KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 27 listopada, 2024   I   07:42:01 PM EST   I   Franciszka, Kseni, Maksymiliana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Kto jest godny minuty ciszy?

22 lipca, 2008

W poniedziałek w Alei Zasłużonych warszawskich Powązek odbył się pogrzeb tragicznie zmarłego eurodeputowanego, byłego posła na Sejm RP, profesora Bronisława Geremka. Dzień później na ulicy Wiejskiej zorganizowano uroczystości ku jego czci.

Rozpoczęło ją przyjęcie przez aklamację stosownej uchwały i minuta ciszy. Sali numer 14 budynku G w najstarszej części parlamentu nadano imienia Bronisława Geremka, otwarta została też wystawa, poświęcona byłemu przewodniczącemu Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego i szefowi sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.

Nikt - nawet polityczni przeciwnicy prof. Geremka - nie ma wątpliwości, że należała mu się minuta milczenia, bo do dobrych tradycji wszystkich parlamentów świata należy taka właśnie forma uczczenia pamięci ich zmarłych dawnych jak również obecnych członków. Nie ma też znaczenia, czy była to powszechnie znana opinii publicznej postać, czy też szeregowy poseł lub senator.

Czy rzeczywiście? Przypominam sobie, jak zaledwie kilka miesięcy temu, bo w marcu br. marszałek Bronisław Komorowski odmówił prośbie klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, aby w ten właśnie zwyczajowy sposób uszanować pamięć zmarłego senatora obecnej kadencji, a posła w latach 1991-93 (z ramienia Konfederacji Polski Niepodległej) - Andrzeja Mazurkiewicza.

- Jak za każdym razem będziemy robić minutę ciszy za zmarłych parlamentarzystów, to nie starczy nam na to czasu sejmowego - powiedział wówczas Komorowski.

Poseł KPN i senator PiS nie był oczywiście politykiem tej rangi, co prof. Geremek, chociaż i on miał swoje zasługi w walce o niepodległą Rzeczpospolitą, będąc w latach 1982-89 wielokrotnie aresztowanym i represjonowanym za działalność w opozycji; przypłacił to znaczną utratą zdrowia. W obliczu śmierci wszyscy są jednak równi i dlatego nie tylko politycy PiS, ale również spora część dziennikarzy była oburzona niezrozumiałą dla nich postawą marszałka. Jeśli w demokracji raz złamie się bowiem jedną z rządzących nią zasad, to zaczyna się rodzić anarchia, także parlamentarna.

Czy był to jednorazowy, żenujący wypadek przy pracy, czy też Bronisław Komorowski chciał w ten sposób udowodnić, iż nie wszystkich parlamentarzystów mierzy tą samą miarą?

Jerzy Bukowski