KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   02:55:58 AM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Kręćmy naszą historię!

05 listopada, 2007

Z ogromną radością przeczytałem w „Rzeczypospolitej” z 3-4 listopada artykuł Krzysztofa Kłopotowskiego, w którym namawia on przyszły polski rząd, aby zamówił i sfinansował produkcję filmu \"1920\", traktującego o tym, jak odradzająca się po trójrozbiorowej niewoli Polska ocaliła siebie, Niemcy i Europę przed Rosją Sowiecką.

Cieszę się, że nie jestem już osamotniony w domaganiu się od polskich filmowców, aby zaczęli wreszcie przenosić na ekrany burzliwe, ale niezwykle interesujące - także dla najmłodszego widza - najnowsze dzieje Rzeczypospolitej.

Wielokrotnie wyrażałem już na łamach prasy krajowej i polonijnej (także w portalu poland.us) ogromne zdumienie, że po 1989 roku nie zaczęły natychmiast w dużej liczbie powstawać takie dzieła. Byłem bowiem przekonany, że szuflady scenarzystów są pełne projektów, których z oczywistych względów nie można było zrealizować za czasów PRL, a najwybitniejsi reżyserzy czekają tylko na dogodny moment historyczny, aby przystąpić do pracy nad zakazanymi dawniej tematami.

Wkrótce boleśnie przekonałem się jednak, że jestem w błędzie. Ważne wydarzenia z XX-wiecznych - chwalebnych i martyrologicznych - dziejów Rzeczypospolitej nie wydały się nazbyt interesujące dla naszych filmowców. Co najwyżej pojawiały się epizodycznie w różnych filmach i serialanch, a kilka poświęconych im w całości produkcji lepiej litościwie przemilczeć.

Nie doczekaliśmy się do tej pory przeniesienia na kinowe lub telewizyjne ekrany epopei Legionów Józefa Piłsudskiego, wojny 1920 roku, jesiennej kampanii obronnej Wojska Polskiego, rozpoczynającej II wojnę światową. Odłogiem leżą tak wspaniałe tematy, jak formowanie i szlak bojowy armii generała Władysława Andersa, udział polskich dywizjonów myśliwskich, w bitwie o Anglię, dzieje Armii Krajowej i wyłonionych z niej formacji zbrojnych antykomunistycznego podziemia po 1945 roku.

Kiedy dziennikarze pytali mnie, czym - w domyśle: równie atrakcyjnym - należałoby zastąpić zwalczane przez Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie wielokrotne powtórki w publicznej telewizji sowieckich z ducha seriali "Czterej pancerni i pies" oraz "Stawka większa niż życie", będących de facto propagandowymi agitkami, wymieniałem właśnie powyższe propozycje, dodając też powieści Józefa Mackiewicza jako niemal gotowe scenariusze sensacyjnych filmów przygodowych, ale osnutych na kanwie pasjonujących faktów z odkłamywanej w ostatnich latach  naszej najnowszej historii.

Czy zamiast w nieskończoność oglądać bojowy szlak czołgu "Rudy 102" i śledzić zmagania Hansa Klossa z Abwehrą, nie lepiej byłoby przybliżyć polskiemu widzowi dramatycznych biografii takich postaci, jak major Józef Kuraś-"Ogień", czy pułkownik Ryszard Kukliński? A czyż nie są znakomitym materiałem na film bądź serial dzieje antykomunistycznej opozycji w PRL po 1956 roku, od "Ruchu" poczynając, a na "Solidarności" kończąc?

Te pytania stały się ponownie aktualne, od kiedy na ekrany naszych kin wszedł "Katyń", a Rosjanie mogą oglądać "1612". Marzy mi się, że na fali rozbudzonego przez Prawo i Sprawiedliwość zainteresowania najnowszą historią Polski, formowany przez Donalda Tuska rząd koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego podejmie to ambitne wyzwanie, przeznaczając odpowiednie środki materialne na szybkie przekucie go w czyn.    Oczywiście takie produkcje muszą sprostać nie tylko wymogom współczesnej sztuki filmowej, ale także oczekiwaniom młodego pokolenia, wychowanego w zupełnie innej kulturze wizualnej, niż jego ojcowie, o dziadkach już nie wspominając. Nie mogą to więc być nudne "tasiemce", ani dydaktyczne opowiastki. Wiecznie aktualne idee należy przedstawiać w odpowiadającej duchowi naszego czasu formie artystycznej i technologicznej.

Kłopotowski kończy swój artykuł trzema pesymistycznymi pytaniami:
"Tylko czy Polaków stać jeszcze na samodzielne myślenie o interesie kraju? Czy nasze kino stać, by się kierować racją stanu? Czy znajdzie się polski pan, jak bojar Michałkow, czy zostali u nas sami wyzwoleńcy?"

Mimo, że trawią mnie podobne wątpliwości, mam jednak nadzieję, że już  w najbliższym czasie otrzymamy na nie optymistyczne, czyli twierdzące odpowiedzi.

dr  Jerzy Bukowski hm
przewodniczący Porozumienia Organizacji
Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie