KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 27 listopada, 2024   I   07:42:24 PM EST   I   Franciszka, Kseni, Maksymiliana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Wartownicza kompromitacja

17 sierpnia, 2008

Może kiedy polska armia będzie już wkrótce w całości \"z wyboru, a nie z poboru\" (jak zapowiedział podczas ostatniej przysięgi poborowych na krakowskim Rynku Głównym minister obrony narodowej Bogdan Klich), nie zdarzy się jej więcej taka kompromitacja, jak fakt nieupilnowania przez żołnierzy ze stołecznego pułku ochrony agregatu prądotwórczego na kopcu Powstania Warszawskiego.

W jedną z pierwszych sierpniowych nocy urządzenie o mocy 4 kilowatów i wartości około 5 tysięcy złotych, które pozwalało oświetlać kotwicę - symbol Polski Walczącej, padło łupem złodziei.    

Od kilku lat ogień nieprzerwanie płonie na kopcu od 1 sierpnia do 2 października, a obowiązek pilnowania go władze stolicy powierzyły trzem służbom mundurowym: Wojsku Polskiemu, Policji Państwowej i Straży Miejskiej. Kradzież wydarzyła się podczas warty żołnierzy; kiedy rano przejmowali ją od nich policjanci, stwierdzili nie tylko wygaśnięcie ognia, ale także brak sporych rozmiarów agregatu.    

Kompromitacja jest równie ewidentna, jak wielka. Przełożeni wartowników nie kryją zażenowania, ale starają się jakoś wytłumaczyć karygodne zachowanie swoich podwładnych - dwóch niedoświadczonych żołnierzy z zasadniczej służby. Jeden z nich podobno źle się poczuł i samowolnie opuścił posterunek, a drugi - zaniepokojony jego przedłużającą się nieobecnością - poszedł go szukać. Kiedy wrócili, urządzenia już nie było. Najwidoczniej złodzieje pilnowali tego miejsca lepiej niż wartownicy...    

Mniej wyrozumiali dla mundurowych kolegów są policjanci (obejmowali wartę po nich) i strażnicy miejscy (pełnili ją przed nimi). Według nich żołnierze zeszli z posterunku z całkiem innego powodu: by pójść na zakupy do nocnego sklepu. Jak było naprawdę, wyjaśni dopiero śledztwo, ale dojmujące uczucie wstydu i hańby na długo towarzyszyć będzie jednostce, w której służą niewydarzeni wartownicy.     

Agregat był własnością stołecznej Straży Miejskiej, która zastanawia się teraz, czy armia odkupi go jej. O wiele ważniejsze pytanie brzmi jednak: czy Wojsko Polskie w taki sam sposób strzeże polskich granic? Można je oczywiście uznać za złośliwe, ale jak go z drugiej strony nie postawić w obliczu niebywałego skandalu na kopcu Powstania Warszawskiego?

Jerzy Bukowski