KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Wtorek, 23 kwietnia, 2024   I   11:17:01 AM EST   I   Ilony, Jerzego, Wojciecha
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Absurdalny spór o religię

22 grudnia, 2007

Przyznaję, że zupełnie nie rozumiem ogromnego zamieszania wokół propozycji uczynienia z religii jednego z przedmiotów, które będzie można wkrótce zdawać na maturze w polskich szkołach. Z pewnym rozbawieniem śledzę ostre spory teologiczno-ideologiczno-światopoglądowo-polityczne (z akcentem na ten ostatni przymiotnik), jakie toczą na ten temat w krajowych mediach różne tęgie głowy oraz zwykłe łepetynki, którym wydaje się, że z samego faktu wypowiedzenia swojej opinii w tak rzekomo subtelnej materii trzeba wysnuć wniosek o ich wielkiej mądrości.

Mało jest w życiu publicznym tak rygorystycznie i schematycznie uporządkowanych  dziedzin, jak właśnie szkolnictwo. Obowiązują w nim sztywne regulaminy, aczkolwiek w  każdym systemie edukacyjnym wprowadza się co pewien czas różne zmiany, reformy, a nawet rewolucje; dopóki nowe przepisy nie zostaną wdrożone odpowiednim rozporządzeniem czy regulaminem, dopóty działa się jednak wedle starych zasad.    

Skoro mamy więc w polskich szkołach od kilkunastu lat religię jako jeden z przedmiotów, nie widzę najmniejszego powodu do tak burzliwej dyskusji na temat tego, czy można ją zdawać na maturze. Jeśli stosowna ustawa o szkolnictwie oraz adekwatne do niej zarządzenia wykonawcze dopuszczają możliwość wybrania przez ucznia do egzaminu maturalnego dowolnego przedmiotu nieobowiązkowego (a takim właśnie jest religia), to nie ma powodów do dalszego zajmowania się tym zagadnieniem i niepotrzebnego podgrzewania emocji.    

Nie każdy uczeń musi brać udział w lekcjach religii, a spośród tych, którzy wybrali ów przedmiot tylko część chciałaby zdawać go na maturze. Obowiązkiem Ministerstwa Edukacji Narodowej, kuratoriów oświaty oraz dyrekcji szkół jest natomiast zapewnienie stającym na progu dojrzałości młodym ludziom możliwości dokonania takiego wyboru. Gdyby dopuszczono w jakiejś szkole naukę np. języka chińskiego jako przedmiotu do wyboru,  prostą konsekwencją owej decyzji musiałoby być wpisanie również i tego przedmiotu na maturalną listę.    

Jeżeli komuś nie podoba się zaś nauczanie religii w polskich szkołach z pozamerytorycznych i pozaregulaminowych przyczyn, to niechaj rozpocznie oparte na demokratycznych procedurach działania w kierunku usunięcia jej z nich. Ale skoro powiedziało się już kiedyś "a", to nie może dziwić chęć powiedzenia "b", a nawet "c" oraz pozostałych liter alfabetu. Zabronienie tej recytacji byłoby absurdalne z punktu widzenia logiki, a z gruntu złe w sferze wychowawczych oddziaływań na młodzież, która powinna nieustannie odbierać od dorosłych - zwłaszcza nauczycieli - lekcje konsekwencji i stanowczości.    

Zdaję sobie oczywiście sprawę, że spór o obecność religii na świadectwie maturalnym ma w naszym kraju głęboko polityczne podłoże, ale właśnie dlatego należy unikać owej motywacji w dyskusjach, bo jest ona w tym konkretnym przypadku całkowicie nie na miejscu, skoro istota sprawy tkwi w regulaminach i rozporządzeniach.     

Daleki też jestem od snucia niecnych podejrzeń, że ocena z tego przedmiotu będzie miała jakikolwiek związek z praktykami wiary. Czy na egzaminie z języka polskiego komisję interesuje, jak często uczeń chodzi do teatru lub ile książek przeczytał w domu? Nie, liczą się  bowiem wyłącznie jego odpowiedzi na zadane mu pytania. I tak samo będzie na maturze z religią.

Jerzy Bukowski