KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   03:04:33 AM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Polacy wobec UPA

16 października, 2007

Przygotwane z wielką pompą obchody 65. rocznicy Powstania Ukraińskiej Powstańczej Armii stanowią wyzwanie nie tylko dla samych Ukraińców, ale także dla Rosjan, Polaków i Niemców. Każdy z tych narodów inaczej ocenia bowiem działalność UPA, a wspomnienia niektórych jej akcji budzą skrajnie odmienne emocje.

Mniejsza z Niemcami, którzy najpierw rozpalili ukraińskie nadzieje na niepodległość, a później cynicznie je ugasili i z Rosjanami, będącymi pod koniec II wojny światowej ostatecznymi poskromicielami ich aspiracji do państwowej suwerenności. Z oczywistych względów interesuje mnie, jaka powinna być reakcja Polaków na huczne obchody tej rocznicy, zwłaszcza że to właśnie w zamieszkałym przez wielu z nich Lwowie stanie wkrótce pomnik Stepana Bandery - przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, której zbrojnym ramieniem była UPA.   
   
Również w innych miastach zachodniej Ukrainy (czyli na terenach należących przed 1939 rokiem do II Rzeczypospolitej) odsłonięto z rocznicowej okazji liczne i okazałe monumenty ku czci Bandery, Romana Szuchewycza i Stepana Melnyka - dowódców UPA oraz ich towarzyszy broni, a także nadano ich imiona wielu ulicom oraz instytucjom publicznym.   
   
Jest to trudny problem dla Polaków. Z jednej strony muszą oni uszanować suwerenne decyzje ukraińskich władz państwowych i samorządowych, z drugiej nie mogą zapominać o potwornej rzezi wołyńskiej z 1943 roku oraz o późniejszych aktach krwawego terroru UPA, którego ofiarami padali polscy mieszkańcy dawnych kresów II RP na Polesiu i w Galicji i w Małopolsce Wschodniej.
   
Polacy cenią wszystkie narody, które podejmowały niezłomną walkę o odzyskanie niepodległości. Sami mając podobne doświadczenia potrafimy więc zrozumieć szacunek, jakim oficjalnie obdarza się po 1991 roku na Ukrainie weteranów UPA, aczkolwiek sprzeciw wielu polskich organizacji patriotycznych oraz kombatanckich budzi bezkrytyczne gloryfikowanie tej armii.
   
Nikt nie neguje bohaterstwa podwładnych Bandery, Szuchewycza i Melnika, wykazanego w walce z formacjami zbrojnymi ciemiężących Ukrainę państw. Ale okrutnie mordowanym przez nich - nie w boju, lecz w skierowanych przeciw bezbronnym ludziom akcjach pacyfikacyjnych - Polakom w żadnym wypadku nie wolno zapominać o tym, czego doświadczyli ze strony okrutnych żołnierzy z tryzubem w herbie ich dziadowie i ojcowie. A nie były to bynajmniej rzadkie akty niesubordynacji, lecz konsekwentne realizowanie dalekosiężnych planów politycznych OUN.   
   
Na to wszystko nakłada się jeszcze bieżący kontekst polityczny i to w strategicznym wymiarze. Polska chce przecież widzieć w Ukrainie dobrego sąsiada oraz poważnego partnera, od dawna popierając Kijów w jego dążeniu do uzyskania członkostwa w Unii Europejskiej i w NATO. Dlatego jak najbardziej potrzebne jest pojednanie między oboma narodami, którego widomym przejawem był symboliczny uścisk dłoni prezydentów Lecha Kaczyńskiego i Wiktora Juszczenki na ubiegłorocznych uroczystościach w Pawłokomie.   
   
Szczere wzajemne przebaczenie nie może być jednak oparte na zapominaniu o tym, co nas poróżniło w dalszej i bliższej przeszłości. Od tragicznej historii stosunków polsko-ukraińskich nie da się uciec poprzez jej zamazanie, zafałszowanie, czy zagłaskanie. Byłoby to obrazą ogromnej rzeszy Polaków, wymordowanych przez Ukraińców spod znaków OUN-UPA, których ofiarę życia czci piękny pomnik na krakowskim cmentarzu Rakowickim. Na tej samej nekropolii jest też jednak  kopiec, upamiętniający Ukraińców, którzy zmarli na terenach II RP po wojnie 1920 roku.   
   
Każdy naród za swój oczywisty obowiązek uważa oddawanie należnego hołdu wszystkim rodakom, którzy stracili życie, zdrowie i majątek w wojennych, czy rewolucyjnych zawieruchach. Ustawowo wykonują go władze państwowe i samorządowe, dbając jednocześnie o to, by dawanie wyrazów wzniosłym uczuciom patriotycznym nie przerodziło się w nacjonalistyczne ciągoty. Cześć dla swoich obywateli nie może naruszać szacunku dla podobnych ofiar innej narodowości, nawet jeżeli proporcje strat i zbrodni nie są sobie równe, jak choćby w przypadku Polaków i Ukraińców.    
   
Godność narodowa i duma państwowa nie powinny jednak pozwolić na to, aby zaciemniać obraz przeszłości i w sztuczny sposób budować fałszywe jej wizje dla doraźnego interesu politycznego bądź innego. Dlatego całkiem zrozumiały wydaje mi się niepokój przejawiany przez Polaków (nb. bardzo taktownie i dyskretnie) w obliczu próby wmówienia przez Ukraińców całemu światu, że obchodząca właśnie 65. rocznicę swego powstania UPA była wyłącznie walczącą o niepodległość formacją zbrojną, nie popełniającą żadnych przestępstw na ludności cywilnej innych narodów.

Jerzy Bukowski
(Magazyn Centrum)