Do nieprzyjemnego zgrzytu protokolarnego na tle akcji wywieszania tybetańskich flag doszło pomiędzy marszałkiem województwa małopolskiego Markiem Nawarą a wojewodą Jerzym Millerem
Ponieważ właścicielem budynku, w którym mieści się urząd marszałkowski jest administracja rządowa, jej przedstawiciel zdecydowanie zaoponował przeciw realizacji na jego terenie rezolucji sejmiku (omawiałem ją szczegółowo wraz z chińską reakcją na nią w artykule pt. „Konfliktowe flagi”, zamieszczonym 5 lipca w portalu poland.us), na mocy której w dniu rozpoczęcia igrzysk olimpijskich w Pekinie na wszystkich obiektach województwa miały zawisnąć flagi Tybetu na znak solidarności z cierpieniami tego narodu pod chińskim panowaniem.
Wojewoda Miller powołał się na jednoznaczne przepisy prawa, zabraniające wywieszania na budynkach administracji państwowej innych flag niż polska oraz unijna. Samorządowcy byli nieprzyjemnie zaskoczeni, ponieważ chcą dać klarowny i symboliczny wyraz swoich uczuć wobec prześladowanego narodu tybetańskiego. W swej rezolucji napisali przecież: „My, Polacy, wiemy, co to znaczy walczyć o wolność i prawa człowieka”.
Marszałek nie spodziewał się takiej rygorystycznej odmowy i teraz trochę żałuje, że postąpił być może zbyt dyplomatycznie, pytając wojewodę o zgodę. Gdyby flagi zawisły bez konsultacji z Millerem, postawiłby go przed trudnym wyborem: udawać, że nic się nie stało albo ściągać je, wywołując ogromne i z pewnością mało mu życzliwe zainteresowanie w większości sympatyzujących z Tybetańczykami mediów.
Teraz Nawarze nie pozostaje już jednak nic innego, jak podporządkować się decyzji wojewody. Na szczęście sejmik jest niepodzielnym właścicielem kilku innych prestiżowych budynków w Krakowie, np. Teatru im. Juliusza Słowackiego, Opery Krakowskiej, Teatru Stu (w całej Małopolsce jest ich w sumie aż 156). Tam tybetańskie flagi powieszono bez protokolarnych problemów.
W Zakopanem ozdobiły one m.in. budynki starostwa tatrzańskiego i urzędu miejskiego, Teatru im. Witkacego, ale także redakcji „Tygodnika Podhalańskiego” oraz wielu prywatnych domów. Bo, jak powiedział starosta Andrzej Gąsienica-Makowski, „posiadamy wspólną miłość do gór i będziemy się solidaryzować z Tybetańczykami; górale góralom chcą być wierni”.
Wcześniej na rezolucję sejmiku ostro zareagował Stały Komitet Prowincji Jiangsu Chińskiej Republiki Ludowej, z którą władze Małopolski podpisały cztery lata temu umowę o współpracy i przyjaźni, przysyłając do Krakowa list, w którym czytamy m.in.:
„Wbrew faktom rezolucja ta zawiera nieuzasadnione oskarżenia przeciwko władzom Tybetańskiego Autonomicznego Regionu Chin, które zgodnie z prawem przeciwstawiły się serii przestępstw, rozbojów w Lhasie. Niewielka liczba buntowników dopuściła się aktów przemocy, w tym bójek, rozbojów, grabieży, podpaleń, zakłócając porządek i powodując wielkie straty w życiu i mieniu. (...) To gangsterzy wykrzykujący hasła niepodległościowe. (...) Nie jest słusznym słuchanie wersji wydarzeń tylko jednej strony, Kliki Dalaja (zwolenników Dalajlamy – JB) i kilku agencji prasowych.”
W zakończeniu listu Chińczycy proszą, by w Małopolsce nie raniono ich uczuć poprzez wywieszanie tybetańskich flag.
Zapytany wówczas przez „Gazetę Wyborczą” o to, czy sejmik zastosuje się do apelu Chińczyków Kazimierz Czekaj, jeden z inicjatorów rezolucji, odpowiedział:
„Ten propagandowy list tylko utwierdza nas w przekonaniu, że w Tybecie nie dzieje się najlepiej i ten region potrzebuje wsparcia w obronie praw człowieka. Flagi tybetańskie zostały już zamówione przez władze województwa i w sierpniu zawisną na budynkach w całej Małopolsce.”
Jak się okazuje, nie w całej, bo niechlubnym wyjątkiem był ważny gmach przy ulicy Basztowej 22 w Krakowie.
Jerzy Bukowski
Wojewoda Miller powołał się na jednoznaczne przepisy prawa, zabraniające wywieszania na budynkach administracji państwowej innych flag niż polska oraz unijna. Samorządowcy byli nieprzyjemnie zaskoczeni, ponieważ chcą dać klarowny i symboliczny wyraz swoich uczuć wobec prześladowanego narodu tybetańskiego. W swej rezolucji napisali przecież: „My, Polacy, wiemy, co to znaczy walczyć o wolność i prawa człowieka”.
Marszałek nie spodziewał się takiej rygorystycznej odmowy i teraz trochę żałuje, że postąpił być może zbyt dyplomatycznie, pytając wojewodę o zgodę. Gdyby flagi zawisły bez konsultacji z Millerem, postawiłby go przed trudnym wyborem: udawać, że nic się nie stało albo ściągać je, wywołując ogromne i z pewnością mało mu życzliwe zainteresowanie w większości sympatyzujących z Tybetańczykami mediów.
Teraz Nawarze nie pozostaje już jednak nic innego, jak podporządkować się decyzji wojewody. Na szczęście sejmik jest niepodzielnym właścicielem kilku innych prestiżowych budynków w Krakowie, np. Teatru im. Juliusza Słowackiego, Opery Krakowskiej, Teatru Stu (w całej Małopolsce jest ich w sumie aż 156). Tam tybetańskie flagi powieszono bez protokolarnych problemów.
W Zakopanem ozdobiły one m.in. budynki starostwa tatrzańskiego i urzędu miejskiego, Teatru im. Witkacego, ale także redakcji „Tygodnika Podhalańskiego” oraz wielu prywatnych domów. Bo, jak powiedział starosta Andrzej Gąsienica-Makowski, „posiadamy wspólną miłość do gór i będziemy się solidaryzować z Tybetańczykami; górale góralom chcą być wierni”.
Wcześniej na rezolucję sejmiku ostro zareagował Stały Komitet Prowincji Jiangsu Chińskiej Republiki Ludowej, z którą władze Małopolski podpisały cztery lata temu umowę o współpracy i przyjaźni, przysyłając do Krakowa list, w którym czytamy m.in.:
„Wbrew faktom rezolucja ta zawiera nieuzasadnione oskarżenia przeciwko władzom Tybetańskiego Autonomicznego Regionu Chin, które zgodnie z prawem przeciwstawiły się serii przestępstw, rozbojów w Lhasie. Niewielka liczba buntowników dopuściła się aktów przemocy, w tym bójek, rozbojów, grabieży, podpaleń, zakłócając porządek i powodując wielkie straty w życiu i mieniu. (...) To gangsterzy wykrzykujący hasła niepodległościowe. (...) Nie jest słusznym słuchanie wersji wydarzeń tylko jednej strony, Kliki Dalaja (zwolenników Dalajlamy – JB) i kilku agencji prasowych.”
W zakończeniu listu Chińczycy proszą, by w Małopolsce nie raniono ich uczuć poprzez wywieszanie tybetańskich flag.
Zapytany wówczas przez „Gazetę Wyborczą” o to, czy sejmik zastosuje się do apelu Chińczyków Kazimierz Czekaj, jeden z inicjatorów rezolucji, odpowiedział:
„Ten propagandowy list tylko utwierdza nas w przekonaniu, że w Tybecie nie dzieje się najlepiej i ten region potrzebuje wsparcia w obronie praw człowieka. Flagi tybetańskie zostały już zamówione przez władze województwa i w sierpniu zawisną na budynkach w całej Małopolsce.”
Jak się okazuje, nie w całej, bo niechlubnym wyjątkiem był ważny gmach przy ulicy Basztowej 22 w Krakowie.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Pierwsza Biblioteka Publiczna w Polsce. Domowe biblioteki
Adwokat na bankructwo i ogłoszenie upadłości w Nowym Jorku. Sean Sabeti na LI
Wysyłka samochodu do Polski z USA. Dompak Corporation wysyła auta i inne pojazdy do Europy
Polski fotograf w New Jersey i video serwis na wesela, komunie, chrzciny. M&R foto Studio
Doświadczony psychiatra w New Jersey. David Brożyna M.D. mówi po polsku
Adwokat w East Brunswick w New Jersey 24/7 na sprawy rodzinne, kryminalne, biznesowe. Ted Sliwinski
Planowanie pogrzebu w USA. Dom pogrzebowy w Nowym Jorku. Arthur's Funeral Chapels, Inc. na Greenpoinciec.
zobacz wszystkie