KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 1 maja, 2024   I   09:45:10 AM EST   I   Józefa, Lubomira, Ramony
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Rozwinięta demokracja

13 marca, 2008

W końcu stało się to, co stać się musiało, i co wielu już przewidywało. Towarzystwo vel tałatajstwo z Sojuszu Lewicy Demokratycznej zapowiedziało wyprawę do Mekki libertyńskiego lewactwa współczesnego świata, czyli do Madrytu, aby tam – u krynicy postępu wszelakiego, czyli u compañero Szewczyka (Zapatero) – zaczerpnąć sił do walki z religią i moralnością katolicką, z cywilizacją chrześcijańską mówiąc krótko.

Wizyta ta ponad wszelką wątpliwość będzie owocna, bo czakramy cywilizacji przeciwchrześcijańskiej faktycznie zmagazynowane zostały dzisiaj w tym ongiś wzorcowo katolickim kraju, a „osiągnięcia” hiszpańskiej małpy z brzytwą na urzędzie presidente del gobierno w wojnie z normalnością są nie do podważenia.

Obwieszczając swoją i swoich komilitonów vuelta a España towarzysz gensek Napieralski podkreślił, że udają się oni po naukę do najbardziej (pod względem skuteczności walki z Kościołem) „rozwiniętej demokracji”. Trudno zaprzeczyć trafności tego sformułowania. Bardziej rozwiniętej demokracji – tak rozwiniętej, jak mogą być tylko jelita w rozbebeszonej jamie brzusznej – niepodobna już sobie wyobrazić tu, na tym padole. Jest atoli jeszcze bardziej rozwinięta demokracja, tyle że w zaświatach, to znaczy w Piekle. Jeśli poetycka topografia Piekła w Boskiej komedii Dantego jest ścisła, to można nawet ze sporą dozą prawdopodobieństwa zidentyfikować poszczególne segmenty tej demokracji i ich lokatorów.

„Gwałtownicy wobec Boga”, czyli bluźniercy oraz „gwałtownicy wobec natury”, czyli sodomici, ponoszą karę w siódmym kręgu piekielnym, sieczeni ognistym deszczem na pustyni. Fałszywi doradcy zaś i szerzyciele religijnych waśni – jak Zapatero – mają swój demokratyczny departament aż w ósmym kręgu piekielnym, czyli w Złych Dołach, prażeni  nieustającym płomieniem i rozrywani kłami Cerbera: „Jak beczka, w której brak jest jednej żerdzi, / tak otwierała się mara rozryta / od samej brody po to, czym się pierdzi: / między nogami wisiały jelita / z sercem, płucami i tym smutnym worem, / gdzie w gówno zmienia się strawa spożyta” (Piekło, Pieśń dwudziesta ósma, w. 22-27, przeł. Agnieszka Kuciak).

Moja nazbyt uboga wiedza teologiczna nie pozwala mi jednak ustalić, w którym kręgu Piekła rozwijać się będą demokratycznie ci, którzy udają się po naukę do fałszywych doradców i podżegaczy do religijnej niezgody. Lecz, że w którymś mają wygotowane miejsce, to rzecz bezsporna.

Jacek Bartyzel