KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   02:46:25 AM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Wyzwiska od ołtarza

13 października, 2007

Proboszcz parafii w Pleckiej Dąbrowie koło Kutna przypomniał sobie dawne czasy, kiedy księża w ostrych słowach piętnowali po nazwisku podczas niedzielnej sumy uporczywych jawnogrzeszników, zatwardziałych ateistów, a także tych, którzy - mimo sporych dochodów - niezbyt chętnie łożyli na utrzymanie swej świątyni i posługujących w niej kapłanów. Stojąc pod amboną kurczyli się oni wtedy wszyscy ze wstydu i udawali, że ich w ogóle nie ma w kościele.

Dzisiaj udzielenie takiej reprymendy podczas mszy świętej grozi księdzu poważnymi konsekwencjami, o czym przekonał się rzeczony proboszcz. Przejęty skargą pobożnych parafianek na jednego z mieszkańców wsi, który pokątnie handluje wódką i rozpija ich mężów, kapłan wygarnął od ołtarza, co myśli o takim niegodnym chrześcijanina postępowaniu. A że nie przebierał w słowach, obrażony mężczyzna udał się na skargę do kurii.
   
Kiedy informacja o tym dotarła do proboszcza, postanowił ostatecznie rozprawić się z zakałą swej parafii. Podczas niedzielnej mszy świętej zwrócił się do wiernych w te oto słowa: "Ci, co jeżdżą do kurii, to mendy, kanalie nie umyte, plączące się po ziemi bez sensu, psychicznie chorzy." A skarżącego się do biskupa handlarza wysokoprocentowymi napojami nazwał wprost "meliniarzem, który rozpija wieś i jeszcze ma czelność recytować wiersze przed ołtarzem."
   
Tego już napiętnowany publicznie w świętym miejscu grzesznik nie wytrzymał i pozwał proboszcza do sądu, który uznał wprawdzie, że ksiądz miał szczytny zamiar zwalczania alkoholizmu, ale nie miał prawa obrażać powoda. Z uwagi na dobrą opinię, jaką cieszy się ksiądz, sąd warunkowo umorzył postępowanie na 2 lata, obarczając go kosztami procesu, kwotą 500 złotych nawiązki na rzecz dowolnej placówki kulturalnej i 100 złotymi na rzecz powoda.
   
Pełnomocnik proboszcza zapowiada apelację, on sam nie zmienia zaś zdania na temat napiętnowanego mężczyzny, uważając że działał w interesie społecznym i doprowadził do zlikwidowania meliny. Zagroził też, że nie pochowa zatwardziałego grzesznika.
   
Ciekawe, jak ta sprawa wpłynie na polskich księży, którzy w dalszym ciągu lubią nieraz skarcić swoich parafian albo po nazwisku, albo charakteryzując ich w ten sposób, że nikt nie może mieć wątpliwości, o kogo chodzi. Na pewno będą się jednak pilnować, aby nie używać słów, powszechnie uważanych za obraźliwe, bo zawsze mogą trafić na parafianina, który nie zawaha się nie tylko iść na skargę do kurii, ale także złożyć w sądzie pozew o naruszenie dóbr osobistych.
Jerzy Bukowski
(Magazyn Centrum)