KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   01:42:29 AM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Kali rządzi w mediach

30 października, 2007

Jakże szybko potwierdza się w polityce zasada, wedle której punkt widzenia zależy od punktu siedzenia!

Ileż kąśliwych uwag oraz ironicznych komentarzy wywołała przed kilkoma miesiącami niefortunna wypowiedź marszałka Sejmu Ludwika Dorna o konieczności ograniczenia dziennikarzom dostępu do kuluarów wysokiej izby. Natrząsano się z niego co niemiara oraz kpiono w żywe oczy, że chce dzielić przedstawicieli mediów na lepszych i gorszych, sam wyznaczając kryteria. W atakach na niego z najbardziej zainteresowanymi, czyli dziennikarzami, współzawodniczyli politycy opozycji, z Platformą Obywatelską na czele.
   
I oto w kilka dni po wyborach niemal stuprocentowy kandydat na marszałka Sejmu nowej kadencji, czołowy poseł PO i były wicemarszałek Bronisław Komorowski powtórzył pomysł Dorna. Kiedy usłyszałem o tym, byłem przekonany, że albo się przejęzyczył i zaraz  za to przeprosi, albo sami dziennikarze oraz nagłośnieni przez nich politycy Prawa i Sprawiedliwości nie zostawią na nim suchej nitki.
   
Upłynęło już jednak sporo czasu, a ja nie czytam na czołówkach gazet, ani nie słyszę w wiadomościach radiowych oraz telewizyjnych spodziewanych ataków na Komorowskiego. Nikt nie oskarża go o karygodne łamanie demokracji, o arbitralne dzielenie sejmowych sprawozdawców na różne kategorie, o nieuprawnione ograniczanie mediom gwarantowanej im przez Konstytucję RP swobody dostępu do informacji o pracach parlamentu.
   
Czyżby wynikało to wyłącznie z faktu przynależności przyszłego marszałka Sejmu do partii, którą dziennikarze szczególnie lubią (nawet specjalnie tego nie ukrywając) i nie są skorzy ani sami jej krytykować, ani przekazywać opinii publicznej negatywnych sądów na jej temat, a już zwłaszcza formułowanych przez reprezentantów innego, ostentacyjnie nie lubianego przez nich ugrupowania? Nader wyraźnie widać, że ogromna część polskich mediów od dawna jawnie i bezkarnie łamie podstawowe zasady, na jakich opiera się dziennikarstwo od swego zarania.
   
Jeśli taka moralność Kalego w wydaniu mediów ma towarzyszyć parlamentowi w nowej kadencji, to Polacy będą mieli poważne kłopoty z dostępem do obiektywnych informacji o interesujących ich wydarzeniach przy ulicy Wiejskiej. Nie otrzymają bowiem  rzeczowych relacji, ale ich tendencyjne interpretacje, dokonane zgodnie z politycznymi sympatiami i antypatiami poszczególnych redakcji.
   
Czyżbyśmy wracali w tej ważnej dziedzinie życia społecznego do ponurych czasów PRL? Tylko że dzisiaj nie ma już Radia Wolnej Europy, ani polskich sekcji Głosu Ameryki i BBC, a bliskie PiS media mają albo niewielki zasięg (poza Radiem Maryja i "Naszym Dziennikiem"), albo ich właściciele oraz redaktorzy naczelni już głowią się nad tym, jak gładko i prawie niezauważalnie tak zmienić kurs, by przypodobać się nowej władzy.

Prosto z Polski dla poland.us   
Jerzy Bukowski