KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 2 maja, 2024   I   09:53:09 AM EST   I   Longiny, Toli, Zygmunta
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Zagadka Gowina

22 stycznia, 2008

Wiceprzewodniczący klubu poselskiego Platformy Obywatelskiej Jarosław Gowin powiedział w Radiu Zet, że przyczynami większości dymisji, jakie złożyli ostatnio wiceministrowie kilku resortów rządu Donalda Tuska, były ich problemy lustracyjne.

Nie wiem, czy Gowin uzgodnił swoją wypowiedź z premierem, czy też była to wyłącznie jego własna inicjatywa i co w takim razie stało u podstaw takiego wyjścia przed szereg. Krakowski parlamentarzysta często podkreśla jednak swoją niezależność w wyrażaniu opinii niekoniecznie zgodnych z oficjalną linią partii (o ile PO w ogóle posiada takową), więc osobiście obstawiałbym raczej ten drugi wariant.    

Ciekawe, jak ustosunkują się do tej wypowiedzi byli wiceministrowie, bo niewątpliwie zostali teraz w dosyć spektakularny sposób wywołani do głosu. Każdy z nich odchodził w atmosferze medialnych podejrzeń o kłopoty lustracyjne (poza generałem Piotrem Czerwińskim, mającym problemy innego rodzaju), ale żaden publicznie nie podjął tego wątku (w minimalnym zakresie uczyniła to jedynie Grażyna Leja z Polskiego Stronnictwa Ludowego).     

Być może najzwyczajniej, po ludzku, zawstydzili się niechlubnej przeszłości, ale nie można także wykluczyć, że polecenie niezabierania głosu we własnej sprawie otrzymali od samego premiera lub od swoich bezpośrednich przełożonych na jego polecenie, by uniknąć rozpętania niezbyt miłej dla obu tworzących koalicję rządową partii dyskusji.    

Jeśli Tusk nie chciał publicznego roztrząsania kulisów ich dymisji, to Gowin wyrządził mu prawdziwie niedźwiedzią przysługę. Ale z drugiej strony ludzie sprawujący wysokie stanowiska w rządzie powinni być całkowicie - zwłaszcza w aspekcie lustracyjnym - przeźroczyści dla opinii publicznej (co wielokrotnie deklarował sam premier), a ukrywanie przez nich tego, co i tak prędzej czy później wyjdzie na jaw, nie wystawia im zbyt dobrego świadectwa moralności.     

Skoro szef rządu nie odniósł się ani słowem do kwestii, budzącej zrozumiałe zainteresowanie obserwatorów polskiej sceny politycznej, a dotyczącej bardzo ważnych urzędników państwowych, zdecydował się zrobić to za niego poseł, wywodzący się ze środowiska, w którym bezkompromisowe głoszenie prawdy bez względu na to, jakie i komu przyniesie ono efekty, ceni się jako jedną z funamentalnych wartości w życiu publicznym.    

Tak właśnie tłumaczę sobie niespodziewane wystąpienie Gowina, które - jeśli dobrze oceniam jego genezę - stanowi próbę dobitnego pokazania jego partyjnym kolegom (z premierem i  zarazem przewodniczącym PO na czele), jakie moralne standardy powinny ich obowiązywać w każdej,  a więc także - może nawet przede wszystkim -  bardzo trudnej sytuacji.    

Z etycznego punktu widzenia trudno stawiać Gowinowi jakikolwiek zarzut, bo nikt rozsądny nie uzna przecież, że z lubością wcielił się w rolę zwykłego donosiciela bądź lubiącego wywlekać na światło dzienne różne sensacje plotkarza. Tylko czy zawodowi politycy z  koalicji PO-PSL docenią jego szczerość i uczciwość, czy też raczej uznają go za niebezpiecznego dla siebie i dla swoich formacji fanatyka prawdy, kalającego w jej imię własne gniazdo nieodpowiedzialnymi - z punktu widzenia interesów władzy - wybrykami?

Jerzy Bukowski