KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Niedziela, 29 września, 2024   I   05:18:05 PM EST   I   Michaliny, Michała, Rafała
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Andrzej Pilecki o swoim ojcu

08 lutego, 2015

Syn rotmistrza/pułkownika Witolda Pileckiego Andrzej tak skomentował w rozmowie z portalem Fronda niezaproszenie jego i siostry na uroczystości z okazji 70. rocznicy wkroczenia Armii Czerwonej do niemieckiego obozu śmierci Auschwitz-Birkenau:

- Dlaczego miałoby się coś zmienić w tym roku, skoro zwykle jesteśmy pomijani przez ludzi władzy przy takich okazjach? Ktoś się jednak w ostatniej chwili zreflektował i jeszcze rano dzwonił do mnie jakiś rzecznik od premier Ewy Kopacz z propozycją, że mnie zabiorą samolotem. Grzecznie odmówiłem. Nie mam wielkich oczekiwań wobec rządzących, bo mamy w Polsce do czynienia z panowaniem rozwydrzonych partii, jak mawiał Piłsudski - „z zapomnieniem o imponderabiliach, a pamiętaniem tylko o groszu i korzyściach”. Komuniści wciąż mają się dobrze.

Zapytany, czy uważa za możliwe odnalezienie miejsca pochówku ojca, odpowiedział:

- Wątpię w to, że jest pochowany na Łączce. Jeżeli oni mieli do niego taki stosunek, to na pewno zrobili to tak, żeby go nie odnaleźć. Ciało mogli spalić, a przecież UB chowało swoje ofiary też pod hipodromem na Służewcu. Całe dostępne pole na Łączce zostało już spenetrowane. Mieliśmy nadzieję, że może jest tam na przedniej ścianie, bo daty śmierci ludzi tam pochowanych były podobne do daty śmierci ojca. Wkrótce rozpocznie się trzeci etap, najtrudniejszy, bo na czas ekshumacji trzeba przenieść groby, które potem powstały na tych miejscach pochówku. Czekają na wiosnę.

Przytoczył też jedną historię związaną z religijnością ojca:

- Kiedy mieszkałem przed maturą w bursie na Tarczyńskiej koło Placu Zawiszy, wyskakiwaliśmy czasem z kolegami na piwko do knajpy „Pod dyktą”. Raz podszedł do mnie jakiś mężczyzna, powiedział, ze chce mi pomagać, bo poznał mojego ojca. Opowiadał, że był kryminalistą, zajmował się też „mokrą robotą”, czyli donoszeniem na innych i dlatego nie miał ciężkiego siedzenia. „Ja twojemu ojcu przynosiłem jedzenie, a kiedy wracałem po miskę, była nietknięta, a on siedział spokojnie w takim skupieniu, jakby się modlił, jakby był blisko Boga” - opowiadał mi. Mówił, że postawa ojca tak na niego wpłynęła, ze postanowił, że po wyjściu na wolność już nigdy nie będzie ludziom szkodził. Przynajmniej jednego udało mu się nawrócić...


Stanisław Dębicki
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News