KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 27 listopada, 2024   I   11:35:43 PM EST   I   Franciszka, Kseni, Maksymiliana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Gorbaczow broni Jaruzelskiego

19 maja, 2008

Muszę obiektywnie przyznać, że imponuje mi niemal mafijna solidarność byłych przywódców komunistycznych z wielu krajów. Kiedy któryś z nich jest w jakikolwiek sposób zagrożony (np. staje przed sądem, oskarżony o popełnione w dawnej epoce zbrodnie), inni niezwłocznie przychodzą mu z pomocą.

Ponieważ w komunistycznym imperium obowiązywały ściśle określone hierarchie, najbardziej cenione są miłe słowa ze strony jego ostatniego zarządcy, czyli Michaiła Gorbaczowa. Pośpieszył on teraz z pomocą swojemu byłemu namiestnikowi w Warszawie – generałowi Wojciechowi Jaruzelskiemu, wstawiając się za nim u prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
   
Gorbaczow ma powód, aby wypowiedzieć kilka miłych słów pod adresem autora i wykonawcy stanu wojennego w Polsce, ponieważ orzekający w tej sprawie sąd polecił prokuratorom Instytutu Pamięci Narodowej uzupełnić materiał dowodowy m.in. właśnie o jego zeznania.
   
Podczas spotkania z Kaczyńskim w Jerozolimie poprosił go o otoczenie Jaruzelskiego opieką i zapytał go wprost: „Czy rzeczywiście nie możecie rozwiązać problemu niemłodego już, chorego człowieka – generała, który wiele zrobił dla Polski? Komu to wszystko jest potrzebne? A to, co teraz się z nim dzieje, to są prześladowania, bezpodstawne prześladowania.”
   
Ostatni I Sekretarz Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego odwołał się nawet do autorytetu Ojca Świętego Jana Pawła II, który miał mu powiedzieć o Jaruzelskim, że jest to bardzo poważny i solidny człowiek, który bardzo wiele zrobił dla Polski na ostrym zakręcie, na którym się ona znalazła.
   
Gorbaczow nie doprecyzował jednak, o jakim historycznym zakręcie rozmawiał z Papieżem. Można wszelako domniemywać, że nie chodziło raczej o wprowadzenie stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku, które to działania Jan Paweł wielokrotnie i zdecydowanie potępił, dając temu wyraz choćby przez zapalenie świecy ku czci jego ofiar w swym watykańskim oknie. A przerwany obecnie proces dotyczy wyłącznie tej sprawy.
   
Sowiecki przywódca doskonale wie, że Jaruzelski stanowczo bronił komunizmu do samego końca. Jeszcze 1 maja 1988 roku wygrażał „gębom za lud krzyczącym” i nie dopuszczał możliwości utraty sprawowanej z mandatu Kremla władzy. Gorbaczow powinien również zdawać sobie sprawę, że gdyby proces twórców stanu wojennego zakończył się skazującym wyrokiem, to nikt nie domagałby się posadzenia sędziwych zbrodniarzy za kratkami. Idzie tylko o to, aby sprawiedliwości stało się zadość.
   
Rozumiem, że pomoc, z jaką śpieszy Gorbaczow, jest najlepszym dowodem wysokiego uznania, jakie żywi dla Jaruzelskiego, który zawsze posłusznie i wiernie wykonywał wszystkie polecenia Moskwy, nawet jeżeli wiązały się one z koniecznością przelania krwi swoich rodaków. Jako ideowy komunista uważał on bowiem za swoją prawdziwą ojczyznę Związek Sowiecki, a za jej granice te rubieże, do których aktualnie doszła Armia Czerwona. Kiedy przychodziły rozkazy zaostrzenia kursu, wykonywał je bez wahania, kiedy polecano mu złagodzenie politycznego terroru i podjęcie rozmów z opozycją, godził się i na taki wariant.
Gdyby chciał sprzeciwić się kremlowskim mocodawcom lub wprowadzić w Polsce nie uzgodnione z nimi eksperymenty, zapewne podzieliłby los swoich węgierskich i czechosłowackich odpowiedników z 1956 i 1968 roku. Świetnie o tym wiedział, ale ani myślał ustępować z kolejno zajmowanych najwyższych stanowisk partyjno-rządowych w PRL, dobrowolnie wybierając pełną lojalność wobec sowieckich przywódców, którzy pozwolili mu rządzić aż do 1990 roku.

Nic dziwnego, że jego ostatni przełożony odpłaca mu się teraz jak może za wieloletnią wierność.

Jerzy Bukowski