KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Niedziela, 28 kwietnia, 2024   I   01:58:27 AM EST   I   Bogny, Walerii, Witalisa
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Nie tylko zmiana nazwy

23 listopada, 2007

Zarząd Główny Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej zamierza zmienić nazwę swej organizacji, usuwając z niej słowo \"Żołnierzy\". Pozwoli to przyjmować w jej szeregi osoby, nie będące kombatantami, ale żywo zainteresowane krzewieniem ideałów, na których opierało swą działalność Polskie Państwo Podziemne.

Decyzja w tej sprawie należeć będzie do zjazdu ŚZŻAK, ale już rozgorzała dyskusja zarówno w jego oddziałach, jak i wśród ludzi oraz środowisk ideowo z nim związanych. Jedni uważają ten pomysł za z gruntu zły, bo odbierający jednej z największych organizacji grupujących weteranów walk o niepodległość Rzeczypospolitej jej czysto kombatancki charakter, drudzy widzą w nim zaś słuszną metodę otwarcia się na młodsze pokolenia Polaków, pragnące kontynuować piękną tradycję AK.    

Nie ulega wątpliwości, że podjęcie przez zjazd uchwały o zmianie nazwy i przeprofilowaniu działalności (wymaga to oczywiście znacznego zmodyfikowania statutu) będzie prawdziwą rewolucją. A starsi ludzie raczej nie lubią zasadniczych zmian i stąd bierze się dosyć silny opór przed zaakceptowaniem kontrowersyjnego projektu Zarządu Głównego.    

Co innego bowiem organizacja patriotyczna, której członkami są również kombatanci, co innego zaś stowarzyszenie grupujące wyłącznie ich. Rozumiem, że żołnierzom AK zależy na przekazywaniu pielęgnowanej przez siebie tradycji kolejnym, coraz młodszym pokoleniom rodaków. Podzielam też jednak obawy tych spośród nich, którzy twierdzą, iż aby przyciągnąć młodzież nie trzeba posuwać się aż tak daleko, wystarczy tylko znaleźć odpowiednie formy współdziałania z nią.    

Ten problem dotyczy wielu organizacji kombatanckich. Wpuszczanie do nich świeżej krwi może być pożyteczne, ale może też prowadzić do takich kompromitacji, jak w przypadku Związku Legionistów Polskich, w którym nie ma już oczywiście żadnego legionisty ani nawet członka Polskiej Organizacji Wojskowej, a pod jej szacownym szyldem działają ludzie o nieciekawej - delikatnie mówiąc - przeszłości.
   
Niekiedy lepiej więc może w porę rozwiązać się, jak uczyniło to choćby wiele grupujących weteranów walk o niepodległość Rzeczypospolitej stowarzyszeń, działających po 1945 roku w „polskim Londynie, w USA, w Kanadzie i wszędzie tam, gdzie wojenny los rzucił naszych rodaków.
   
Korzystając że statutowego zapisu o możliwości przyjęcia do organizacji kombatanckiej osób nie będących kombatantami, łatwo można bowiem narazić się na przeniknięcie do niej ludzi, którzy narażą na szwank jej nazwę i dobrą sławę. Poszerzenie formuły działania przy jednoczesnej zmianie szyldu spowoduje zaś z kolei utratę miana stowarzyszenia o ściśle kombatanckim charakterze.     Zaiste, trudny orzech mają do zgryzienia na najbliższym zjeździe swej organizacji panie i panowie ze Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.

Jerzy Bukowski