KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 27 listopada, 2024   I   09:49:51 PM EST   I   Franciszka, Kseni, Maksymiliana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Symboliczny pogrzeb majora \"Łupaszki\"

10 lipca, 2008

Są powtórne pogrzeby bohaterów narodowych, które na długo zapadają w pamięć, urastając do rangi symbolu.

Taki charakter miały uroczystości na kieleckim Wykusie w czerwcu 1988 roku, kiedy z Wileńszczyzny przywieziono tam szczątki majora Jana Piwnika-"Ponurego", aby pochować je w ziemi, na której tak dzielnie walczył z Niemcami. Wielką patriotyczną ceremonią było pochowanie w podziemiach królewskiej katedry na Wawelu wydobytego z brytyjskiego cmentarza w Newark ciała generała Władysława Sikorskiego. Podobny wydźwięk miały uroczystości składania w polskiej ziemi wybitnych dowódców polskiej armii z okresu II wojny światowej, by wspomnieć tylko generała Klemensa Rudnickiego, który - jako kawalerzysta - spoczął na Rakowickiej nekropolii w Krakowie obok ułanów, poległych w 1915 roku pod Rokitną.    

30 czerwca br. z podobnymi honorami, w asyście wojskowej, kombatanckiej i harcerskiej symbolicznie pochowano na warszawskich Powązkach majora Zygmunta Szendzielorza-"Łupaszkę" - dowódcę V Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. Symbolicznie, ponieważ zwłok zamordowanego w mokotowskim więzieniu oficera nigdy nie udało się odnaleźć, podobnie jak doczesnych szczątków generała Augusta Fieldorfa-"Nila", czy rotmistrza Witolda Pileckiego.    

"Koledzy, pamiętajcie, że giniemy za słuszną sprawę" - te skierowane do współwięźniów słowa wyprowadzanego z celi  na śmierć "Łupaszki" przypomniał na cmentarzu Stanisław Krupa-"Nita". A reprezentujący Kapitułę Orderu Wojennego Virtuti Militari generał Stanisław Komornicki powiedział:    

- Robiono wszystko, aby ta postać nie pojawiła się na kartach polskiej historii, aby zatrzeć miejsce, gdzie jego prochy zmieszały się z polską ziemią i gdzie spoczywają jego szczątki. Dlaczego istnieje tak wiele lat Polska? Bo żyli tacy ludzie, tacy bohaterowie, tacy rycerze.    

Prezes Zarządu Głównego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Czesław Cywiński złożył ostatni meldunek mjr. Szendzielorzowi:    

- Panie majorze, jesteśmy tu z panem. My, żołnierze Wileńskich Brygad, Powstańcy Warszawscy, żołnierze AK z całej Polski. Jakże mogło nas tu nie być? Panie majorze, rzadko który sądzony oficer miał osiemnaście wyroków śmierci. To znaczy, że ten każdy wyrok był ceną za walkę, za bohaterstwo, jakże okrutnie potem przeinaczone.    

Szendzielorz walczył w kampanii jesiennej 1939 roku, za którą otrzymał Srebrny Krzyż Orderu Wojennego Virtuti Militari. Nie złożył broni, walcząc do końca wojny na Wileńszczyźnie z trzema wrogami: wojskami niemieckimi, sowiecką partyzantką i litewskim korpusem, przeznaczonym do likwidowania polskich oddziałów zbrojnych. Po 1945 roku nie dał się omamić komunistycznemu reżimowi, nigdy nie poszedł na żaden układ ani z Sowietami, ani z ich polskimi podwładnymi, odrzucał także wszystkie zaproszenia na rozmowy, wiedząc jak się one zazwyczaj kończyły dla wyższych oficerów zbrojnego podziemia niepodległościowego.    

Aresztowano go 30 czerwca 1948 roku w Osielcu koło Jordanowa (stąd data symbolicznego pogrzebu) w ramach Akcji X, mającej na celu schwytanie kilku tysięcy Polaków z Nowogródczyzny i Wileńszczyzny, o których wiedziano, że konspirują przeciw nowemu porządkowi politycznemu. Nie załamał się w śledztwie, godnie przecierpiał areszt i proces.    

Jego życiową postawę pięknie scharakteryzował ksiądz prałat major Roman Wodyński, kapelan IV i V Brygady Wileńskiej AK, mówiąc:    

- Dlaczego on był taki odważny? Dlaczego nie bał się śmierci? Bo to był człowiek wierzący i z Matką Boską Ostrobramską szedł walczyć o wolność i o Polskę. On miał w sercu słowa samego Zbawiciela: "Nie bójcie się tych, którzy ciało zabijają, ale duszy zabić nie mogą".    

Na zakończenie wzruszającej ceremonii pogrzebowej na symbolicznym grobie majora Zygmunta Szendzielorza-"Łupaszki" odsłonięty został jego pomnik.

Jerzy Bukowski