Czy i jak należy uczcić przypadający w czerwcu przyszłego roku jubileusz 60-lecia rozpoczęcia budowy Nowej Huty?
Takie pytanie postawili ostatnio sobie i opinii publicznej radni miasta Krakowa, a do udzielania ciekawych i inspirujących odpowiedzi na nie już chętnie garną się na łamach lokalnej prasy mieszkańcy zarówno najmłodszej, jak o wiele od niej starszych dzielnic podwawelskiego grodu. Większość dyskutantów zgadza się z pomysłem zorganizowania jubileuszowych obchodów i to z dużym rozmachem, ale zwraca uwagę na potrzebę nadania im odpowiedniego charakteru, zważywszy na niezwykle burzliwe dzieje Nowej Huty.
23 czerwca 1949 roku zaczęto wznosić pierwsze – w założeniu rządzących krajem komunistów – w pełni socjalistyczne polskie miasto. Wiadomo, że zaplanowano wybudowanie go (podobnie jak Huty imienia Włodzimierza Lenina) właśnie pod Krakowem, aby utrzeć nosa statecznym mieszczanom o zdecydowanie reakcyjnych oraz klerykalnych poglądach, wyjątkowo opornie i niechętnie wdrażającym się do życia w nowym ustroju. Miało ono wywrzeć właściwy ideologicznie wpływ na głosującą w referendum i w wyborach do Sejmu przeciw komunistycznej władzy krakowską „dulszczyznę” oraz udowodnić wyższość moralności socjalistycznej nad tradycyjnymi wartościami chrześcijańskimi i konserwatywnymi.
Dlatego też niektórzy radni trochę obawiają się, że uroczyste obchody 60. rocznicy powstania Nowej Huty łatwo mogą otrzeć się o apologię komunizmu i zwracają w związku z tym potencjalnym niebezpieczeństwem uwagę, że trzeba niezwykle rozważnie wyważyć wszystkie proporcje.
Z jednej strony należy mądrze i w zgodzie z ustaleniami historyków przypomnieć genezę budowy nowego miasta (przekształconego wkrótce w dzielnicę Krakowa) i autentyczny entuzjazm, jaki towarzyszył jego wznoszeniu, z drugiej pokazać cyniczną grę komunistów, umiejętnie wygrywających swoje polityczne interesy na dobrej woli nieświadomych uczestnictwa w ich podłych zamierzeniach młodych ludzi, ściągających z całej Polski na wielki plac budowy.
Jubileusz Nowej Huty może być też znakomitą okazją do udowodnienia, że stała się ona jednym z głównych ośrodków antykomunistycznej opozycji w Polsce. Począwszy od słynnej „wojny o krzyż”, a skończywszy na majowym strajku w 1988 roku, nowohucianie – razem z przybywającymi im z solidarną odsieczą mieszkańcami starego Krakowa - wielokrotnie pokazali, że kunsztowny plan komunistów uczynienia z ich małej ojczyzny swojej wizytówki spełznął na niczym, w cieniu kombinatu metalurgicznego krzepł zaś i rozszerzał się na cały kraj potężny opór wobec władz PRL. Zasadnicze przemiany, jakie zaszły w świadomości nowohuckiej wielkoprzemysłowej klasy robotniczej (by użyć ulubionego określenia sowieckich ideologów) w ciągu bardzo krótkiego czasu stały się jedną z najbardziej dotkliwych - bo zupełnie nieoczekiwanych - prestiżowych klęsk polskich komunistów.
Wspominając 60. rocznicę powstania Nowej Huty można będzie przypomnieć galerię wspaniałych, a często już zapomnianych lub nigdy szerzej nieznanych ludzi, którzy tworzyli jej prawdziwą – a nie tę zaplanowaną przez komunistycznych aparatczyków – historię. Zrodzi się także kolejna okazja do skutecznego zasypania wciąż jeszcze istniejącego podziału (bo już nie przepaści, która istniała tylko przez pierwszych kilka lat wzajemnej nieufności) pomiędzy nią a resztą Krakowa. Kto wie, może uda się uznać ją za pomnik historii, a potem nawet wpisać na listę światowego dziedzictwa UNESCO?
Znacznemu przyspieszeniu powinna też ulec – jak zwykle, kiedy obchodzi się ważne rocznice - realizacja szeregu ważnych inwestycji, jak choćby rozpoczęcie wreszcie budowy linii szybkiego tramwaju, remonty wielu ulic i chodników, budowa ogródków jordanowskich oraz wielofunkcyjnych boisk na osiedlach, otwarcie muzeum w dawnym kinie Światowid, dofinansowanie nowohuckiego sportu. Po każdym jubileuszu – jeśli ma się go uznać za w pełni udany - muszą bowiem pozostać nie tylko miłe wspomnienia, ale również trwałe ślady, ułatwiające życie lokalnej społeczności.
Cieszy mnie, że zarówno radni, jak i przedstawiciele wielu działających w Nowej Hucie stowarzyszeń twórczych oraz organizacji społecznych chcą, aby program rocznicowych obchodów pomogli im napisać wszyscy zainteresowani nimi krakowianie, a nie tylko mieszkańcy najmłodszej dzielnicy miasta. Jeżeli już bowiem urządzać huczny jubileusz (a gdzie, jak nie pod Wawelem, udają się one najlepiej?), to z wielką pompą i na dużą skalę, byle z uwzględnieniem całej złożoności historycznych problemów, jakie wiążą się z krótkimi, ale burzliwymi dziejami Nowej Huty.
Jerzy Bukowski
23 czerwca 1949 roku zaczęto wznosić pierwsze – w założeniu rządzących krajem komunistów – w pełni socjalistyczne polskie miasto. Wiadomo, że zaplanowano wybudowanie go (podobnie jak Huty imienia Włodzimierza Lenina) właśnie pod Krakowem, aby utrzeć nosa statecznym mieszczanom o zdecydowanie reakcyjnych oraz klerykalnych poglądach, wyjątkowo opornie i niechętnie wdrażającym się do życia w nowym ustroju. Miało ono wywrzeć właściwy ideologicznie wpływ na głosującą w referendum i w wyborach do Sejmu przeciw komunistycznej władzy krakowską „dulszczyznę” oraz udowodnić wyższość moralności socjalistycznej nad tradycyjnymi wartościami chrześcijańskimi i konserwatywnymi.
Dlatego też niektórzy radni trochę obawiają się, że uroczyste obchody 60. rocznicy powstania Nowej Huty łatwo mogą otrzeć się o apologię komunizmu i zwracają w związku z tym potencjalnym niebezpieczeństwem uwagę, że trzeba niezwykle rozważnie wyważyć wszystkie proporcje.
Z jednej strony należy mądrze i w zgodzie z ustaleniami historyków przypomnieć genezę budowy nowego miasta (przekształconego wkrótce w dzielnicę Krakowa) i autentyczny entuzjazm, jaki towarzyszył jego wznoszeniu, z drugiej pokazać cyniczną grę komunistów, umiejętnie wygrywających swoje polityczne interesy na dobrej woli nieświadomych uczestnictwa w ich podłych zamierzeniach młodych ludzi, ściągających z całej Polski na wielki plac budowy.
Jubileusz Nowej Huty może być też znakomitą okazją do udowodnienia, że stała się ona jednym z głównych ośrodków antykomunistycznej opozycji w Polsce. Począwszy od słynnej „wojny o krzyż”, a skończywszy na majowym strajku w 1988 roku, nowohucianie – razem z przybywającymi im z solidarną odsieczą mieszkańcami starego Krakowa - wielokrotnie pokazali, że kunsztowny plan komunistów uczynienia z ich małej ojczyzny swojej wizytówki spełznął na niczym, w cieniu kombinatu metalurgicznego krzepł zaś i rozszerzał się na cały kraj potężny opór wobec władz PRL. Zasadnicze przemiany, jakie zaszły w świadomości nowohuckiej wielkoprzemysłowej klasy robotniczej (by użyć ulubionego określenia sowieckich ideologów) w ciągu bardzo krótkiego czasu stały się jedną z najbardziej dotkliwych - bo zupełnie nieoczekiwanych - prestiżowych klęsk polskich komunistów.
Wspominając 60. rocznicę powstania Nowej Huty można będzie przypomnieć galerię wspaniałych, a często już zapomnianych lub nigdy szerzej nieznanych ludzi, którzy tworzyli jej prawdziwą – a nie tę zaplanowaną przez komunistycznych aparatczyków – historię. Zrodzi się także kolejna okazja do skutecznego zasypania wciąż jeszcze istniejącego podziału (bo już nie przepaści, która istniała tylko przez pierwszych kilka lat wzajemnej nieufności) pomiędzy nią a resztą Krakowa. Kto wie, może uda się uznać ją za pomnik historii, a potem nawet wpisać na listę światowego dziedzictwa UNESCO?
Znacznemu przyspieszeniu powinna też ulec – jak zwykle, kiedy obchodzi się ważne rocznice - realizacja szeregu ważnych inwestycji, jak choćby rozpoczęcie wreszcie budowy linii szybkiego tramwaju, remonty wielu ulic i chodników, budowa ogródków jordanowskich oraz wielofunkcyjnych boisk na osiedlach, otwarcie muzeum w dawnym kinie Światowid, dofinansowanie nowohuckiego sportu. Po każdym jubileuszu – jeśli ma się go uznać za w pełni udany - muszą bowiem pozostać nie tylko miłe wspomnienia, ale również trwałe ślady, ułatwiające życie lokalnej społeczności.
Cieszy mnie, że zarówno radni, jak i przedstawiciele wielu działających w Nowej Hucie stowarzyszeń twórczych oraz organizacji społecznych chcą, aby program rocznicowych obchodów pomogli im napisać wszyscy zainteresowani nimi krakowianie, a nie tylko mieszkańcy najmłodszej dzielnicy miasta. Jeżeli już bowiem urządzać huczny jubileusz (a gdzie, jak nie pod Wawelem, udają się one najlepiej?), to z wielką pompą i na dużą skalę, byle z uwzględnieniem całej złożoności historycznych problemów, jakie wiążą się z krótkimi, ale burzliwymi dziejami Nowej Huty.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Rozwód bezsporny a rozwód zakwestionowany w USA. Adam Mank na rozwody w NY i NJ
Pożyczki na domy i przefinansowanie w Nowym Jorku. Jolanta Mogilewska
Old Europe Foods - internetowy polski sklep spożywczy w USA
Kolędnicy i Wigilijny Spektakl z The Tinseltones Carolers 2024
Adwokat w New Jersey. Robert Socha
Grzegorz Braun zaprasza na wyjątkowe wydarzenie kulturalne! Film "Gietrzwałd 1877. Wojna Światów"
Święto Dziękczynienia – Historia, Tradycja i Wdzięczność w Sercu Ameryki
zobacz wszystkie