KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Wtorek, 1 października, 2024   I   03:18:09 AM EST   I   Heloizy, Igora, Remigiusza
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Skandal wicepremiera Morawieckiego

Piotr Piętak     04 marca, 2016

Diagnoza M. Morawieckiego stanu polskiego państwa i polskiej gospodarki jest z jednej strony kopią diagnozy jaką wykonał prof. Oleński w ramach Grupy Roboczej PiS ds. informatyzacji, której prace koordynowałem w latach 2003 -2006, z drugiej zaś – na poziomie podstawowym – czyli analizy zmian jakie zaszły w polskiej kulturze i nauce (to te dwie dziedziny decydują o innowacyjności) jest intelektualną kompromitacją dowodzącą jeszcze raz, że ci, którzy sa symbolem pieniądza są jednocześnie kulturowymi analfabetami nie umiejącymi odczytać i zdiagnozować unikalnej cywilizacji i kultury utworzonej w ramach I i II Rzeczpospolitej.

Sloganem wicepremiera Morawieckiego jest pojęcie państwa resortowego, warto wiedzieć, że diagnozę tą sformułowali eksperci PiS w latach  2003-2005, a np. niżej podpisany napisał na temat „syndromu resortowości” dziesiątki artykułów drukowanych od „Rzeczpospolitej” po „ComputerWorld”. Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że  przypomnienie elektoratowi PiS istnienia ciągłości diagnozy polityczno-ekonomicznej ich partii jest niezwykle ważne. Ba więcej należało - tego oczekiwali polscy technokraci od wicepremiera Morawieckiego - pokazać wysiłki mające na celu ograniczenie „syndromu resortowści” podjęte przez śp. minister Gęsicką i śp. wicepremiera Gosiewskiego, a jednocześnie przeprowadzić drobiazgową analizę rządów PO, które syndrom resortowości podniosły do kwadratu. To dlatego minister Sienkiewicz powiedział, że państwo polskie istnieje teoretycznie. To dlatego wybuchła afera AmberGold.

Zamiast analizy - slogany - nawet bez odwołania się do programu PiS z roku 2005 napisanego przez prof. Oleńskiego, co jest skandalem intelektualnym i moralnym. Wicepremier? Nie chłopczyk w krótkich majteczkach udający intelektualistę przekonany, że gospodarkę innowacyjną można stworzyć rozdając miliardy złotych przedsiębiorcom i  „naukowcom”. Kpina nie program.

II Rzeczpospolita w latach 1918-1939 stworzyła kulturę, która była  i jest nadal fundamentem gospodarki innowacyjnej. Dlaczego? Zanim odpowiem na to pytanie przypomnijmy sylwetkę tego, który do dzisiaj jest symbolem np. w USA - rewolucyjnej polskiej nauki i kultury. W momencie odzyskania niepodległości przez Polskę i przez okres 20-lecia międzywojennego Polacy współtworzyli światowa kulturę logiczną (ale nie tylko). To właśnie w tych czasach, Alfred Teitelbaum - polski Żyd wychowany w bogatej lecz pauperyzującej się rodzinie - podejmuje decyzje zmiany nazwiska na Tarski, kierując się nie tylko polskim patriotyzmem, ale także znajomością realiów - antysemityzm - panującym w naszym kraju.

Warto przypomnieć, że najwybitniejsi przedstawiciele szkoły lwowsko-warszawskiej Leśniewski i Łukasiewicz byli antysemitami i że w gruncie rzeczy to Leśniewski a nie Kotarbiński (któremu Tarski dedykował swoje najsłynniejsze dzieło) jest jego mistrzem. Alfred Tarski staje się w latach 20-tych uczestnikiem polskiej bohemy, środowiska w którym działa Witkacy, Chwistek, a więc filozofowie, logicy i artyści. Wszyscy ci ludzie odcisnęli piętno na kulturze światowej. Zapoznając się z biografią Tarskiego rozumiemy coraz lepiej jak potężnym narzędziem rozwoju kultury i nauki jest permanentna wymiana pomiędzy jej różnym działami. Ale także pomiędzy różnymi krajami czy raczej kulturowymi tradycjami. To właśnie ta wymiana myśli między np. Tarskim i Russelem ratowała kulturę europejska przed zalewem barbarzyństwa, przed regresem cywilizacyjnym nazizmu i bolszewizmu. Bowiem dyskusje między logikami odbywają się w latach 30-tych XX wieku, kiedy w Europie władze w sensie dosłownym , ale także nad umysłami wielu intelektualistów zdobywają irracjonalne ideologie faszyzmu, nazizmu i komunizmu.

Czym jest ideologia? Znawcy przedmiotu odpowiadają jednoznacznie: ideologia jest pseudoempirią, jej podstawową funkcją jest znieczulenie na dane rzeczywistości. Nazizm i komunizm były znieprawioną nauką. Otóż Alfred Tarski i jego koledzy Godl, Carnap, Popper, Nagel dyskutując pod okiem hitlerowców i komunistów o skomplikowanych problemach logicznych bronili właśnie tego co było największym zagrożeniem dla ideologii: ścisłego myślenia o rzeczywistości. Paradygmat nieoznaczoności Godla, teoria prawdy wyrażona w metajęzyku Tarskiego, teoria falsyfikacji hipotez naukowych Poppera były najskuteczniejszą bronią - wyrosłą z europejskiej tradycji - przeciwko ideologicznemu obłędowi, który zapanował nad Europą.

Alfred Tarski jest naszą wizytówką a USA - wszyscy amerykańscy wybitni informatycy i prezesi firm „stają na baczność”, słysząc jego nazwisko, ponieważ wiedzą, że bez niego i bez jego mistrza Leśniewskiego, który wymyślił najsłynniejszy zapis w językach informatycznych ( i++ ),  i bez tzw. „wyrażeń polskich”, rozwój informatyki byłby opóźniony o wiele lat. Dzieło polskich logików jest cenione i znane na całym świecie. U nas, w Polsce, ich rodzinnym kraju - cisza i zapomnienie.

Powróćmy jednak do odpowiedzi na pytanie, skąd ten cud innowacyjności arcydzieła francuskiej czy niemieckiej filozofii na język polski 20-leciu międzywojennym? Dlaczego polska kultura i nauka nie tylko dotrzymywała kroku nauce i kulturze (analizy Gombrowicza w „Ferdydurke” wydanej w 1937 r. w zasadzie tworzyły sartrowski egzystencjalizm) światowej, ale ją niejednokrotnie wyprzedzały? Dlatego, że polska kultura, dzięki unikalnej technice tłumaczenia niesłychanie łatwo asymilowała w wieku XIX i wcześniej osiągnięcia nauki i kultury europejskiej. Polska kultura to kultura „tłumaczenia” ciągłej refleksji - jak oddać w tym potwornym języku arcydzieła filozofii i literatury, nauki? Tłumaczenie? Kpi pan spytają czytelnicy?

Nie - nasz kraj położony miedzy Zachodem i Rosja był zawsze pomostem między dwiema tak różnymi kulturami - nikt na świecie nie umiał tak pięknie tłumaczyć Puszkina czy Lermontowa jak polscy poeci. Nasza kultura odbierała sygnały z Francji i Rosji (szczególnie po 1861 roku). Byliśmy tyglem. Kotłem, w którym bulgotało od różnych idei i pomysłów. Otóż w III Rzeczpospolitej - i to jest największy paradoks - utraciliśmy więź z kulturą światową z dyskusjami jakie w stolicach zachodnich się odbywają. Przykłady?

Do dzisiaj w Polsce nie przetłumaczono książek genialnego biblisty C. Tresmontanta. Czy mam przypominać, że prawie cała nasza kultura jest oparta na egzegezie Pisma Świętego? W Polsce nie funkcjonują analizy zmarłego 4 grudnia 2015 r. Girarda. Przykłady można mnożyć. Gospodarki innowacyjnej nie zbudujemy bez odbudowy etosu polskiej inteligencji, która przez wieki tłumaczyła bezinteresownie kulturę światową na nasz język.

Jak to zrobić jeżeli żyjemy w kulturze pieniądza, w której żadna inna wartość się nie liczy? Wicepremier Morawiecki jest symbolem upadku kultury polskiej - symbolem antyinnowacyjnej gospodarki.

Piotr Piętak
e-korupcja.pl