KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Poniedziałek, 30 września, 2024   I   11:16:14 AM EST   I   Geraldy, Honoriusza, Wery
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Wdzięczny Szkot

23 września, 2015

Zawsze miło jest potwierdzić od dawna znaną tezę, że polscy lekarze należą do światowej czołówki i podejmują się trudnych oraz ryzykownych operacji.

Doświadczył tego na własnej skórze, a raczej na aorcie piersiowej 62-letni Szkot Gary Walling, któremu uratowano w ubiegłym roku życie dzięki szybkiej i precyzyjnie wykonanej operacji w krakowskim Szpitalu im. Jana Pawła II.

„- Gdybym był gdziekolwiek indziej w Europie, nie miałbym szans” - powiedział „Gazecie Wyborczej” Walling, który właśnie przyjechał z żoną pod Wawel, aby raz jeszcze podziękować lekarzom.

Nie wiedział on o swojej chorobie, czyli nadciśnieniu tętniczym.

„W kwietniu ub.r. z żoną Lesley przyleciał do Polski, żeby zwiedzić Kraków. Podczas spaceru nagły skok ciśnienia w jego organizmie spowodował pęknięcie aorty piersiowej, rozwarstwienie aorty brzusznej i niedokrwienie połowy ciała. Potrzebna była natychmiastowa operacja. Tego zadania podjęli się chirurdzy z oddziału chirurgii naczyń Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II w Krakowie” - czytamy w „GW”.

Ordynator Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Medycznej doktor Robert Musiał powiedział gazecie, że wewnątrznaczyniowy zabieg był dosyć niezwykły, ponieważ do aorty trzeba było wprowadzono stentograf, który miał za zadanie jej wyleczenie.

Czterogodzinny zabieg był jednak dopiero początkiem walki o życie Szkota.

„- Po operacji wprowadziliśmy pacjenta w stan śpiączki farmakologicznej, konieczna była także dializa nerek. Rozpoczęliśmy także leczenie niedokrwionych kończyn dolnych” - wyjaśnił w rozmowie z GW” dr Mariusz Trystuła z Oddziału Chirurgii Naczyń.

Pacjent spędził w krakowskim szpitalu 52 dni, początkowo nie dawano mu wielkich szans na przeżycie.

Warto zaznaczyć, że podejmując się operacji lekarze nie wiedzieli, czy szpital otrzyma refundację.

„Jego leczenie kosztowało 251 tys. zł i zostało rozliczone z brytyjską firmą ubezpieczeniową. Według Wallingów w Wielkiej Brytanii byłoby pięciokrotnie droższe” - napisała gazeta
Małżeństwo specjalnie przyleciało do Krakowa, aby podziękować lekarzom za uratowanie życia.

„- Mój mąż miał szczęście w nieszczęściu. Gdyby był wtedy w Szkocji, mógłby nie przeżyć drogi do szpitala, a lekarze nie potrafiliby pomóc mu tak jak w Krakowie” - powiedziała dla „GW” wzruszona Lesley Walling, która z wdzięczności na uratowanie życia jej mężowi przez polskich lekarzy zaczęła się uczyć naszego języka.

„- Jesteśmy zaskoczeni tym, w jak dobrym stanie zdrowia jest teraz pacjent. Obawialiśmy się, że może mieć problemy z chodzeniem, że nerki nie będą właściwie pracować. Na szczęście wszystkie te kłopoty udało się wyeliminować. To, że pacjent tu wraca i mówi to proste słowo <dziękuję>, jest dla nas nie do przecenienia i dla takich chwil pracujemy” - powiedział gazecie dr Musiał.

A dyrektor Szpitala im. Jana Pawła II dr Anna Prokop-Staszecka dodała:

„- Jestem szczęśliwa, że udało się temu człowiekowi pomóc. Nie myśleliśmy o kosztach, ratowaliśmy życie.”
Lesley Walling opowiada wszystkim o uratowaniu męża.

„- Każdy jest zdziwiony: szpital w Polsce? Spodziewają się jakiejś małej placówki bez sprzętu. Wtedy pokazuje im zdjęcia. I są zaskoczeni” – podkreśliła w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Jej małżonek zadeklarował zaś, że co rok będzie przyjeżdżał do Krakowa, żeby dziękować lekarzom.


Jerzy Bukowski

Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News