Czy z centrum Krakowa może nagle zniknąć całkiem spora kamienica, w dodatku bez wiedzy i zgody władz miasta?
Chociaż wydaje się to wysoce nieprawdopodobne, okazuje się, że jednak może. Taki los spotkał właśnie zabytkowy i mocno zrujnowany budynek mieszkalny na Kazimierzu, wyburzony w szybkim tempie przez właściciela, aby umożliwić postawienie na należącym do niego gruncie kilkupiętrowego apartamentowca.
Nie jest to bynajmniej wyjątkowy przypadek. Wielu krakowskich kamieniczników ulega podszeptom majętnych inwestorów, pragnących zrobić znakomity interes w postaci ulokowania na atrakcyjnym miejscu po starej kamienicy supernowoczesnej "plomby". Chętnych do wykupienia w niej mieszkań nie brakuje, mimo że są to zazwyczaj budynki o bardzo wysokim standardzie, w których metr kwadratowy mieszkania słono kosztuje. Dla ludzi majętnych liczy się jednak przede wszystkim połączenie wspaniałego położenia w pobliżu Rynku Głównego z luksusami na miarę XXI wieku.
Miłośnicy starego Krakowa są zszokowani tą niezwykle skuteczną metodą obchodzenia przepisów prawa przez właścicieli kamienic o zabytkowym - choćby tylko częściowo, z uwagi na jakieś fragmenty architektoniczne - charakterze. Zamiast wykłócać się z magistrackimi specjalistami od konserwacji zabytków o detale, celowo doprowadzają całe budynki do ruiny, po czym przystępują do ich wyburzenia, oczywiście w ścisłym porozumieniu i współpracy z czyhającymi na takie okazje inwestorami z całego świata, gotowymi - w oczekiwaniu na wielkie zyski w niedalekiej przyszłości - pokryć wszelkie koszta takiej operacji.
Jeśli kamienica jest zaś w niezłym stanie technicznym i szkoda ją likwidować, właściciel obchodzi prawo w inny sposób. Nie pytając nikogo o zgodę (albo uzyskując ją w sposób, o którym nie chcę szerzej pisać, żeby nie narazić się na proces o pomówienie urzędników o przyjmowanie korzyści materialnych w zamian za wydawanie zezwoleń wbrew obowiązującym przepisom), dokonują znaczących przeróbek, polegających najczęściej na dobudowywaniu mieszkalnych pięter i wynajmowaniu parterów oraz piwnic na działalność komercyjną, pozostającą w jaskrawej sprzeczności z zabytkowym charakterem obiektu.
Konserwatorzy zabytków chwytają się za głowy, widząc, jak błyskawicznie potrafią w ten sposób zeszpecić piękną, stylową kamienicę jej właściciele. Oczywiście można ich podać do sądu, ale jeśli nawet podejmie on sprawę, to rzadko się zdarza, aby nakazał swym wyrokiem rozbiórkę koszmarnego naddatku. Najczęściej kończy się na grzywnie, której śmiesznie niska wysokość ośmiela tylko kolejnych kamieniczników do rujnowania obiektów o niepospolitej niegdyś urodzie. Przechodziliśmy w Krakowie tę bolesną dla wrażliwych na zawarte w architekturze piękno osób i instytucji lekcję mnóstwo razy w ciągu ostatnich kilkunastu lat i zawsze w ostatecznym rozrachunku triumfował pieniądz, a nie odpowiedzialność za wspólne dobro, jakim jest przecież bez wątpienia wygląd centrum duchowej stolicy Polski.
Największym nieszczęściem jest dla kamienicznika wpisanie jego własności do rejestru zabytków, bo wtedy trafia on pod szczególny nadzór i nie może już robić tego, co mu się żywnie podoba. Nic tedy dziwnego, że wielu z nich podejmuje wszechstronne starania, aby tego uniknąć, co oczywiście otwiera pole do korupcji i podobnych nadużyć.
Chcąc zapobiec takim praktykom, europoseł Bogusław Sonik zainicjował akcję "SOS dla Krakowa", a radni miejscy przygotowują projekt uchwały, umożliwiającej wsparcie finansowe tym wspólnotom mieszkaniowym i właścicielom budynków, w których gmina posiada swoje udziały (jest ich zewidencjonowanych 1575). Jeśli plan się powiedzie, miasto będzie refundować do 70 procent kosztów remontów budynków wpisanych do rejestru zabytków, do 50 proc., gdy są one objęte ewidencją obiektów zabytkowych oraz do 30 proc. pozostałym.
Zainteresowani pozyskaniem pomocy finansowej musieliby udokumentować m.in. dobry stan techniczny izolacji ścian fundamentowych, pokrycia dachowego, opierzeń, rynien i rur spustowych, a w ramach remontu elewacji wykonać powłokę zabezpieczającą budynek przed graffitti (do wysokości 3 metrów).
Nie wiadomo, czy ta uchwała (popierana przez wszystkie kluby radnych) definitywnie uzdrowi sytuację, skłaniając właścicieli kamienic w centrum Krakowa do podjęcia trudu ratowania ich, ale z pewnością w dużej mierze ograniczy zjawisko gorączkowego szukania okazji do pozbycia się kłopotu i zarobienia sporych pieniędzy - bez wkładania wysiłku w długotrwały remont - poprzez wyburzenie budynku i sprzedaż gruntu bogatym inwestorom.
Jerzy Bukowski
Nie jest to bynajmniej wyjątkowy przypadek. Wielu krakowskich kamieniczników ulega podszeptom majętnych inwestorów, pragnących zrobić znakomity interes w postaci ulokowania na atrakcyjnym miejscu po starej kamienicy supernowoczesnej "plomby". Chętnych do wykupienia w niej mieszkań nie brakuje, mimo że są to zazwyczaj budynki o bardzo wysokim standardzie, w których metr kwadratowy mieszkania słono kosztuje. Dla ludzi majętnych liczy się jednak przede wszystkim połączenie wspaniałego położenia w pobliżu Rynku Głównego z luksusami na miarę XXI wieku.
Miłośnicy starego Krakowa są zszokowani tą niezwykle skuteczną metodą obchodzenia przepisów prawa przez właścicieli kamienic o zabytkowym - choćby tylko częściowo, z uwagi na jakieś fragmenty architektoniczne - charakterze. Zamiast wykłócać się z magistrackimi specjalistami od konserwacji zabytków o detale, celowo doprowadzają całe budynki do ruiny, po czym przystępują do ich wyburzenia, oczywiście w ścisłym porozumieniu i współpracy z czyhającymi na takie okazje inwestorami z całego świata, gotowymi - w oczekiwaniu na wielkie zyski w niedalekiej przyszłości - pokryć wszelkie koszta takiej operacji.
Jeśli kamienica jest zaś w niezłym stanie technicznym i szkoda ją likwidować, właściciel obchodzi prawo w inny sposób. Nie pytając nikogo o zgodę (albo uzyskując ją w sposób, o którym nie chcę szerzej pisać, żeby nie narazić się na proces o pomówienie urzędników o przyjmowanie korzyści materialnych w zamian za wydawanie zezwoleń wbrew obowiązującym przepisom), dokonują znaczących przeróbek, polegających najczęściej na dobudowywaniu mieszkalnych pięter i wynajmowaniu parterów oraz piwnic na działalność komercyjną, pozostającą w jaskrawej sprzeczności z zabytkowym charakterem obiektu.
Konserwatorzy zabytków chwytają się za głowy, widząc, jak błyskawicznie potrafią w ten sposób zeszpecić piękną, stylową kamienicę jej właściciele. Oczywiście można ich podać do sądu, ale jeśli nawet podejmie on sprawę, to rzadko się zdarza, aby nakazał swym wyrokiem rozbiórkę koszmarnego naddatku. Najczęściej kończy się na grzywnie, której śmiesznie niska wysokość ośmiela tylko kolejnych kamieniczników do rujnowania obiektów o niepospolitej niegdyś urodzie. Przechodziliśmy w Krakowie tę bolesną dla wrażliwych na zawarte w architekturze piękno osób i instytucji lekcję mnóstwo razy w ciągu ostatnich kilkunastu lat i zawsze w ostatecznym rozrachunku triumfował pieniądz, a nie odpowiedzialność za wspólne dobro, jakim jest przecież bez wątpienia wygląd centrum duchowej stolicy Polski.
Największym nieszczęściem jest dla kamienicznika wpisanie jego własności do rejestru zabytków, bo wtedy trafia on pod szczególny nadzór i nie może już robić tego, co mu się żywnie podoba. Nic tedy dziwnego, że wielu z nich podejmuje wszechstronne starania, aby tego uniknąć, co oczywiście otwiera pole do korupcji i podobnych nadużyć.
Chcąc zapobiec takim praktykom, europoseł Bogusław Sonik zainicjował akcję "SOS dla Krakowa", a radni miejscy przygotowują projekt uchwały, umożliwiającej wsparcie finansowe tym wspólnotom mieszkaniowym i właścicielom budynków, w których gmina posiada swoje udziały (jest ich zewidencjonowanych 1575). Jeśli plan się powiedzie, miasto będzie refundować do 70 procent kosztów remontów budynków wpisanych do rejestru zabytków, do 50 proc., gdy są one objęte ewidencją obiektów zabytkowych oraz do 30 proc. pozostałym.
Zainteresowani pozyskaniem pomocy finansowej musieliby udokumentować m.in. dobry stan techniczny izolacji ścian fundamentowych, pokrycia dachowego, opierzeń, rynien i rur spustowych, a w ramach remontu elewacji wykonać powłokę zabezpieczającą budynek przed graffitti (do wysokości 3 metrów).
Nie wiadomo, czy ta uchwała (popierana przez wszystkie kluby radnych) definitywnie uzdrowi sytuację, skłaniając właścicieli kamienic w centrum Krakowa do podjęcia trudu ratowania ich, ale z pewnością w dużej mierze ograniczy zjawisko gorączkowego szukania okazji do pozbycia się kłopotu i zarobienia sporych pieniędzy - bez wkładania wysiłku w długotrwały remont - poprzez wyburzenie budynku i sprzedaż gruntu bogatym inwestorom.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Urologia. Leczenie niepłodności i nowotworów w Nowym Jorku. Urolog Simon Barkagan MD, Phd mówi po polsku
Rozwód bezsporny a rozwód zakwestionowany w USA. Adam Mank na rozwody w NY i NJ
Pożyczki na domy i przefinansowanie w Nowym Jorku. Jolanta Mogilewska
Old Europe Foods - internetowy polski sklep spożywczy w USA
Kolędnicy i Wigilijny Spektakl z The Tinseltones Carolers 2024
Adwokat w New Jersey. Robert Socha
Grzegorz Braun zaprasza na wyjątkowe wydarzenie kulturalne! Film "Gietrzwałd 1877. Wojna Światów"
zobacz wszystkie