KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 27 kwietnia, 2024   I   08:55:56 PM EST   I   Sergiusza, Teofila, Zyty
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Normalny kryzys

22 listopada, 2007

Kiedy partie polityczne przeżywają poważne kryzysy? Odpowiedź jest prosta: po wyborczych porażkach i przy rozdawaniu stanowisk państwowych po wyborczych zwycięstwach. Czymś zupełnie naturalnym i zrozumiałym jest ujawnianie się wewnętrznych napięć w tych właśnie momentach, a zwłaszcza w pierwszym z nich.

Dziwię się więc tym komentatorom polskiej sceny publicznej, których dziwi rozłam (według Jarosława Kaczyńskiego jest to tylko drobne pęknięcie), jaki obserwujemy obecnie w Prawie i Sprawiedliwości, wywołany dymisją trzech jego wiceprezesów oraz dwóch członków komitetu politycznego.
   
Po bolesnej wyborczej klęsce PiS musi szybko, ale przede wszystkim rzetelnie rozliczyć swoją przeszłość i wyznaczyć podstawowe kierunki działania na przyszłość. Płynące z partyjnych dołów nawoływania do zachowania w tej trudnej sytuacji sztucznej jedności jest więc równie nierozsądne, jak wyrazy zdumienia wytrawnych komentatorów. Właśnie teraz jest bowiem najlepszy czas na dokonywanie zwrotów, przetasowań i wszelkich zmian, zarówno przy otwartej kurtynie, jak i w zaciszu gabinetów.
   
Wbrew temu, co mówi prezes PiS, z pewnością mamy do czynienia z największym personalnym, frakcyjnym i programowym kryzysem w krótkiej historii tego ugrupowania.     Personalnym, ponieważ z władz odchodzi członek "zakonu Porozumienia Centrum", jeden z najbliższych współpracowników braci Kaczyńskich, zwany nawet "trzecim bliźńiakiem" - Ludwik Dorn; wprawdzie już wcześniej szeregi PiS opuścili inni wyraziści politycy: Radosław Sikorski, Marek Jurek i Kazimierz Marcinkiewicz, to jednak nie byli im oni nigdy tak bliscy, jak były marszałek Sejmu.
   
Frakcyjnym, gdyż z rządzonej po dyktatorsku, ale złożonej jednak z grup o różnej politycznej przeszłości partii odchodza tzw. konserwatyści, znacznie osłabiając jej prawe skrzydło.
   
Programowym, jako że kryzys spowodowany został nie tylko zastrzeżeniami trzech wiceprezesów do stylu zarządzania PiS przez Jarosława Kaczyńskiego, ale także brakiem nowych celów, które - gdyby sformułowano je (w dodatku w miarę efektownie) w trakcie kampanii wyborczej - mogłyby powiększyć elektorat partii i zaowocować zwycięstwem, czyli utrzymaniem władzy.
   
Nie sposób oczywiście dzisiaj przesądzić, czym zakończy się to przesilenie: kto jeszcze opuści szeregi opozycyjnego teraz ugrupowania, jakie postulaty programowe i przez kogo zostaną zgłoszone, kto wypełni miejsca po Ludwiku Dornie, Kazimierzu Ujazdowskim i Pawle Zalewskim. Jedno jest pewne: całkiem naturalny w takich okolicznościach kryzys dopiero się zaczął i może długo potrwać.

Jerzy Bukowski