KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 27 listopada, 2024   I   11:36:29 PM EST   I   Franciszka, Kseni, Maksymiliana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Prawica honoruje Gadzinowskiego

07 maja, 2008

O tym, że polityka nie idzie w parze z moralnością wie każdy, kto choć trochę interesuje się życiem publicznym. Czasami żywimy jednak złudną nadzieję, że możliwe jest przynajmniej zachowanie elementarnej przyzwoitości, tak genialnie opisanej przez Zbigniewa Herberta jako \"kwestia smaku\". Niestety, najczęściej czeka nas gorzkie rozczarowanie. Oto najnowszy przykład z tej dziedziny.

Głosami prawicowych członków Rady Programowej Telewizji Polskiej jej wiceprzewodniczącym wybrany został Piotr Gadzinowski, prominentny polityk Sojuszu Lewicy Demokratycznej, czołowy dziennikarz tygodnika "NIE", znany prześmiewca wszystkiego, co związane jest z polskimi i katolickimi tradycjami. Byłego posła, który zasłynął w poprzedniej kadencji głównie sprowadzeniem do Sejmu zagranicznej gwiazdy filmów pornograficznych oraz ostrymi atakami na parlamentarzystów prawicy, poparli m.in. politycy Prawa i Sprawiedliwości, Samoobrony oraz Ligi Polskich Rodzin.     

Głosowanie było wprawdzie tajne, ale z arytmetyki dobitnie wynika, że jeśli nie wszyscy z nich, to zdecydowana większość poparła kandydaturę Gadzinowskiego. Zrobili to z czysto politycznych przyczyn, na złość Platformie Obywatelskiej, wywołując powszechne zdumienie opinii publicznej. Na domiar złego przewodnicząca Rady Janina Jankowska (legendarna dziennikarka radiowa i telewizyjna, szefowa studia wyborczego "Solidarności" z 1989 roku) broni tej decyzji, twierdząc że opiniodawczy organ Zarządu TVP musi być pluralistyczny, a więc nie można wykluczać z udziału w jego pracach ludzi lewicy.    

Przykro słuchać takich tłumaczeń. Nikt nie twierdzi przecież, że w Radzie Programowej TVP w ogóle nie ma miejsca dla przedstawiciela SLD, ale powierzanie mu funkcji jej wiceprzewodniczącego i to tylko dlatego, aby upokorzyć PO jest działaniem, które okrywa wstydem głosujących za nim polityków prawicy.     

O ile nie zdziwiłbym się, gdyby głosy na Gadzinowskiego oddali młodzi członkowie LPR Daniel Pawłowiec i Krzysztof Bosak, ponieważ skrajnym narodowcom zawsze bliżej było do komunistów niż do prawicowego centrum, o tyle przeraża mnie, iż do poparcia dziennikarza "NIE" przyznał się reprezentujący w Radzie PiS dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski. Człowiek pełniący taką funkcję i jednocześnie głosujący na zawziętego szydercę, cynicznie wykpiwającego i wyśmiewającego narodowe świętości cierpi chyba na rozdwojenie jaźni.
   
Nie zabrakło oczywiście natychmiast złośliwych komentarzy, że prawicowi członkowie Rady Programowej TVP powinni pójść na całość i zaproponować jej wiceprzewodnictwo Jerzemu Urbanowi – redaktorowi naczelnemu „NIE”, który – jako były prezes Radiokomitetu – ma przecież o wiele lepsze od Gadzinowskiego kwalifikacje zawodowe w tej materii.     

W polityce zdarzają się taktyczne zwycięstwa, które nie tylko okrywają hańbą ich autorów z uwagi na nikczemny sposób prowadzenia walki i poniesione w jej trakcie wysokie koszta, ale także zniechęcają do nich dotychczasowych sympatyków, ceniących sobie wysokie wartości moralne. W omówionej wyżej sprawie niewątpliwie mamy do czynienia z taką właśnie sytuacją.

Jerzy Bukowski