KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 3 maja, 2024   I   07:35:33 PM EST   I   Jaropełka, Marii, Niny
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Obywatelstwo nie dla każdego

06 marca, 2008

Jest takie stare przysłowie: \"co nagle, to po diable\". Byłoby dobrze, gdyby wzięły je sobie do serca najwyższe władze Rzeczypospolitej Polskiej, zastanawiające się obecnie, jak godnie i możliwie prędko wynagrodzić krzywdy osobom pochodzenia żydowskiego, zmuszonym do emigracji w wyniku wydarzeń marca 1968 roku.

W tym kontekście najczęściej mówi się o przywróceniu im obywatelstwa polskiego. Wicepremier oraz minister spraw wewnętrznych i administracji Grzegorz Schetyna zapowiedział już, że "te sprawy będą prowadzone szybko i bardzo szybko", a procedura ma być wręcz błyskawiczna.     

Ponieważ według przepisów obowiązującego w RP prawa polskiego obywatelstwa nie można przywrócić (może je co najwyżej nadać prezydent na wniosek osoby zainteresowanej), wojewodowie mają hurtowo wydawać potwierdzenia, że nigdy nie zostało one utracone, o ile dany emigrant nie nabył w międzyczasie izraelskiego.    

Zdaniem Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego "marcowi emigranci nigdy nie utracili obywatelstwa, bo nie dostali od polskich władz decyzji o jego utracie".    

Zgadzam się, że hańbę antysemickiej nagonki sprzed 40 lat trzeba skutecznie zmyć i dla dobra wizerunku naszego państwa udowodnić szczególnie czułej na żydowskie krzywdy światowej opinii publicznej, że niepodległa Rzeczpospolita umie radykalnie rozliczyć się z peerelowską przeszłością. Ale tak jak nie należy nigdy stosować zasady zbiorowej odpowiedzialności, tak samo podejrzana jest również zbiorowa abolicja. Lepiej więc dokładnie rozpatrzyć każdy przypadek z osobna.    

Po marcu 1968 roku PRL opuściło bardzo wielu jej obywateli żydowskiego pochodzenia. Byli wśród nich ludzie o pięknej przeszłości i martyrologicznych kartach w swym życiorysach, represjonowani z powodów narodowościowych bądź z racji działalności w antykomunistycznej  opozycji, byli jednak także beneficjenci reżimu stalinowskiego sprzed 1956 roku w jego najbardziej antypolskim i antyhumanitarnym wydaniu.    

Czy przedstawicielom tej drugiej grupy również należą się honory w postaci potwierdzenia, że nigdy nie utracili polskiego obywatelstwa? Czy sprawiedliwe jest traktowanie wszystkich pomarcowych emigrantów tą samą miarą heroizmu?    

Sądzę, że ten problem rozwiąże się jednak poniekąd sam, ponieważ wielu spośród nich nie będzie skłonnych przyjąć tego zaszczytu, gdyż zaczęliby automatycznie podlegać wymiarowi sprawiedliwości RP, który od momentu powstania Instytutu Pamięci Narodowej dosyć sprawnie i skutecznie osądza komunistyczne zbrodnie, nie patrząc na pochodzenie popełniających je osób, bo wobec prawa wszyscy są przecież równi. Tak czy tak, pośpiech władz w tej sprawie jest przesadny, a jako że nadgorliwość bywa poważnym błędem w polityce, dlatego dedykuję wicepremierowi Schetynie przytoczone na początku artykułu przysłowie.

Jerzy Bukowski