Wspólną akcję pod takim właśnie hasłem podjęło w tym roku w Polsce kilka kościołów chrześcijańskich, w tym katolicki i ewangelicki.
Idzie o to, aby rozpoczynający się w pierwszych dniach grudnia okres oczekiwania na Boże Narodzenie stał się bardziej czasem duchowej refleksji i skupienia niż reklamowo - handlowego szaleństwa. Konsumpcyjne rozpasanie przeszkadza bowiem odpowiedniemu przeżywaniu tej części roku kościelnego, a często w ogóle je uniemożliwia.
W Adwencie trzeba powstrzymywać się nie tylko od urządzania hucznych zabaw, ale także przed uleganiem wszelkim innym pokusom, dotyczącym spraw materialnych. Tymczasem w Polsce - podobnie jak w krajach Zachodu - praktycznie zaraz po Święcie Wszystkich Świętych i Dniu Zadusznym rozpoczyna się handlowe szaleństwo bożonarodzeniowe.
W sklepach ustawiane są pełne atrakcyjnych dodatków choinki, roi się od całkiem zeświecczonych Świętych Mikołajów i towarzyszących im mocno rozebranych Śnieżynek (to w naszym kraju zupełnie nowa, a przy tym świecka tradycja), z głośników w supermarketach i przed nimi rozbrzmiewają kolędy, a reklamy w mediach nawołują do robienia świątecznych zakupów, oczywiście na kredyt, w promocji, prawie za pół darmo.
Nie tak kiedyś w Polsce w okresie Adwentu bywało. Pamiętam, jakim ogromnym zaskoczeniem był dla mnie pierwszy spacer po centrum Londynu, do którego wyjechałem na stypendium naukowe 3 listopada 1987 roku, po dłuższej karencji paszportowej. Z siermiężnej i zgrzebnej rzeczywistości schyłkowego komunizmu trafiłem nagle do świątyni wolnego handlu.
Przecierałem oczy ze zdumienia, ale nie dlatego, że oszołomiła mnie oferta pięknych sklepów przy Oxford Street (na to byłem mentalnie przygotowany) lecz z powodu bożonarodzeniowej ich dekoracji. Z początkiem listopada poczułem się tam wówczas zupełnie jak w Wigilię. Był to dla przybysza z PRL widok imponujący, ale bynajmniej nie budujący. Czułem, że coś jest nie tak.
Teraz nie trzeba wcale jechać na Zachód, by doświadczyć czegoś podobnego. W Polsce Boże Narodzenie też zaczyna się - przynajmniej w sensie marketingowym - już w połowie listopada. A kiedy Kościół nakazuje nam pochylić się nad swą duszą, wyciszyć wewnętrznie, dokonać rachunku sumienia i w czystości serca przygotować na przyjście Bożej Dzieciny, świąteczny handel osiąga właśnie swoje apogeum.
Dobrze więc, że rozpoczęła się akcja "Ratujmy Adwent!" i że przyłączają się do niej kolejne wspólnoty religijne, dla których te cztery tygodnie mają być przede wszystkim okresem czuwania, nawrócenia i radosnego oczekiwania, a nie gorączkowej gonitwy po sklepach.
Ale czy można skutecznie wyciszyć się i myśleć głównie o Bogu oraz o własnej duszy, jeśli zewsząd słychać gromkie nawoływania do zakupów?
Wolny rynek ma swoje prawa i trudno mu się dziwić, że bezwzględnie wykorzystuje tak znakomitą okazję, jak przygotowania do świąt. Chrześcijanin powinien jednak umieć opanować się i zrozumieć, dlaczego w roku kościelnym mamy Adwent właśnie przed Bożym Narodzeniem, a Wielki Post przed Wielką Nocą.
Jeżeli nie potrafimy zapanować nad konsumpcyjnym szaleństwem i przedłożyć spraw ducha ponad potrzeby ciała, nie okażemy się zbyt pojętnymi uczniami Chrystusa. Sprzeniewierzymy się też naukom Jana Pawła II, który często napominał, aby kultywować stare, piękne tradycje adwentowe, jak choćby poranne roraty.
Nie jest łatwo zachować religijne przykazania w dzisiejszym świecie, który nie przywiązuje do nich specjalnej wagi, licząc głównie pieniądze, a nie nawrócone na dobrą drogę dusze. Wystarczy jednak chociaż trochę zwolnić tempo codziennej - a zwłaszcza przedświątecznej - pogoni za blichtrem współczesnego świata, aby odkryć na nowo dziecięcą radość oczekiwania na zawsze cudowne i nieodmiennie wzruszające Boże Narodzenie.
Jerzy Bukowski
W Adwencie trzeba powstrzymywać się nie tylko od urządzania hucznych zabaw, ale także przed uleganiem wszelkim innym pokusom, dotyczącym spraw materialnych. Tymczasem w Polsce - podobnie jak w krajach Zachodu - praktycznie zaraz po Święcie Wszystkich Świętych i Dniu Zadusznym rozpoczyna się handlowe szaleństwo bożonarodzeniowe.
W sklepach ustawiane są pełne atrakcyjnych dodatków choinki, roi się od całkiem zeświecczonych Świętych Mikołajów i towarzyszących im mocno rozebranych Śnieżynek (to w naszym kraju zupełnie nowa, a przy tym świecka tradycja), z głośników w supermarketach i przed nimi rozbrzmiewają kolędy, a reklamy w mediach nawołują do robienia świątecznych zakupów, oczywiście na kredyt, w promocji, prawie za pół darmo.
Nie tak kiedyś w Polsce w okresie Adwentu bywało. Pamiętam, jakim ogromnym zaskoczeniem był dla mnie pierwszy spacer po centrum Londynu, do którego wyjechałem na stypendium naukowe 3 listopada 1987 roku, po dłuższej karencji paszportowej. Z siermiężnej i zgrzebnej rzeczywistości schyłkowego komunizmu trafiłem nagle do świątyni wolnego handlu.
Przecierałem oczy ze zdumienia, ale nie dlatego, że oszołomiła mnie oferta pięknych sklepów przy Oxford Street (na to byłem mentalnie przygotowany) lecz z powodu bożonarodzeniowej ich dekoracji. Z początkiem listopada poczułem się tam wówczas zupełnie jak w Wigilię. Był to dla przybysza z PRL widok imponujący, ale bynajmniej nie budujący. Czułem, że coś jest nie tak.
Teraz nie trzeba wcale jechać na Zachód, by doświadczyć czegoś podobnego. W Polsce Boże Narodzenie też zaczyna się - przynajmniej w sensie marketingowym - już w połowie listopada. A kiedy Kościół nakazuje nam pochylić się nad swą duszą, wyciszyć wewnętrznie, dokonać rachunku sumienia i w czystości serca przygotować na przyjście Bożej Dzieciny, świąteczny handel osiąga właśnie swoje apogeum.
Dobrze więc, że rozpoczęła się akcja "Ratujmy Adwent!" i że przyłączają się do niej kolejne wspólnoty religijne, dla których te cztery tygodnie mają być przede wszystkim okresem czuwania, nawrócenia i radosnego oczekiwania, a nie gorączkowej gonitwy po sklepach.
Ale czy można skutecznie wyciszyć się i myśleć głównie o Bogu oraz o własnej duszy, jeśli zewsząd słychać gromkie nawoływania do zakupów?
Wolny rynek ma swoje prawa i trudno mu się dziwić, że bezwzględnie wykorzystuje tak znakomitą okazję, jak przygotowania do świąt. Chrześcijanin powinien jednak umieć opanować się i zrozumieć, dlaczego w roku kościelnym mamy Adwent właśnie przed Bożym Narodzeniem, a Wielki Post przed Wielką Nocą.
Jeżeli nie potrafimy zapanować nad konsumpcyjnym szaleństwem i przedłożyć spraw ducha ponad potrzeby ciała, nie okażemy się zbyt pojętnymi uczniami Chrystusa. Sprzeniewierzymy się też naukom Jana Pawła II, który często napominał, aby kultywować stare, piękne tradycje adwentowe, jak choćby poranne roraty.
Nie jest łatwo zachować religijne przykazania w dzisiejszym świecie, który nie przywiązuje do nich specjalnej wagi, licząc głównie pieniądze, a nie nawrócone na dobrą drogę dusze. Wystarczy jednak chociaż trochę zwolnić tempo codziennej - a zwłaszcza przedświątecznej - pogoni za blichtrem współczesnego świata, aby odkryć na nowo dziecięcą radość oczekiwania na zawsze cudowne i nieodmiennie wzruszające Boże Narodzenie.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Urologia. Leczenie niepłodności i nowotworów w Nowym Jorku. Urolog Simon Barkagan MD, Phd mówi po polsku
Rozwód bezsporny a rozwód zakwestionowany w USA. Adam Mank na rozwody w NY i NJ
Pożyczki na domy i przefinansowanie w Nowym Jorku. Jolanta Mogilewska
Old Europe Foods - internetowy polski sklep spożywczy w USA
Kolędnicy i Wigilijny Spektakl z The Tinseltones Carolers 2024
Adwokat w New Jersey. Robert Socha
Grzegorz Braun zaprasza na wyjątkowe wydarzenie kulturalne! Film "Gietrzwałd 1877. Wojna Światów"
zobacz wszystkie