Czy wyższa uczelnia, zwłaszcza państwowa i w dodatku o takiej tradycji oraz renomie jak Uniwersytet Jagielloński, może przedkładać finansowe zyski z wynajmowania swoich pomieszczeń ponad obowiązki dydaktyczne?
Truizmem jest stwierdzenie, że publiczne szkolnictwo wyższe boryka się w Polsce z poważnymi kłopotami natury materialnej i że rektorzy muszą poszukiwać pieniędzy na statutową działalność poza państwowymi dotacjami i opłatami od studentów zaocznych oraz wieczorowych. Nikt rozsądny nie powinien więc mieć za złe odpłatnego udostępniania obszernych sal wykładowych na potrzeby organizacji różnych kongresów, seminariów, sympozjów, za co do uczelnianej kasy wpływają pokaźne środki finansowe.
Problem powstaje dopiero wówczas, kiedy pomieszczenia te wynajmowane są ze szkodą dla studentów i wykładowców, zmuszonych przenosić się do mniejszych, gorszych, a często zupełnie nie przystosowanych do prowadzenia w nich zajęć sal. Pół biedy, jeśli zdarza się to wyjątkowo, np. raz w ciągu semestru. Gorzej, jeżeli takie praktyki stają się regułą.
Studenci wybierający jako miejsce zdobywania wiedzy tak szacowną uczelnię jak UJ, mają prawo oczekiwać nie tylko wykładów, ćwiczeń i seminariów na najwyższym naukowym poziomie, ale także minimum komfortu w korzystaniu z nich. Nazbyt częste odwoływanie zajęć bądź przenoszenie ich do sal, które nie spełniają podstawowych warunków, słusznie powoduje gniew i rozczarowanie studenckiej braci. Czuje się ona lekceważona i traktowana jako mało istotny element działalności znakomitej skądinąd uczelni.
Ponieważ zjawisko to dosyć regularnie występuje właśnie na krakowskiej Alma Mater, jej władze powinny chyba poważnie zastanowić się nad tym, czy – by odwołać się do staropolskiego powiedzenia – tabakiera ma być dla nosa, czy też nos dla tabakiery. Ostatnio częściej praktykowana jest bowiem na UJ jego druga część.
Jerzy Bukowski
Problem powstaje dopiero wówczas, kiedy pomieszczenia te wynajmowane są ze szkodą dla studentów i wykładowców, zmuszonych przenosić się do mniejszych, gorszych, a często zupełnie nie przystosowanych do prowadzenia w nich zajęć sal. Pół biedy, jeśli zdarza się to wyjątkowo, np. raz w ciągu semestru. Gorzej, jeżeli takie praktyki stają się regułą.
Studenci wybierający jako miejsce zdobywania wiedzy tak szacowną uczelnię jak UJ, mają prawo oczekiwać nie tylko wykładów, ćwiczeń i seminariów na najwyższym naukowym poziomie, ale także minimum komfortu w korzystaniu z nich. Nazbyt częste odwoływanie zajęć bądź przenoszenie ich do sal, które nie spełniają podstawowych warunków, słusznie powoduje gniew i rozczarowanie studenckiej braci. Czuje się ona lekceważona i traktowana jako mało istotny element działalności znakomitej skądinąd uczelni.
Ponieważ zjawisko to dosyć regularnie występuje właśnie na krakowskiej Alma Mater, jej władze powinny chyba poważnie zastanowić się nad tym, czy – by odwołać się do staropolskiego powiedzenia – tabakiera ma być dla nosa, czy też nos dla tabakiery. Ostatnio częściej praktykowana jest bowiem na UJ jego druga część.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Polski sklep w Mahopac - Polish Deli Mahopac oferuje polskie wędliny, prasę, wysyłkę paczek
Program stypendialny PSFCU 2025 dla studentów szkół wyższych w USA
Polskie sklepy w Linden i South Amboy zapraszają na zakupy przez cały tydzień. Janosik Polish Slavic Market
Polski sklep medyczny w Nowym Jorku wysyła sprzęt i materiały medyczne na terenie USA i do Polski. MED SKLEP
Amerykańskie podatki, po polsku i online, bez wychodzenia z domu u Joanny Wasiak, CPA w New Jersey
Polski dentysta rodzinny w Nowym Jorku. Stomatolog Bożena Piekarz-Lesiczka na Greenpoincie akceptuje większość ubezpieczeń
Polski adwokat w NY i NJ prowadzi sprawy w USA i w Polsce. Ewa Pękalska
zobacz wszystkie