KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   01:54:53 AM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Złoty sen czy nocna mara?

23 października, 2007

Jednym z głównych haseł wyborczych Platformy Obywatelskiej była konieczność jak najszybszego odsunięcia od władzy szkodzącego – jej zdaniem – Polsce Prawa i Sprawiedliwości. W języku polityki przekłada się ono na gotowość sformowania rządu zaraz po wygranych wyborach, a przynajmniej – zważywszy na potrzebę dogadania się z potencjalnymi koalicjantami – przedstawienia opinii publicznej kandydatów na premiera i najważniejszych ministrów.

PO chlubiła się od dwóch lat swoim gabinetem cieni oraz alternatywnym w stosunku do PiS-owskiego, precyzyjnym programem pchnięcia Polski na nowe tory. Wyborcy mieli więc prawo oczekiwać jasnych deklaracji personalnych oraz kalendarza pierwszych działań programowych już wkrótce po podaniu sondażowych wyników parlamentarnej batalii.
   
Nic takiego jednak nie nastąpiło. Owszem, media prześcigają się w spekulacjach, kto obejmie jakie ministerstwo, ale zarząd zwycięskiej partii nie chce wydać żadnego komunikatu w tej sprawie. Co gorsze, termin ogłoszenia składu nowego rządu odsunięty został w czasie aż do 10 listopada, co najlepiej świadczy, że Platforma w dalszym ciągu pozostaje partią ludzi niezdecydowanych i prawdopodobnie nie bardzo jednak – mimo buńczucznych zapowiedzi – przygotowanych do wzięcia prawie pełnej odpowiedzialności za kraj.
   
Rozumiem, że przywódców PO czekają bardzo trudne rozmowy z liderami Polskiego Stronnictwa Ludowego, ale nie zwalnia ich to od odpowiedzialności za wyraźne i jednoznaczne potwierdzenie przedwyborczych zapowiedzi, że to Donald Tusk obejmie stanowisko szefa nowego gabinetu. Tymczasem słyszymy od niego coraz bardziej enigmatyczne sformułowania na ten temat, nie mówiąc już o milczeniu w sprawie obsady kilku kluczowych resortów, jakie z pewnością nie dostaną się w ręce ludowego koalicjanta, a więc decyzja w ich sprawie pozostaje wewnetrzną sprawą Platformy, czyli powinna być już dawno podjęta oraz – wziąwszy pod uwagę głoszone przez to ugrupowanie hasła o potrzebie przywrócenia przejrzystości w naszym życiu politycznym – publicznie ogłoszona.
   
Zdumiewa mnie ten brak zdecydowania zarządu zwycięskiej partii. Czyżby miała się potwierdzić słuszność określenia jej jako „ciamciarowatej” przez schodzącego z politycznej sceny Romana Giertycha?
   
W takich sytuacjach uzasadnione stają się najróżniejsze domysły i plotki. Może liderzy PO myślą o całkiem innej koalicji? Może grają na rozbicie PiS i przyciągnięcie do siebie kilkudziesięciu jej posłów, aby uzyskać większość bez konieczności wchodzenia w układy z wyjątkowo pazernym na stanowiska PSL? A może rację mają ci, którzy twierdzili, że już kilka tygodni przed wyborami Platforma dogadana była w sprawie koalicji rządowej z Lewicą i Demokratami?
   
Takich wątpliwości rodzi się całe mnóstwo. Nie wpływają one korzystnie na obraz partii, której większość Polaków powierzyła swe przyszłe losy, bo uwierzyła w zapewnienia o jej profesjonalizmie, znakomitym przygotowaniu do rządzenia i gotowym od dawna składzie osobowym ekipy, mającej błyskawicznie zacząć wielkie sprzątanie po PiS.
   
Jeżeli także w innych sprawach PO będzie równie niezdecydowana i rozmemłana, to jej złoty sen o budowie zupełnie innej rzeczywistości niż ta, którą kreowali bracia Kaczyńscy, okaże się raczej nocnym koszmarem.

Prosto z Polski dla poland.us
Jerzy Bukowski