KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 27 listopada, 2024   I   09:52:49 PM EST   I   Franciszka, Kseni, Maksymiliana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Wojna SLD z Kościołem

25 czerwca, 2008

Bardzo byłbym rad, gdyby zdobyte i opublikowane we fragmentach przez tygodnik \"Newsweek Polska\" najświeższe dokumenty programowe Sojuszu Lewicy Demokratycznej były prawdziwe. Oznaczałoby to bowiem, że pod nowym kierownictwem partia ta zamierza popełnić polityczne samobójstwo, stawiając na ideową wyrazistość z czasów rozkwitu stalinizmu, czyli wypowiadając jawną wojnę Kościołowi.

Mając w pamięci poprzednie wypowiedzi Grzegorza Napieralskiego (także udzielane już po wyborczym zwycięstwie, odniesionym nad Wojciechem Olejniczakiem) jestem jednak w stanie uwierzyć, że partia pod jego przewodnictwem faktycznie zamierza rozpocząć zdecydowaną kampanię w celu zapewnienia ochrony prawnej ateistom, usunięcia symboli religijnych z urzędów (od krzyża w sali plenarnej Sejmu poczynając), zwolnienia z Wojska Polskiego kapelanów, refundowania antukoncepcji i ułatwienia dokonywania aborcji.    

Zawsze twierdziłem, że SLD jest nieodrodnym ideowym spadkobiercą Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i wielu jego członkom marzy się danie niejednego przytyczka w nos Kościołowi. Wystarczy poczytać "Trybunę", "Przegląd" i "Nie", aby przekonać się, jak żywe są w tej partii uczucia nienawiści do religii oraz pretensje do kolejnych liderów za zbyt przymilne traktowanie tej instytucji.    

Poprzednie kierownictwa Sojuszu też składały się z zawziętych ateistów, ale nie podkreślały swej antykościelnej postawy, utrzymując przyzwoite, jeśli wręcz nie życzliwe stosunki z kościelną hierarchią. Ani Aleksander Kwaśniewski, ani Józef Oleksy, ani Leszek Miller nie ogłaszali totalnej wojny z Kościołem, czym zrażali do siebie co bardziej zapalczywych towarzyszy z żelaznego elektoratu postkomunistów.    

Teraz, kiedy gospodarczy liberalizm zawłaszczyła na polskiej scenie politycznej Platforma Obywatelska, a rolę obrońców skrzywdzonych przez bezlitosne dla słabych prawa wolnego rynku wzięło na siebie Prawo i Sprawiedliwość, SLD postanowił pójść na religijną wojnę. Ponieważ część jego elektoratu odeszła już dawno (co wykazały ostatnie wybory parlamentarne) w kierunku PO i PiS, Napieralski uznał, że trzeba skupić się na "twardym jądrze", które z radością przyjmie taką właśnie strategię.    

Oznacza ona jednak dobrowolne samobójstwo, gdyż ludzi owładniętych nienawiścią do kleru nie jest w Polsce aż tak dużo, jak się to nowemu kierownictwu SLD wydaje. W dodatku część spośród potencjalnych adresatów takiego programu zawaha się nad jego poparciem, co innego bowiem narzekać i krytykować po cichu, co innego stanąć zaś z otwartą przyłbicą przeciw potężnej instytucji, cieszącej się ogromnym zaufaniem zdecydowanej większości Polaków.    

Napieralski podejmuje duże ryzyko, ale trzeba też przyznać, że odważa się głośno i otwartym tekstem formułować skrajnie lewicowy program, który jego poprzednicy przehandlowywali za cenę brylowania w towarzystwie purpuratów na salonach III Rzeczypospolitej i zawierania przeróżnych ideowych oraz politycznych kompromisów, niegodnych prawdziwego komunisty.

Jerzy Bukowski