Za nami kolejna, 26. już rocznica wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Z górą ćwierć wieku minęło od dnia, w którym komunistyczny reżim w przebraniu wojskowej junty i z patriotycznymi hasłami na ustach wypowiedział wojnę własnemu narodowi.
To szmat czasu, zwłaszcza że przeżyliśmy w okresie dzielącym nas od 13 grudnia 1981 roku wiele znaczących zdarzeń historycznych, z upadkiem komunizmu na czele. Dzięki sumiennej pracy historyków (szczególnie zatrudnionych w Instytucie Pamięci Narodowej) wiemy już dzisiaj sporo o tym, jakie role odegrali w naszych najnowszych dziejach główni bohaterowie pamiętnego grudnia z obu stron ówczesnej barykady.
Nikt rozsądny i znający wyniki prac owych historyków nie ma najmniejszych wątpliwości, że wprowadzając stan wojenny generał Wojciech Jaruzelski bronił wyłącznie upadającego systemu i samego siebie oraz swoich towarzyszy z Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Ludowego Wojska Polskiego i aparatu bezpieczeństwa.
Wprawdzie wciąż dyskutowana jest jeszcze sprawa zagrożenia (lub nie) Polski w 1981 roku wkroczeniem wojsk Układu Warszawskiego, ale systematycznie upubliczniane archiwa z tamtych czasów - także sowieckie, chociaż tylko we fragmentach - zdecydowanie przeczą opiniom nielicznych, ale głośnych dzięki lewicowym mediom postkomunistów, którzy nadal uparcie twierdzą - broniąc własnych życiorysów - iż Jaruzelski uchronił nasz kraj przed spacyfikowaniem go przez Armię Czerwoną i jej sojuszników.
Ale czy zdławienie "solidarnościowego" zrywu wolnościowego siłami LWP i całego aparatu terroru PRL nie było tak naprawdę obcą interwencją? Przecież cała komunistyczna władza i podległe jej resorty siłowe stanowiły integralną część kremlowskiego imperium, które zwasalizowało Polskę i wiele innych państw po II wojnie światowej. Ubrani w polskie mundury żołnierze, milicjanci i zomowcy służyli więc - choć wbrew własnej woli, pod przymusem - cudzej sprawie, przyczyniając się do zniewolenia własnego narodu.
Po 26 latach można już spojrzeć na tamten grudzień i kolejne miesiące stanu wojennego bez szkodliwych przy wydawaniu historycznych ocen emocji. Da się też precyzyjnie oddzielić tych, którzy w pełni świadomie zdradzili swoją ojczyznę od tych, którym nie pozostawiono wyboru, każąc przelewać bratnią krew, łamiąc im serca i znieprawiając sumienia. Nie każdy człowiek ma przecież naturę bohatera, nie każdemu wystarcza odwagi, by odmówić - ryzykując życiem - wykonywania zbrodniczych rozkazów, nie od każdego można oczekiwać takiego męstwa, jakim wykazał się przed 1981 rokiem pułkownik Ryszard Kukliński, broniąc honoru polskiego oficera.
Symbolem tych pierwszych na zawsze pozostanie już Wojciech Jaruzelski. A ponieważ symbole grają wielką rolę w naszej historii, nie mogę zrozumieć, dlaczego ten arcyzdrajca sprawy polskiej nadal nosi generalskie szlify. Czy kilkanaście lat niepodległości to jeszcze za mało, aby rozliczyć jego zbrodniczą karierę, rozpoczętą jeszcze w latach 40. współpracą z Informacją Wojskową, a zwieńczoną wprowadzeniem stanu wojennego?
Jak długo będziemy czekać na przywrócenie właściwych proporcji w ocenie ludzkich czynów? Ile czasu musi upłynąć, by Jaruzelski został wreszcie zdegradowany, a Kukliński uhonorowany awansem generalskim i Orderem Orła Białego (a może też Virtuti Militari)? Czy Polskę, w której nie dokonał się jeszcze ten jakże prosty, podwójny akt symbolicznego wymierzenia sprawiedliwości dziejowej można nazwać w pełni suwerennym państwem?
dr Jerzy Bukowski
hm przewodniczący
Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie
były reprezentant prasowy płk. Ryszarda Kuklińskiego
Nikt rozsądny i znający wyniki prac owych historyków nie ma najmniejszych wątpliwości, że wprowadzając stan wojenny generał Wojciech Jaruzelski bronił wyłącznie upadającego systemu i samego siebie oraz swoich towarzyszy z Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Ludowego Wojska Polskiego i aparatu bezpieczeństwa.
Wprawdzie wciąż dyskutowana jest jeszcze sprawa zagrożenia (lub nie) Polski w 1981 roku wkroczeniem wojsk Układu Warszawskiego, ale systematycznie upubliczniane archiwa z tamtych czasów - także sowieckie, chociaż tylko we fragmentach - zdecydowanie przeczą opiniom nielicznych, ale głośnych dzięki lewicowym mediom postkomunistów, którzy nadal uparcie twierdzą - broniąc własnych życiorysów - iż Jaruzelski uchronił nasz kraj przed spacyfikowaniem go przez Armię Czerwoną i jej sojuszników.
Ale czy zdławienie "solidarnościowego" zrywu wolnościowego siłami LWP i całego aparatu terroru PRL nie było tak naprawdę obcą interwencją? Przecież cała komunistyczna władza i podległe jej resorty siłowe stanowiły integralną część kremlowskiego imperium, które zwasalizowało Polskę i wiele innych państw po II wojnie światowej. Ubrani w polskie mundury żołnierze, milicjanci i zomowcy służyli więc - choć wbrew własnej woli, pod przymusem - cudzej sprawie, przyczyniając się do zniewolenia własnego narodu.
Po 26 latach można już spojrzeć na tamten grudzień i kolejne miesiące stanu wojennego bez szkodliwych przy wydawaniu historycznych ocen emocji. Da się też precyzyjnie oddzielić tych, którzy w pełni świadomie zdradzili swoją ojczyznę od tych, którym nie pozostawiono wyboru, każąc przelewać bratnią krew, łamiąc im serca i znieprawiając sumienia. Nie każdy człowiek ma przecież naturę bohatera, nie każdemu wystarcza odwagi, by odmówić - ryzykując życiem - wykonywania zbrodniczych rozkazów, nie od każdego można oczekiwać takiego męstwa, jakim wykazał się przed 1981 rokiem pułkownik Ryszard Kukliński, broniąc honoru polskiego oficera.
Symbolem tych pierwszych na zawsze pozostanie już Wojciech Jaruzelski. A ponieważ symbole grają wielką rolę w naszej historii, nie mogę zrozumieć, dlaczego ten arcyzdrajca sprawy polskiej nadal nosi generalskie szlify. Czy kilkanaście lat niepodległości to jeszcze za mało, aby rozliczyć jego zbrodniczą karierę, rozpoczętą jeszcze w latach 40. współpracą z Informacją Wojskową, a zwieńczoną wprowadzeniem stanu wojennego?
Jak długo będziemy czekać na przywrócenie właściwych proporcji w ocenie ludzkich czynów? Ile czasu musi upłynąć, by Jaruzelski został wreszcie zdegradowany, a Kukliński uhonorowany awansem generalskim i Orderem Orła Białego (a może też Virtuti Militari)? Czy Polskę, w której nie dokonał się jeszcze ten jakże prosty, podwójny akt symbolicznego wymierzenia sprawiedliwości dziejowej można nazwać w pełni suwerennym państwem?
dr Jerzy Bukowski
hm przewodniczący
Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie
były reprezentant prasowy płk. Ryszarda Kuklińskiego
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Urologia. Leczenie niepłodności i nowotworów w Nowym Jorku. Urolog Simon Barkagan MD, Phd mówi po polsku
Rozwód bezsporny a rozwód zakwestionowany w USA. Adam Mank na rozwody w NY i NJ
Pożyczki na domy i przefinansowanie w Nowym Jorku. Jolanta Mogilewska
Old Europe Foods - internetowy polski sklep spożywczy w USA
Kolędnicy i Wigilijny Spektakl z The Tinseltones Carolers 2024
Adwokat w New Jersey. Robert Socha
Grzegorz Braun zaprasza na wyjątkowe wydarzenie kulturalne! Film "Gietrzwałd 1877. Wojna Światów"
zobacz wszystkie