KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 26 kwietnia, 2024   I   11:45:46 AM EST   I   Marii, Marzeny, Ryszarda
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Zakazane, bo nazbyt drastyczne?

07 lipca, 2008

Czy brak zgody Urzędu Miasta Krakowa na prezentację kilku drastycznych fotografii w ramach wystawy „Igrzyska obłudy”, którą stowarzyszenie „Pokolenie” chciało urządzić na Rynku Głównym, wynika jedynie z troski o estetykę artystycznej prezentacji, oglądanej także przez dzieci, czy może raczej z nadmiernej troski o ewentualną negatywną reakcję władz Chin i Rosji?

Na wystawie miały się bowiem znaleźć obok siebie zdjęcia ofiar hitlerowskich obozów zagłady, masowych grobów w Czeczenii, martwych Tybetańczyków, Adolfa Hitlera, Władimira Putina, chińskich dygnitarzy. Ideą przewodnią ekspozycji ma być sugestywne zwrócenie uwagi Polakom na problem łamania praw człowieka w państwach najbliższych igrzysk olimpijskich: letnich (Pekin 2008) i zimowych (Soczi 2014).

Magistraccy urzędnicy argumentują, że nie chodzi im o cenzurowanie czyichkolwiek poglądów, ale o zachowanie elementarnych zasad kształtowania przestrzeni publicznej. Organizatorzy odpowiadają, że na znajdującym się przecież również w centrum Krakowa (bo tuż po Wawelem) placu Świętego Idziego prezentowane były – obok Krzyża Pamięci Narodowej, popularnie zwanego Katyńskim - podobnie drastyczne fotografie, ilustrujące sowiecką zbrodnię, popełnioną na polskich oficerach wiosną 1940 roku.

Sprawa jest trudna i delikatna. Wszelkie tamy stawiane działalności artystycznej odbierane są bardzo źle w demokratycznym społeczeństwie. Z drugiej strony publiczna przestrzeń nie powinna jednak służyć do epatowania okrucieństwem, nawet jeśli jest ono eksponowane w słusznej moralnie sprawie.

Analogiczne kontrowersje towarzyszyły niedawno w Polsce wystawom, realistycznie ukazującym zabieg aborcji i jego efekty w postaci okrwawionych szczątków martwych dzieci. Miały one z założenia wstrząsnąć sumieniami widzów, ale łatwo sobie wyobrazić, jakie wrażenie wywierały na oglądających je kilkulatkach, dla których mogło to być traumatyczne przeżycie, niestosowne do ich wieku.
„Igrzyska obłudy” trafiły ostatecznie do Wyższej Szkoły Europejskiej imienia księdza profesora Józefa Tischnera, gdzie nie będą oglądane przez przypadkowych przechodniów.

Jestem jednak pewny, że będziemy się jeszcze wiele razy zmagać z tym problemem, ponieważ niemożliwe jest zakreślenie precyzyjnych granic w tak subtelnej dziedzinie, jak swoboda twórcza.

Jerzy Bukowski