KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   03:36:09 AM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Pamięci Profesoressy

14 listopada, 2007

Kraków wiele zawdzięcza zmarłej w 2002 roku (w wieku 104 lat!) profesor Karolinie Lanckorońskiej. To właśnie Zamkowi Królewskiemu na Wawelu podarowała ona – jako ostatnia przedstawicielka wielce zasłużonego dla Polski hrabiowskiego rodu - część imponującej kolekcji dzieł sztuki (głównie malarstwa, w tym dwa obrazy Rembrandta), z tego miasta pochodzi też wielu stypendystów fundacji jej imienia (m.in. niżej podpisany), twórczo wspierającej od 1967 roku polską naukę.

Dobrze się więc stało, ze z inicjatywy Stowarzyszenia „Ne cedat Academia” odsłonięta została z początkiem listopada przy krakowskim placu Wenecja (gdzie mieszkała prof. Lanckorońska od maja 1940 do czerwca 1941 roku) tablica pamiątkowa. Mimo że napis na niej jest dosyć długi, to jednak nie zdołano w nim zawrzeć wszystkich zasług Profesoressy (tak nazywali ją bliscy współpracownicy), której życiorys mógłby posłużyć za scenariusz sensacyjnego – ale zarazem wiernie odzwierciedlającego najnowsze dzieje Polski – filmu. Warto więc przypomnieć chociaż  kilka najważniejszych faktów z niezwykłej biografii wielkiej patriotki, znakomitej uczonej i sprawnej organizatorki społecznych instytucji.
   
Urodzona u schyłku XIX wieku córka wybitnego znawcy sztuki i kolekcjonera poszła w jego ślady, studiując historię sztuki w Wiedniu i zdobywając tam stopień doktora. Habilitowała się na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie jako pierwsza w Polsce kobieta w tej dziedzinie humanistyki. Rezygnując z założenia rodziny, postanowiła całkowicie poświęcić się nauce i sztuce.
   
Kiedy Sowieci zajęli we wrześniu 1939 roku Lwów, udało się jej przedrzeć przez zieloną granicę i zamieszkać w Krakowie, gdzie natychmiast podjęła owocną pracę w Polskim Czerwonym Krzyżu oraz Radzie Głównej Opiekuńczej. Mało kto wie, że to właśnie prof. Lanckorońska zdobyła informacje o sprawcach mordu, dokonanego przez Niemców na 23 polskich naukowcach we Lwowie. Wyjawił to jej – zaraz po aresztowaniu w 1942 roku w Stanisławowie - przesłuchujący ją wysoki oficer Gestapo, przekonany że rozmawia z osobą, na której wkrótce zostanie wykonany wyrok śmierci. Mimo skazania na tę karę, Profesoressa uniknęła jej dzięki interwencji włoskiej rodziny królewskiej. W zamian trafiła do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück, z którego wyszła dopiero w kwietniu 1945 roku.
   
Zaraz po opuszczeniu tego miejsca skrupulatnie pisała wszystko, co się w nim działo dla potrzeb Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Pomimo spędzenia prawie trzech lat w nieludzkich warunkach, błyskawicznie zgłosiła się jednak do służby w II Korpusie Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, prowadząc w nim – na polecenie dowódcy, generała Władysława Andersa – działalność oświatową i organizując studia dla ponad 1300 żołnierzy, którzy postanowili nie wracać do rządzonej przez komunistów ojczyzny.
   
Z końcem 1945 roku podpisała – wraz z grupą polskich uczonych, którzy również postanowili pozostać na obczyźnie - akt fundacyjny Polskiego Instytutu Historycznego w Rzymie, gdzie zamieszkała. Zasłynęła jako autorka i wydawca wielu książek z zakresu historii sztuki, spisała swoje „Wspomnienia wojenne”, pomagała również generałowi Tadeuszowi Borowi-Komorowskiemu w przygotowywaniu i ostatecznym zredagowaniu jego obszernej relacji z kierowania Armią Krajową, w szczególności w okresie Powstania Warszawskiego.
   
Żywo interesowała się życiem (zwłaszcza akademickim) w zniewolonym kraju, brała też udział w wielu znaczących społecznych, naukowych oraz kulturalnych przedsięwzięciach polskiego uchodźstwa politycznego i żołnierskiego. Założona przez nią Fundacja Lanckorońskich z Brzezia (energicznie zarządzana przez potomka równie słynnego rodu Badenich) efektywnie wspierała młodych filozofów, historyków i historyków sztuki z kraju, którzy przyjeżdżając do Rzymu bądź Londynu mogli przez kilka miesięcy odetchnąć atmosferą pełnej wolności naukowej, a także zbliżyć się do intelektualnej elity II Rzeczypospolitej, rzuconej przez los na obczyznę.
   
Wielu stypendystów wywodziło się z Uniwersytetu Jagiellońskiego, nic więc dziwnego że to właśnie dawna Akademia Krakowska obdarzyła ją w 1983 roku (było to pięknym aktem odwagi cywilnej i konsekwentnego stosowania w praktyce przyświecającej Alma Mater od wieków łacińskiej dewizy: „plus ratio quam vis – więcej znaczy rozum niż siła”) godnością swego doktora honorowego. Jednym z prorektorów był wówczas ściśle współpracujący z Profesoressą i wysoko przez nią ceniony prof. Jerzy Wyrozumski, znakomity mediewista.
   
M. in. w podzięce za ten gest doszło do wspomnianego na wstępie przekazania w 1994 roku „w hołdzie Rzeczypospolitej Wolnej i Niepodległej” przez prof. Lanckorońską zgromadzonej przez jej ojca w XIX i XX wieku wspaniałej kolekcji dzieł sztuki; na Wawel trafiło ich prawie 300. Profesoressa uznała bowiem, że zbiory te były gromadzone na chwałę Polski i z chwilą odzyskania niepodległości powinny cieszyć oczy jej obywateli.
   
Przy okazji odsłaniania przez rektora UJ prof. Karola Musioła tablicy upamiętniającej prof. Karolinę Lanckorońską przypomniano, że wkrótce ukaże się w Znaku następna edycja jej cieszących się wielką poczytnością „Wspomnień wojennych”. Warto do nich sięgnąć, by przekonać się, ile można dobrego zrobić dla Polski w trudnych czasach, nie używając wcale broni.

Jerzy Bukowski