KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Wtorek, 16 kwietnia, 2024   I   02:47:33 AM EST   I   Bernarda, Biruty, Erwina
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Powrót posła Filipka

29 października, 2007

Nie każdy były poseł czy senator może liczyć na intratną posadę i zachowanie politycznych wpływów. Jeśli nie zdobył ponownie mandatu, ale jego ugrupowanie znalazło się w parlamencie z dobrym wynikiem, może mieć jednak uzasadnioną nadzieję na reelekcję w kolejnych wyborach i jakąś bezpieczną synekurę do tej pory. W przypadku osób o ustabilizowanej pozycji zawodowej wyborcza porażka nie musi być szczególnie bolesna, bo niektórzy byli posłowie i senatorowie autentycznie tęsknią za dawnymi miejscami pracy oraz odpoczynkiem od parlamentarnej harówki.

Co mają jednak zrobić ludzie, którzy nie mają żadnego poważnego dorobku zawodowego, a ich partie definitywnie (a przynajmniej na długi czas) schodzą z politycznej sceny? Taki los dotknął właśnie parlamentarzystów Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin. W ich szeregach jest zaś całkiem sporo osób, dla których jedynym sensem życia stała się  działalność polityczna. Bez wykształcenia, bez kwalifikacji zawodowych, bez wyrobionej pozycji w lokalnych społecznościach są skazani na nędzną wegetację, zwłaszcza że obie te partie nie osiągnęły rezultatu, powyżej którego otrzymuje się subwencję z państwowej kasy, co grozi im totalną zagładą.
   
Wkrótce zapewne dowiemy się, co będą robić ci nieszczęśliwcy, bo dziennikarze z pewnością nie ustaną w śledzeniu ich poparlamentarnych biografii. O ile nie ma się co obawiać o przyszłość np. Romana Giertycha, który wraca do swojej kancelarii adwokackiej, czy byłych posłów i senatorów Samoobrony, posiadających (jak na członków chłopskiej partii przystało) własne lub rodzinne gospodarstwa rolne, o tyle niepokoić może los takich biedaków, jak słynny w ostatnich miesiącach poseł Krzysztof Filipek.
   
Ten bywalec telewizyjnych i radiowych studiów oraz politycznych salonów stolicy zadeklarował, że wraca do prowadzenia "indywidualnej działalności gospodarczej". Zabrzmiało to dumnie i godnie, aczkolwiek trochę tajemniczo. Nie każdy wie jednak, jaką to aktywnością biznesową wyróżniał się czołowy parlamentarzysta i minister w kancelarii premiera,  zanim zasiadł w sejmowej ławie.
   
Filipek pełnił w swoim przedparlamentarnym wcieleniu społecznie odpowiedzialne i niewątpliwie ważne funkcje dozorcy i nocnego stróża. Czyżby się jednak tego dzisiaj wstydził, skoro zamiast powiedzieć wprost, używa innego określenia? Obserwując jego medialne występy każdy mógł się przekonać, że porzucił on dotychczasową profesję z wielką dla niego i dla niej szkodą.
   
Wyobrażam sobie, że kiedy wznowi teraz "indywidualną działalność gospodarczą", to poczuje, że jest znowu na najbardziej właściwym dla siebie miejscu. Do roboczego drelichu powinien  jednak koniecznie przypiąć identyfikator ze zdjęciem i z napisem: "Krzysztof Filipek, były poseł i minister RP". A wtedy jego utraconemu elektoratowi pozostanie tylko zadedykować mu wyborcze hasło Platformy Obywatelskiej, z którą jeszcze nie tak dawno toczył zawzięte polityczne boje: "Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie".

Prosto z Polski dla poland.us   
Jerzy Bukowski