KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Wtorek, 16 kwietnia, 2024   I   04:13:56 PM EST   I   Bernarda, Biruty, Erwina
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Prezydenckie szkalowanie Polski

17 września, 2007

Były prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Aleksander Kwaśniewski najwidoczniej pozazdrościł sławy swemu czeskiemu odpowiednikowi Vaclavovi Havlowi, do którego lubił się zresztą zawsze porównywać. Tylko, że sława może być zarówno dobra, jak i zła.

Skoro Havel pouczył  niedawno Polaków, że powinni jak najszybciej przeprowadzić wybory parlamentarne, ale koniecznie pod nadzorem międzynarodowych obserwatorów bo panujący nad Wisłą totalitarny reżim nie gwarantuje – według niego – uczciwego przygotowania i przeprowadzenia głosowania do sejmu i senatu, to Kwaśniewski postanowił nie być gorszy i na łamach niemieckiego wydania magazynu „Vanity Fair” określił politykę braci Kaczyńskich wobec naszego zachodniego sąsiada mianem „kursu prowokacji”.
   
W oczach Havla Polska przypomina kraje Trzeciego Świata lub Białoruś, wedle Kwaśniewskiego władze w Berlinie muszą – w razie wyborczego zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości – przemyśleć swoją powściągliwość w stosunku do naszego kraju oraz „zareagować inaczej” na ataki Kaczyńskich na rząd federalny.
   
Podobne były też reakcje obu byłych prezydentów na powszechne oburzenie, jakie wywołali w Polsce swoimi wypowiedziami, którymi na krótko zjednoczyli  – co rzadko kiedy zdarza się w naszym życiu politycznym – wszystkie partie i opiniotwórcze środowiska RP. Havel zbagatelizował swoje słowa, twierdząc że zaproszenie zagranicznych obserwatorów na wybory to żaden wstyd, a Kwaśniewski usiłował wmówić opinii publicznej, że wyrwano poszczególne zdania z szerszego kontekstu i przytaczano je w częściach, znacznie zmieniając oraz wypaczając sens udzielonego przezeń wywiadu. Żaden z nich nie wyparł się jednak tego, co powiedział.
   
Od dobrych rad Havla dla Polaków odcięła się natychmiast ambasada Republiki Czech w Warszawie, Kwaśniewskiego ostro potępili zaś jego poprzednik i następca na najwyższym urzędzie RP. Przywołując pewien barwny cytat z Lecha Wałęsy, obaj byli prezydenci mogą sobie teraz po partnersku podać nie tyle rękę, co – zważywszy na intelektualną ogładę i merytoryczny sens ich wynurzeń - raczej nogę.

Z Krakowa dla www.Poland.US
Jerzy Bukowski