KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 12 grudnia, 2024   I   11:53:06 PM EST   I   Ady, Aleksandra, Dagmary
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Niedyplomatyczny szef dyplomacji

14 czerwca, 2008

Kto jak kto, ale minister spraw zagranicznych powinien ważyć każde słowo, zwłaszcza jeśli wypowiada się w drażliwych sprawach.

Radosław Sikorski wielokrotnie dawał dowody dyplomatycznego kunsztu i taktu, dlatego tym bardziej zaskoczyła mnie niefrasobliwość (delikatnie mówiąc), z jaką zabrał głos w kwestii walki z afgańskim terroryzmem. Podczas konferencji prasowej w Kabulu wyraźnie pogroził ugrupowaniu Gulbuddina Hekmatiara, jego samego zaliczając do grona 180 najgroźniejszych terrorystów.
   
Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Hekmatiar wezwał natychmiast do jeszcze intensywniejszych ataków na polski kontyngent wojskowy w Afganistanie.
   
Sikorski był przyjacielem Andrzeja Skrzypowiaka, znanego kamerzysty, który został zamordowany w tym kraju w 1987 roku. Obaj przebywali wtedy w Afganistanie jako korespondenci wojenni, relacjonujący dla zachodnich mediów walkę mudżahedinów z wojskami sowieckimi i ich lokalnymi sojusznikami. W minioną środę Sikorski odsłonił poświęconą mu tablicę i przy tej okazji wypowiedział kontrowersyjne słowa.
   
W ministrze najwyraźniej odżyły wspomnienia z dawnych lat, kiedy przemierzał ze Skrzypowiakiem afgańskie bezdroża, trzymając w ręku prawdopodobnie nie tylko długopis i notes. Poniosły go emocje, ponieważ obwinia Hekmatiara o śmierć przyjaciela. Wyszedł więc z roli statecznego szefa polskiej dyplomacji, stając się na chwilę romantycznym młodzieńcem, walczącym z sowieckim imperium zła.
   
Takie zachowanie nie przystoi jednak w żadnym przypadku poważnemu politykowi, a już na pewno ministrowi spraw zagranicznych. Nic więc dziwnego, że zawrzało nie tylko w Afganistanie, ale także w Polsce. Opozycja nie omieszkała wykorzystać tej wpadki Sikorskiego do skrytykowania go, a Monika Olejnik zapytała w radiowym wywiadzie Grzegorza Schetynę, czy nie jest to wystarczający powód do dymisji ministra.
   
Obojętne jak zakończy się to polityczne trzęsienie ziemi, Sikorskiemu należy się ostra reprymenda. Nawet jeśli miał rację, mówiąc, że Polska zaangażowała się „po to, żeby pomagać demokratycznie wybranym władzom Afganistanu w stabilizacji kraju i po to, żeby pojmać tych, którzy są na liście terrorystów”, zabrzmiało to fatalnie, zwłaszcza w kontekście jego osobistych porachunków ministra z Hekmatiarem.
   
Każdy zamach na polskich żołnierzy w Afganistanie będzie mógł być teraz traktowany jako zemsta mudżehedinów za słowa Sikorskiego.

Jerzy Bukowski