KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 2 maja, 2024   I   04:19:54 AM EST   I   Longiny, Toli, Zygmunta
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Opaski i słowa hańby

23 kwietnia, 2008

Jakże często wystarczyłaby jedna krótka rozmowa, aby nie doszło do zupełnie niepotrzebnego zgrzytu, obniżającego rangę wielkiej uroczystości. Jeśli nie uzgodni się wcześniej pewnych ważnych szczegółow, często rodzi się nieoczekiwany konflikt, po którym obu jego stronom pozostaje niesmak, a opinia publiczna żyje przez pewien czas niezdrową sensacją.

Gdyby organizatorzy ceremonii z okazji 65. rocznicy likwidacji żydowskiego getta w Warszawie zapytali w trakcie opracowywania jej programu Marka Edelmana o to, czy dobrym pomysłem będzie rozdanie uczestnikom opasek z gwiazdą Dawida, nie doszłoby do nieprzyjemnej sytuacji. Ostatni z żyjących dowódców powstania w getcie wytłumaczyłby im z pewnością, że jest to niestosowny gest, a oni zapewne uszanowaliby jego opinię.    

Stało się inaczej, chociaż bez złej woli ze strony organizatorów, którzy chcieli w ten sposób efektownie wyrazić solidarność Polaków z Żydami. Nie spodziewali się oni, że wrażliwość Edelmana każe mu określić ów spektakularny pomysł jako hańbę, ponieważ -jak powiedział w Radiu Tok FM - "podaje się znak niewoli jako symbol Żydów". Niestety, szacowny kombatant dał się ponieść emocjom i powiedział jeszcze kilka bardzo ostrych oraz   przesadnych słów: "Widocznie ten rząd jest podległy, wszystkie rządy muszą trzymać naród za mordę i dają im i pogardzają nimi, każą im wkładać opaski hańby!"    

Gdyby takie sformułowania padły z usta profesora Jana Roberta Nowaka na antenie Radia Maryja lub gdyby użył ich Stanisław Michalkiewicz w felietonie na łamach "Naszego Dziennika", mielibyśmy ogromną aferę z zarzutem antysemityzmu w tle. Niewykluczone, że prokuratura podjęłaby wówczas dochodzenie z urzędu w związku z podejrzeniem przestępstwa zniesławienia rządu, a liberalne media miałyby niezłe używanie i tanią (a przy tym ulubioną) pożywkę przez kilkanaście dni.    

Idę o zakład, że Edelmana nie spotkają żadne kosekwencje za tę ponad wszelką wątpliwość karygodną wypowiedź, nikt nie rzuci pod jego adresem złego słowa, nikomu nie przyjdzie do głowy ścigać sędziwego weterana, mimo że obraził on polskie władze w sposób równie skandaliczny jak nieuzasadniony. Zastanawiam się, czy będzie w ogóle jakaś reakcja ze strony rządu, czy też wybierze on raczej dyplomatyczne milczenie.    

Jedno jest pewne: jeśli kiedykolwiek w przyszłości jakiekolwiek władze Rzeczypospolitej (państwowe czy też samorządowe) będą chciały zorganizować uroczystość ku czci pewnej grupy narodowej, wyznaniowej bądź innej, szczerze wcześniej porozmawiają z jej prominentnymi przedstawicielami, by uniknąć niepotrzebnych zadrażnień o trudnych do określenia, a przykrych społecznie skutkach.

Jerzy Bukowski