Czy określenie kogoś pierdołą może być obraźliwe, zwłaszcza w Krakowie? Straż Miejska uważa, że tak, ale znawcy XIX-wiecznej historii Galicji oraz miłośnicy Szwejka gorąco protestują.
Problem ożył, kiedy przedstawiciel stowarzyszenia "Non possumus", społecznie zajmującego się doglądaniem porządku w mieście, zaatakował tym właśnie słowem funkcjonariusza publicznego i został za to zatrzymany na 24 godziny w policyjnym areszcie. Poszło o samochód, zaparkowany przed agencją towarzyską na Kazimierzu, gdzie obowiązuje zakaz zatrzymywania się. Przewodniczący stowarzyszenia powiadomił o tym wykroczeniu Straż Miejską, ale nie był zadowolony ze sposobu jej interwencji. Patrząc na dość ślamazarne i bierne zachowanie stróża porządku publicznego zapytał go, czy jest strażnikiem z prawdziwego zdarzenia, czy też pierdołą.
Funkcjonariusz poczuł się dotknięty, a nawet obrażony i znieważony. Zamiast kierowcą nielegalnie zaparkowanego samochodu zajął się więc aktywistą "Non possumus", doprowadzając go do aresztu. No i wtedy rozgorzała na dobre poważna dyskusja, jak to bywa w takich przypadkach w miłującym tradycję Krakowie.
Wierni czytelnicy "Przygód dobrego wojaka Szwejka" Jarosława Haszka natychmiast przypomnieli, że takie określenie wielokrotnie padło w tej powieści i to w raczej pozytywnym kontekście. Autor stopniował je, nazywając niektórych ludzi wicepierdołami, innych pierdołami, a najbardziej nieporadnych lecz w gruncie rzeczy dobrodusznych - poczciwymi starymi arcypierdołami.
Historycy odwołali się zaś do słynnego epizodu z dziejów Galicji, kiedy to pewien jej obywatel nazwał pierdołą samego Najjaśniejszego Pana - cesarza Franciszka Józefa. Przed rozpatrującym sprawę o obrazę majestatu sądem wystąpił adwokat oskarżonego, który w długim wywodzie o podłożu językoznawczym udowodnił, iż słowo to oznacza osobę powszechnie szanowaną i lubianą. Galicyjski sąd podzielił jego mniemanie i uniewinnił oskarżonego.
Na te właśnie literackie i historyczne precedensy powołał się również przedstawiciel "Non possumus", odpierając zarzuty, jakoby chciał obrazić strażnika miejskiego "grubym" słowem. Większość obywateli podwawelskiego grodu podzieliła jego interpretację zdarzenia, w którym na dalszy plan zszedł główny wątek, czyli merytorycznie uzasadniona skarga na opieszałość funkcjonariusza wobec ewidentnego złamania prawa, a na pierwszy wysunął się ciekawy problem językowy.
Tę sytuację najlepiej chyba można podsumować często padającym w powieści Haszka okrzykiem, wznoszonym przez różnych jej bohaterów pod adresem tytułowej postaci: "Jezus Maria, panie Szwejku!"
Z Krakowa dla www.Poland.US
Jerzy Bukowski
Funkcjonariusz poczuł się dotknięty, a nawet obrażony i znieważony. Zamiast kierowcą nielegalnie zaparkowanego samochodu zajął się więc aktywistą "Non possumus", doprowadzając go do aresztu. No i wtedy rozgorzała na dobre poważna dyskusja, jak to bywa w takich przypadkach w miłującym tradycję Krakowie.
Wierni czytelnicy "Przygód dobrego wojaka Szwejka" Jarosława Haszka natychmiast przypomnieli, że takie określenie wielokrotnie padło w tej powieści i to w raczej pozytywnym kontekście. Autor stopniował je, nazywając niektórych ludzi wicepierdołami, innych pierdołami, a najbardziej nieporadnych lecz w gruncie rzeczy dobrodusznych - poczciwymi starymi arcypierdołami.
Historycy odwołali się zaś do słynnego epizodu z dziejów Galicji, kiedy to pewien jej obywatel nazwał pierdołą samego Najjaśniejszego Pana - cesarza Franciszka Józefa. Przed rozpatrującym sprawę o obrazę majestatu sądem wystąpił adwokat oskarżonego, który w długim wywodzie o podłożu językoznawczym udowodnił, iż słowo to oznacza osobę powszechnie szanowaną i lubianą. Galicyjski sąd podzielił jego mniemanie i uniewinnił oskarżonego.
Na te właśnie literackie i historyczne precedensy powołał się również przedstawiciel "Non possumus", odpierając zarzuty, jakoby chciał obrazić strażnika miejskiego "grubym" słowem. Większość obywateli podwawelskiego grodu podzieliła jego interpretację zdarzenia, w którym na dalszy plan zszedł główny wątek, czyli merytorycznie uzasadniona skarga na opieszałość funkcjonariusza wobec ewidentnego złamania prawa, a na pierwszy wysunął się ciekawy problem językowy.
Tę sytuację najlepiej chyba można podsumować często padającym w powieści Haszka okrzykiem, wznoszonym przez różnych jej bohaterów pod adresem tytułowej postaci: "Jezus Maria, panie Szwejku!"
Z Krakowa dla www.Poland.US
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Święto Dziękczynienia – Historia, Tradycja i Wdzięczność w Sercu Ameryki
Pierwsza Biblioteka Publiczna w Polsce. Domowe biblioteki
Adwokat na bankructwo i ogłoszenie upadłości w Nowym Jorku. Sean Sabeti na LI
Wysyłka samochodu do Polski z USA. Dompak Corporation wysyła auta i inne pojazdy do Europy
Polski fotograf w New Jersey i video serwis na wesela, komunie, chrzciny. M&R foto Studio
Doświadczony psychiatra w New Jersey. David Brożyna M.D. mówi po polsku
Adwokat w East Brunswick w New Jersey 24/7 na sprawy rodzinne, kryminalne, biznesowe. Ted Sliwinski
zobacz wszystkie