KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Poniedziałek, 30 września, 2024   I   07:26:03 PM EST   I   Geraldy, Honoriusza, Wery
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Kolejna awantura nad Morskim Okiem

Jerzy Bukowski     01 stycznia, 2018

To co wyprawia się ostatnio na drodze z Morskiego Oka do Palenicy Białczańskiej woła o pomstę do nieba.

Kilka dni temu pisałem o grupie ceprów, którzy nie obliczywszy swoich możliwości i nie uwzględniwszy tego, że pod koniec grudnia zmrok zapada około godziny 15.30 wywołali karczemną awanturę, ponieważ nie przyjechały po nich fasiągi. Zażądali pomocy od Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, a kiedy odmówiło ono interwencji, wydzwaniali na wszystkie możliwe numery alarmowe z Małopolskim Urzędem Wojewódzkim włącznie. Ostatecznie przyjechał po nich radiowóz, oświetlając im drogę (zaledwie 7,5 kilometra po odśnieżonym asfalcie!) i zabierając dziecko oraz dwie starsze osoby.

30 grudnia w tym samym miejscu rozegrały się dantejskie sceny, kiedy ponad 300 osób walczyło o miejsc w góralskich saniach, a jedna z nich wpadła w szał ubliżając strażnikom Tatrzańskiego Parku Narodowego i prowokując ich do bójki.
Kolejka oczekujących na Włosienicy, którzy chcieli zjechać fasiągami sięgała schroniska w Morskim Oku. Nie przyjmowali oni do wiadomości, że ostatni zjazd będzie możliwy po godz. 17. 00.

„Oczekujący w kolejce pili alkohol, piwo, wino grzane. Szybko wybuchła awantura. W stronę strażników Straży Parku posypały się wyzwiska. Młody mężczyzna dowiedział się, że ani on, ani żona i dziecko nie zostali wliczeni do 200-osobowej grupy czekającej na zwiezienie. Turysta wpadł w szał. Proponował strażnikom łapówkę, aby tylko go zwieźli z rodziną samochodem służbowym. Gdy strażnicy odmówili, zaczął ubliżać strażnikom, znieważał ich i prowokował do bójki” - napisał na swoim portalu internetowym „Tygodnik Podhalański”.

Komendant Straży TPN Edward Wlazło potwierdził że doszło do żenujących i skandalicznych scen.

„- Od kiedy pracuję w TPN, nie przeżyłem takiego spotkania z chamstwem i wulgaryzmami ze strony turystów. Wszystkiemu winny alkohol. Problemy z turystami zaczęły się już około południa. Kilku pijanych mężczyzn, którzy się zataczali od nadmiaru alkoholu zostało poinformowanych, że nie powinni iść w takim stanie w góry. Zaczęli być bardzo wulgarni w stosunku do pracowników TPN. Jeden z tych młodych mężczyzn zaczął się zbierać do bójki ze strażnikiem. Potem zaczęły się kolejne problemy z pijanymi turystami już na Włosienicy w miejscu, gdzie oczekiwali na przyjazd sań, ale nie tylko. Przez cały czas do kolejki dochodzili nowi turyści. Mimo informacji o braku sań na przejazd, nie chcieli schodzić w dół. Większość to byli młodzi ludzie w wieku około od 19 do 35 roku życia. Ostatnie sanie z Włosienicy do Palenicy Białczańskiej odjechały o godz. 17.20. Nie zostawiliśmy żadnego turysty, który oczekiwał na zjazd. Nie chcieliśmy by powtórzyła się sytuacja z drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia” - powiedział portalowi.

To, co dzieje się ostatnio w Tatrach za przyczyną wulgarnych durniów wymaga chyba stałej obecności nad Morskim Okiem patrolu policji i to złożonego z krewkich górali, którzy szybko utemperują pijanych kretynów.


Jerzy Bukowski

Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News