a na Podhalu nikogo nie bulwersuje, pełniąc funkcję popularnego przerywnika.
Z jednej strony to dobrze, iż włodarz Zakopanego dba o czystość ojczystej mowy na ulicach powierzonego jego pieczy miasta, z drugiej niepotrzebnie naraża się jednak na śmieszność, przyjmując w rolę przesadnego purysty językowego.
Jerzy Bukowski
Jakby komuś mało było jeszcze tych atrakcji, to pojawiła się nowa: spór o nazwę sklepu w centrum Zakopanego. Burmistrzowi nie podoba się, że właściciel wywiesił szyld: „Duperele”, pod którym sprzedaje różne drobiazgi, pamiątki i w ogóle – jak to się dawniej mawiało- „szwarc, mydło, powidło”.
Wedle zakopiańskiego magistratu nazwa jest jednak wulgarna i może ranić oczy spacerujących po mieście turystów. Właściciel sklepu broni się, twierdząc – a wspierają go znani językoznawcy, z profesorem Jerzym Bralczykiem na czele – że w tym słowie nie ma nic obraźliwego, ani naruszającego dobre obyczaje. Podkreśla, że szczególnie przyciąga on uwagę licznie spędzających wakacje na Podhalu Ślązaków, którzy używają je na co dzień i nie widzą w nim nic wulgarnego.
Rzeczywiście, w różnych rejonach Polski różnie traktuje się poszczególne słowa. Określenie kogoś w Poznaniu dobrotliwym mianem „buca” nie powoduje agresji, ale jeśli powie się tak komuś w Krakowie, można go poważnie urazić. Popularna nazwa przedstawicielki najstarszego zawodu świata w wielu częściach kraju ma zdecydowanie negatywny wydźwięk, a na Podhalu nikogo nie bulwersuje, pełniąc funkcję popularnego przerywnika.
Z jednej strony to dobrze, iż włodarz Zakopanego dba o czystość ojczystej mowy na ulicach powierzonego jego pieczy miasta, z drugiej niepotrzebnie naraża się jednak na śmieszność, przyjmując w rolę przesadnego purysty językowego.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Pierwsza Biblioteka Publiczna w Polsce. Domowe biblioteki
Adwokat na bankructwo i ogłoszenie upadłości w Nowym Jorku. Sean Sabeti na LI
Wysyłka samochodu do Polski z USA. Dompak Corporation wysyła auta i inne pojazdy do Europy
Polski fotograf w New Jersey i video serwis na wesela, komunie, chrzciny. M&R foto Studio
Doświadczony psychiatra w New Jersey. David Brożyna M.D. mówi po polsku
Adwokat w East Brunswick w New Jersey 24/7 na sprawy rodzinne, kryminalne, biznesowe. Ted Sliwinski
Planowanie pogrzebu w USA. Dom pogrzebowy w Nowym Jorku. Arthur's Funeral Chapels, Inc. na Greenpoinciec.
zobacz wszystkie