Czy postawę człowieka, który przyznał się do współpracy z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa dopiero 18 lat po zakończeniu epoki PRL można nazwać heroiczną?
Moim zdaniem na pewno nie. A tak właśnie określił akt mocno spóźnionej skruchy Michała Boniego prominentny poseł Platformy Obywatelskiej, Jarosław Gowin. Nie rozumiem, dlaczego doktor filozofii, a więc osoba, która powinna być szczególnie wyczulona na wszelkie etyczne fałsze, wypowiada tak niemądre i intelektualnie nieuczciwe słowa. Czyżby powodem była li tylko partyjna solidarność?
Gdyby złamany przez bezpiekę czołowy działacz mazowieckiej "Solidarności" zdobył się na takie dramatyczne wyznanie zaraz po 1989 roku, a najpóźniej w chwili, w której jego nazwisko wpisał na listę agentów SB Antoni Macierewicz, można byłoby mówić o jego odwadze.
Skoro wtedy odrzucił jednak poważne oraz solidnie uzasadnione oskarżenie i nie widział niczego zdrożnego w pełnieniu ważnych funkcji rządowych, a teraz zdecydował się na powiedzenie prawdy o swojej haniebnej przeszłości, ponieważ zmusza go do tego konieczność złożenia oświadczenia lustracyjnego przed ewentualnym objęciem ministerialnej funkcji w rządzie Donalda Tuska, używanie wobec niego określenia "heroiczny" zakrawa na kpinę.
Podobne opinie formułowali zaraz po konferencji prasowej Boniego jego koledzy z podziemnej i jawnej "Solidarności". Przypominali oni fundamentalną, powszechnie akceptowaną przez wszystkich jej działaczy zasadę, wedle której każdy, kto dał się podejść i złamać bezpiece, miał obowiązek poinformować natychmiast o tym fakcie swoich związkowych współpracowników.
Boni nie zrobił tego, podobnie jak nie wykorzystał znakomitej okazji, jaką było odzyskanie przez Polskę niepodległości, aby ostatecznie zrzucić z siebie dojmujący ciężar przeszłości. Najwidoczniej uważał, że będzie mógł skutecznie i na zawsze ukryć dawną słabość, brnąc dalej w kłamstwie. Nie uwzględnił jednak w swoich rachubach działalności Instytutu Pamięci Narodowej, w którego archiwach znajdują się dowody mało chwalebnych czynów wielu bardzo zasłużonych aktywistów antykomunistycznego podziemia.
Boni zarzeka się, że nikomu nie wyrządził krzywdy, współpracując z SB i że był dla niej zupełnie nieprzydatny. Identycznie zachowują się niemal wszyscy ci, którym udowodniono agenturalną przeszłość. Nikt z nich nie traktuje swoich donosów poważnie; każdy twierdzi, że tak naprawdę albo wodził bezpiekę za nos, albo raczył ją wyłącznie ogólnikowymi informacjami, które można było łatwo znaleźć w peerelowskiej prasie.
Jest to to powszechna forma obrony swego imienia, ale o rzeczywistych szkodach, wyrządzonych przez ludzi współpracujących z SB obiektywnie i fachowo mogą się wypowiadać jedynie historycy, a zwłaszcza archiwiści IPN. To oni - prowadząc wszechstronne badania naukowe, oparte na zachowanych materiałach źródłowych - najlepiej potrafią ocenić, czy dany konfident rzeczywiście starał się okłamywać bezpiekę i chronić przed nią tych, na których miał donosić (zazwyczaj ona sama szybko wówczas rezygnowała z jego usług, a często zaczynała go nawet inwigilować), czy też poważnie szkodził - chociaż niekiedy nieświadomie - swoim znajomym, dostarczając informacji wedle siebie nieprzydatnych, a w rzeczywistości pozwalających funkcjonariuszom na prowadzenie różnych gier oraz kombinacji operacyjnych.
Jestem - jako filozof, zajmujący się od lat zagadnieniami etycznymi - daleki od przekreślania ludzi za to, że kiedyś, w bardzo trudnych warunkach politycznych, ulegli na jakiś czas siłom znakomicie zorganizowanego zła. Wielu z nich perfidnie i podle - jak choćby Boniego - szantażowano, niektórych skutecznie zastraszano, jeszcze innych sprytnie brano na patriotyczną argumentację. Komuniści mieli dziesiątki sprawdzonych wcześniej przez ich sowieckich mocodawców sposobów na łamanie ludzkich charakterów, o czym można dzisiaj przeczytać w wielu książkach, zwłaszcza wydawanych przez historyków IPN.
Problem tkwi więc nie w tym, że ktoś okazał się mało odporny na kuszenie przez bezpiekę, ale w tym, że tak jak zabrakło mu przed 1989 rokiem odwagi w odmowie współpracy z nią, tak i po tej dacie okazał się on równie słabym człowiekiem (w niektórych przypadkach można wręcz mówić o tchórzostwie), który nie wykrzesał z siebie minimum przyzwoitości, aby uczciwie zdać moralny rachunek ze swojej przeszłości.
I właśnie ta ucieczka przed osobistą historią, a nie podpisanie - najczęściej wymuszonej - zgody na donoszenie na kolegów, jest istotą zagadnienia, z jakim borykamy się w Polsce od 18 lat, szczególnie zaś od momentu, w którym pierwsze osoby wystąpiły do IPN z wnioskami o wydanie im zaświadczenia o statusie poszkodowanych. Już wtedy stało się oczywiste, że z archiwów Instytutu prędzej czy później wypłyną dokumenty, obnażające brzydką przeszłość wielu osób, które donosiły na ludzi inwigilowanych i represjonowanych przez bezpiekę.
To był - z moralnego punktu widzenia - ostatni moment na uczciwe i pełne przyznanie się do dawnych win. Może nie zasługiwałoby ono na miano heroizmu, ale z pewnością byłoby pewną formą odwagi cywilnej, nieodmiennie budzącej powszechne uznanie ceniących takie zachowania i w większości po chrześcijańsku wyrozumiałych dla grzeszników oraz skłonnych do wybaczania im Polaków. Niestety, jakże mało zaplątanych w niecne kontakty z SB ludzi zdecydowało się wówczas zrzucić z siebie to odium.
Do tej wąskiej grupy odważnych nie należał Michał Boni. Niewczesne i motywowane prawdopodobnie troską o rządowe stanowisko wyznanie zdrady sprzed 22 lat nie może więc dzisiaj budzić szacunku, nie mówiąc już o heroizmie. Kto jak kto, ale dr Jarosław Gowin powinien to rozumieć lepiej niż inni.
Z Polski dla Poland.us
Jerzy Bukowski
Gdyby złamany przez bezpiekę czołowy działacz mazowieckiej "Solidarności" zdobył się na takie dramatyczne wyznanie zaraz po 1989 roku, a najpóźniej w chwili, w której jego nazwisko wpisał na listę agentów SB Antoni Macierewicz, można byłoby mówić o jego odwadze.
Skoro wtedy odrzucił jednak poważne oraz solidnie uzasadnione oskarżenie i nie widział niczego zdrożnego w pełnieniu ważnych funkcji rządowych, a teraz zdecydował się na powiedzenie prawdy o swojej haniebnej przeszłości, ponieważ zmusza go do tego konieczność złożenia oświadczenia lustracyjnego przed ewentualnym objęciem ministerialnej funkcji w rządzie Donalda Tuska, używanie wobec niego określenia "heroiczny" zakrawa na kpinę.
Podobne opinie formułowali zaraz po konferencji prasowej Boniego jego koledzy z podziemnej i jawnej "Solidarności". Przypominali oni fundamentalną, powszechnie akceptowaną przez wszystkich jej działaczy zasadę, wedle której każdy, kto dał się podejść i złamać bezpiece, miał obowiązek poinformować natychmiast o tym fakcie swoich związkowych współpracowników.
Boni nie zrobił tego, podobnie jak nie wykorzystał znakomitej okazji, jaką było odzyskanie przez Polskę niepodległości, aby ostatecznie zrzucić z siebie dojmujący ciężar przeszłości. Najwidoczniej uważał, że będzie mógł skutecznie i na zawsze ukryć dawną słabość, brnąc dalej w kłamstwie. Nie uwzględnił jednak w swoich rachubach działalności Instytutu Pamięci Narodowej, w którego archiwach znajdują się dowody mało chwalebnych czynów wielu bardzo zasłużonych aktywistów antykomunistycznego podziemia.
Boni zarzeka się, że nikomu nie wyrządził krzywdy, współpracując z SB i że był dla niej zupełnie nieprzydatny. Identycznie zachowują się niemal wszyscy ci, którym udowodniono agenturalną przeszłość. Nikt z nich nie traktuje swoich donosów poważnie; każdy twierdzi, że tak naprawdę albo wodził bezpiekę za nos, albo raczył ją wyłącznie ogólnikowymi informacjami, które można było łatwo znaleźć w peerelowskiej prasie.
Jest to to powszechna forma obrony swego imienia, ale o rzeczywistych szkodach, wyrządzonych przez ludzi współpracujących z SB obiektywnie i fachowo mogą się wypowiadać jedynie historycy, a zwłaszcza archiwiści IPN. To oni - prowadząc wszechstronne badania naukowe, oparte na zachowanych materiałach źródłowych - najlepiej potrafią ocenić, czy dany konfident rzeczywiście starał się okłamywać bezpiekę i chronić przed nią tych, na których miał donosić (zazwyczaj ona sama szybko wówczas rezygnowała z jego usług, a często zaczynała go nawet inwigilować), czy też poważnie szkodził - chociaż niekiedy nieświadomie - swoim znajomym, dostarczając informacji wedle siebie nieprzydatnych, a w rzeczywistości pozwalających funkcjonariuszom na prowadzenie różnych gier oraz kombinacji operacyjnych.
Jestem - jako filozof, zajmujący się od lat zagadnieniami etycznymi - daleki od przekreślania ludzi za to, że kiedyś, w bardzo trudnych warunkach politycznych, ulegli na jakiś czas siłom znakomicie zorganizowanego zła. Wielu z nich perfidnie i podle - jak choćby Boniego - szantażowano, niektórych skutecznie zastraszano, jeszcze innych sprytnie brano na patriotyczną argumentację. Komuniści mieli dziesiątki sprawdzonych wcześniej przez ich sowieckich mocodawców sposobów na łamanie ludzkich charakterów, o czym można dzisiaj przeczytać w wielu książkach, zwłaszcza wydawanych przez historyków IPN.
Problem tkwi więc nie w tym, że ktoś okazał się mało odporny na kuszenie przez bezpiekę, ale w tym, że tak jak zabrakło mu przed 1989 rokiem odwagi w odmowie współpracy z nią, tak i po tej dacie okazał się on równie słabym człowiekiem (w niektórych przypadkach można wręcz mówić o tchórzostwie), który nie wykrzesał z siebie minimum przyzwoitości, aby uczciwie zdać moralny rachunek ze swojej przeszłości.
I właśnie ta ucieczka przed osobistą historią, a nie podpisanie - najczęściej wymuszonej - zgody na donoszenie na kolegów, jest istotą zagadnienia, z jakim borykamy się w Polsce od 18 lat, szczególnie zaś od momentu, w którym pierwsze osoby wystąpiły do IPN z wnioskami o wydanie im zaświadczenia o statusie poszkodowanych. Już wtedy stało się oczywiste, że z archiwów Instytutu prędzej czy później wypłyną dokumenty, obnażające brzydką przeszłość wielu osób, które donosiły na ludzi inwigilowanych i represjonowanych przez bezpiekę.
To był - z moralnego punktu widzenia - ostatni moment na uczciwe i pełne przyznanie się do dawnych win. Może nie zasługiwałoby ono na miano heroizmu, ale z pewnością byłoby pewną formą odwagi cywilnej, nieodmiennie budzącej powszechne uznanie ceniących takie zachowania i w większości po chrześcijańsku wyrozumiałych dla grzeszników oraz skłonnych do wybaczania im Polaków. Niestety, jakże mało zaplątanych w niecne kontakty z SB ludzi zdecydowało się wówczas zrzucić z siebie to odium.
Do tej wąskiej grupy odważnych nie należał Michał Boni. Niewczesne i motywowane prawdopodobnie troską o rządowe stanowisko wyznanie zdrady sprzed 22 lat nie może więc dzisiaj budzić szacunku, nie mówiąc już o heroizmie. Kto jak kto, ale dr Jarosław Gowin powinien to rozumieć lepiej niż inni.
Z Polski dla Poland.us
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Szefowie mediów Watykanu: budujmy mosty, nawiązujmy dialog
Wiosenny spektakl zespołu "Krakowianki i Górale" na Greenpoincie, 4 czerwca
Kazimierz Dolny, czyli קוזמער
Lekarz psychiatra w NJ. David Brożyna M.D. mówi po polsku
Prawo pracy i wypadki na drabinie w Nowym Jorku
Domy i mieszkania w Nowym Jorku na sprzedaż. Polscy agenci nieruchomości z Exit All Seasons
Protetyka i leczenie stomatologiczne w Nowym Jorku dla całych rodzin. Polski dentysta Joanna Zimny
zobacz wszystkie
Ogłoszenia Dodaj ogłoszenie
Auto - Sprzedam
2023 Ford Raptor 2023 Ford Raptor supercrew 3.5L Ecoboost High output Engine Black Exteri Auto - Sprzedam
Brand NEW 2023 F-250 Super Duty XLT Come check out our brand new 2023 F-250 Super Duty XLT Supercab 164'' WB Auto - Sprzedam
Brand New 2023 Ford Maverick XLT AWD Good news! Come check out our brand new 2023 Ford Maverick XLT AWD with Auto - Sprzedam
NEW 2023 Ford Bronco for Sale! Come check out our brand new 2023 Ford Bronco 2 Door, 2.3 L Ecoboost, wi Praca - Dam
Przetarg na Remont Dachu, NY Centrum Polsko Słowiańskie poszukuje firmy budowlane zainteresowane z Zdrowie i sport
Nie daj się chorobie! Silny układ odpornościowy ma zawsze kolosalne znaczenie dla twojego zd
zobacz wszystkie
2023 Ford Raptor 2023 Ford Raptor supercrew 3.5L Ecoboost High output Engine Black Exteri Auto - Sprzedam
Brand NEW 2023 F-250 Super Duty XLT Come check out our brand new 2023 F-250 Super Duty XLT Supercab 164'' WB Auto - Sprzedam
Brand New 2023 Ford Maverick XLT AWD Good news! Come check out our brand new 2023 Ford Maverick XLT AWD with Auto - Sprzedam
NEW 2023 Ford Bronco for Sale! Come check out our brand new 2023 Ford Bronco 2 Door, 2.3 L Ecoboost, wi Praca - Dam
Przetarg na Remont Dachu, NY Centrum Polsko Słowiańskie poszukuje firmy budowlane zainteresowane z Zdrowie i sport
Nie daj się chorobie! Silny układ odpornościowy ma zawsze kolosalne znaczenie dla twojego zd