Ta historia mogła wydarzyć się chyba tylko w Czechach: policja ewakuowała urząd miejski w Usti nad Łabą z powodu tajemniczej paczki, w której wezwani pirotechnicy znaleźli sporą ilość piwa.
Jak poinformowała „Rzeczpospolita”, do magistratu dostarczono pakunek dla burmistrza Josefa Zikmunda.
„Pracowników zaniepokoił fakt, że przesyłka była dość ciężka i nie widniała na niej żadna informacja o nadawcy. Burmistrz oświadczył, że żadnej przesyłki nie zamawiał. W tej sytuacji postanowiono wezwać policję, która potwierdziła, że paczka jest podejrzana. Funkcjonariusze nakazali ok. 300 urzędnikom i petentom opuszczenie budynku i wezwali pirotechników. Problem w tym, że na miejscu nie ma fachowców przygotowanych do rozbrajania ładunków wybuchowych, więc trzeba było ich sprowadzić z odległej o 90 km Pragi” - czytamy w gazecie.
Po sprawdzeniu zawartości pakunku przez pirotechnika okazało się, że nie ma w nim żadnych materiałów wybuchowych, wypełniony jest natomiast piwem.
„Według agencji prasowej ČTK miała to być noworoczna niespodzianka od jednego z miejscowych browarów” - napisała „Rzeczpospolita”.
Jak szkoda, że w Usti nie przebywał w tym czasie dobry wojak Szwejk!
Stanisław Dębicki
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE