KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Wtorek, 7 maja, 2024   I   06:50:21 AM EST   I   Augusta, Gizeli, Ludomiry
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Polska bez Rokitów?

15 listopada, 2007

Na tę wiadomość czekałem praktycznie od dnia wyborów. Nie wiem wprawdzie, na ile jest ona oparta na faktach, a na ile wyłącznie na zasłyszanych gdzieś plotkach, ale wreszcie pojawiła się w mediach: Jan Maria Rokita może zostać – z poręki nowego rządu – ambasadorem RP w jakimś ważnym kraju.

Od momentu odsunięcia przez Donalda Tuska i jego dwór niedoszłego premiera z Krakowa na boczny tor (w zadeklarowane przez niego całkowite odejście z polityki pozwolę sobie nie wierzyć) spodziewałem się, że może mu zostać zaproponowana jakaś niezła synekura, byle daleko od Polski. Tak właśnie postępowano często z niewygodnymi lub skompromitowanymi towarzyszami w epoce PRL, zsyłając ich do egzotycznych krajów w zaszczytnej roli ambasadorów.
   
Skoro nie dało się okiełznać Rokity wewnątrz PO, a planowany prawdopodobnie przez niego scenariusz rządu Platformy Obywatelskiej z Prawem i Sprawiedliwością (gdyby oba ugrupowania uzyskały podobne wyniki wyborcze), w którym mógłby zostać nawet premierem, nie doczekał się realizacji, posada ambasadora wydaje się dlań jako dla partyjnego dysydenta.
   
Rokita z pewnością nie marzy o wyjeździe na kilka lat z Polski, ale gdyby tak się jednak stało, byłby z pewnością znakomitym i w pełni lojalnym reprezentantem Rzeczypospolitej, zwłaszcza w kraju, którego język jego żona zna lepiej niż polski. A Moskwa i Berlin to przecież kluczowe stolice dla naszej polityki zagranicznej.
   
Właśnie, żona. Tu jest poważny problem. O ile Rokita z dala od Polski to miła perspektywa dla Donalda Tuska (a może i dla braci Kaczyńskich), o tyle wyjazd na dłużej z kraju jego małżonki byłby dla PO bardzo niekorzystny. Kto potrafi bowiem bardziej kompromitować PiS swoimi sprzecznymi i nie mającymi najmniejszego związku z rzeczywistością wypowiedziami, jak nie ona? To prawdziwa tajna broń Platformy w szeregach największej partii opozycyjnej.
   
Gdyby informacja o planowanym wysłaniu Rokity „w ambasadory” okazała się prawdą, a on by na nią przystał, zabrawszy ze sobą żonę, to obojętne  czy zrzekłaby się ona poselskiego mandatu, czy nie, występowałaby znacznie rzadziej z sejmowej trybuny i w mediach, co mogłoby podnieść notowania PiS.
   
Sprawa jest więc złożona i kierownictwo PO musi się dobrze zastanowić, zanim podejmie brzemienną w różnorakie skutki decyzję.

Jerzy Bukowski