KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 27 listopada, 2024   I   11:30:14 PM EST   I   Franciszka, Kseni, Maksymiliana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Co zawinił święty ogień olimpijski?

11 kwietnia, 2008

Jestem - podobnie jak zapewne większość użytkowników portalu poland.us - całym sercem za walczącymi o swe prawo do niepodległości i obywatelskich swobód Tybetańczykami, ale zdecydowanie nie podoba mi się atakowanie w ich imieniu sztafety z ogniem olimpijskim przez obrońców praw człowieka i ekologów w wielu miastach świata.

Rozpalony w Olimpii ogień zawsze był, jest i pozostanie symbolem pokoju, który ma ogarniać ziemski glob na czas igrzysk. Wiem, że jest to dość naiwne podejście i nawet w starożytności nie milkł bitewny zgiełk podczas ich rozgrywania. Dlaczego ma jednak trwać niezdrowa rywalizacja o to, kto szybciej i bardziej widowiskowo zgasi przed telewizyjnymi kamerami pochodnię albo przynajmniej przewróci na ziemię Bogu ducha winnego członka biegnącej z nim sztafety?    

Można zastanawiać się nad najlepszymi formami wyrażenia przez polityków i sportowców sprzeciwu wobec postępowania władz Chińskiej Republiki Ludowej w stosunku do Tybetańczyków, ale ogień olimpijski powinien być uznany za nietykalny. Jest to bowiem jeden z najwspanialszych symboli naszej cywilizacji, który należy pieczołowicie chronić, nawet jeżeli trąci to trochę hipokryzją. Zwracam uwagę, że Dalajlama nie protestuje przeciw mającym się odbyć w Pekinie igrzyskom.    

Podejrzewam, że wielu atakujących ogień robi to nie tylko z ideowej motywacji, ale także (a może głównie?) z chęci spektakularnego zaistnienia w mediach. Dlaczego tłumy dzisiejszych przeciwników igrzysk w Pekinie nie pikietowały siedziby Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, kiedy podejmował on decyzję o ich lokalizacji w 2008 roku? Gdzie byli wówczas przedstawiciele ruchów obrony praw człowieka i partii ekologicznych, które obecnie prześcigają się w atakowaniu sztafety ze ogniem?    

W dzisiejszym świecie nagminnie plątają się ze sobą różne porządki, także te z dziedziny etyki. Przykładem takiego właśnie pomieszania jest histeria wokół pekińskich igrzysk. To, czego nie dopilnowali politycy i reprezentanci wielkiego biznesu usiłuje się dzisiaj zrzucić na sumienia sportowców, namawianych ze wszystkich stron do ich do bojkotu bądź przynajmniej zademonstrowania sprzeciwu wobec nieludzkiego postępowania chińskiego reżimu oraz na zawsze chętnych do pokazania się w świetle jupiterów bojowników postępowych idei, którzy sami garną się zresztą do takich działań.    

Tylko co to wszystko ma wspólnego ze wzniosłą  ideą olimpijską?

Jerzy Bukowski