KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Niedziela, 29 września, 2024   I   01:27:30 AM EST   I   Michaliny, Michała, Rafała
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Meleksy zamiast fasiągów na drodze do Morskiego Oka?

22 sierpnia, 2014

Góralskim fiakrom ten pomysł się nie podoba, działacze ochrony przyrody i ekologowie są nim zachwyceni, a turyści mają podzielone zdania. Chodzi o zastąpienie na trasie z Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka fasiągów (wozów konnych) przez elektryczne meleksy, które właśnie z powodzeniem przeszły jazdy testowe.

Do tej próby dopuszczono również fiakrów. Wiesław Rzepka z Gronia ocenił w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że pojazd prowadzi się w miarę dobrze, zastrzegł jednak, iż do meleksa wejdzie maksymalnie siedmiu turystów i pozostanie niewiele miejsca na bagaż, akumulatory trzeba zmieniać co dwa kursy, a wyczerpane ładują się aż sześć godzin.

„Elektryczny pojazd jechał pod górę z prędkością 10 km na godzinę, czyli nieco szybciej niż konny zaprzęg. Podróż z Polany Palenicy do Włosienicy trwała około 40 minut. Obecnie testowany jest pojazd sześcioosobowy, ale trwają prace nad ośmioosobowym” - czytamy w depeszy PAP.

Prezes stowarzyszenia fiakrów, wożących turystów do Morskiego Oka Stanisław Chowaniec nie widzi innego ekologicznego transportu do Morskiego Oko jak tradycyjny, czyli konny.

- Melex nie poradzi sobie w trudnych warunkach atmosferycznych. Jest malutki i nadaje się na płytę lotniska lub pole golfowe, ale nie w góry. Gdyby na trasę wjechały meleksy, musielibyśmy zrezygnować z hodowanych przez nas koni. Koń musi być w ciągłym ruchu, aby zachować dobrą kondycję i swój dobry stan fizjologiczny - wyjaśnił dziennikarzowi PAP.

Inny z wozaków zauważył, że turyści podróżujący wozem siadają na ławie wzdłuż pojazdu i mogą podziwiać widoki, w meleksie są natomiast cztery rzędy podwójnych siedzeń.

- Nie zamieniłabym meleksa na konia. Przejażdżka koniem to kontakt z naturą i frajda dla dzieci, które uwielbiają przejażdżki zaprzęgami. Koń od wieków był siłą pociągową, służył na wojnach, pracował w polu - to jest końska praca. Ja bym nie zabierała góralom tego zajęcia - powiedziała PAP Helena Stefańska z Kutna.

Argumenty ekologów nie przekonują też pani Honoraty ze Stargardu Szczecińskiego.

- Nikt tych koni nie maltretuje, usunięcie ich z przestrzeni publicznej byłoby dla nich wyrokiem śmierci - tłumaczyła w rozmowie z PAP.

Inni turyści uważają, że praca koni na tej trasie jest jednak ponad siły zwierząt.

- Domyślam się, że skoro konie nie będą potrzebne, to mogą trafić do rzeźni, ale na dłuższą metę pojazdy elektryczne to lepsze rozwiązanie - oceniła turystka z Wrocławia.

„Testowany pojazd napędzany jest ośmioma akumulatorami. Moc silnika to 4,5 kilowata. Aby obsłużyć taką liczbę turystów, jak obecnie obsługują fiakrzy, to dziennie musiałoby jeździć 40 meleksów. Pomysł zastąpienia zaprzęgów konnych pojazdami elektrycznymi pojawił się po padnięciu konia na trasie do Morskiego Oka w lipcu 2009 r. Jeden z turystów nagrał zdarzenie i opublikował w internecie. 10 sierpnia br. na drodze do Morskiego Oka padł kolejny koń. Zdaniem ekspertów konie padły z powodu nagłego zachorowania, a nie przez przemęczenie. Konie pracujące na szlaku do Morskiego Oka są szczegółowo badane weterynaryjnie przed każdym sezonem turystycznym. Na wozie może być przewożonych 12 turystów. Na trasie pracuje 60 wozaków utrzymujących w sumie 300 koni” - napisała Polska Agencja Prasowa.

A może z dobrym pomysłem (pisałem o nim tutaj niedawno) wystąpił starosta tatrzański Andrzej Gąsienica Makowski, proponując na tę popularną trasę dorożki (fasiągi) hybrydowe, czyli ciągnięte przez konie, ale wspomagane prądem z akumulatora?


Jerzy Bukowski

Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News