KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 27 listopada, 2024   I   11:52:32 PM EST   I   Franciszka, Kseni, Maksymiliana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Porywacze z bezpieki

11 sierpnia, 2007

Prokuratorzy Krakowskiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej postawili byłemu funkcjonariuszowi komunistycznej Służby Bezpieczeństwa Ryszardowi C. zarzut bezprawnego pozbawienia wolności 2 maja 1985 roku działaczy: Konfederacji Polski Niepodległej - Agaty Michałek i „Solidarności” – Ryszarda Majdzika. Oboje zostali siłą wciągnięci do nieoznakowanego samochodu i przewiezieni do siedziby bezpieki przy ulicy Mogilskiej. W ten sposób chciano ich zniechęcić do udziału w 3-majowym pochodzie. Działo się to na oczach świadków (m.in. Antoniego Piekałkiewicza), którzy zgłosili na policji porwanie dwojga ludzi przez nieznanych sprawców.

Ta sprawa była bardzo głośna nie tylko w Krakowie, ponieważ Michałek (nb. dawna harcerka ze szczepu „Żurawie”, który wówczas prowadziłem) wytoczyła Wojewódzkiemu Urzędowi Spraw Wewnętrznych proces o naruszenie dób osobistych i ku zdumieniu wszystkich wygrała go. Dzięki temu zachowały się akta sprawy z nazwiskami funkcjonariuszy SB, którzy dokonali aktu porwania, a następnie wulgarnie obrażali ją i Majdzika, strasząc m.in. ”kamulkami do nóg” (a było to pół roku po porwaniu i zabójstwie księdza Jerzego Popiełuszki, wobec którego podobnego zwrotu użył kapitan Grzegorz Piotrowski).
   
Z tamtego procesu pochodzi kuriozalne zeznanie Ryszarda C., który stwierdził, że zatrzymana musiała wiedzieć, iż nieoznakowany radiowóz jest samochodem policyjnym, ponieważ część ludzi natychmiast uciekła na jego widok. Z rozbrajającą szczerością przyznał też, że „gdyby powódka stała dalej, moglibyśmy zatrzymać kogoś innego, a nie ją”.  Oto, co znaczy znaleźć się w nieodpowiednim miejscu w niewłaściwym czasie!
   
Zanim Michałek napisała cywilny pozew, złożyła doniesienie o popełnieniu przestępstwa do prokuratury. Ta umorzyła jednak postępowanie. Poszkodowana nie zrezygnowała z dochodzenia sprawiedliwości i osiągnęła ogromny sukces, jakim było wygranie sprawy w sądzie przeciwko organom komunistycznego reżimu.
   
- Nie straciłam natomiast nadziei, że kiedyś, w bliżej nieokreślonej przyszłości, gdy Polska odzyska niepodległość, prokuratura z urzędu podejmie dochodzenie w tej i w wielu podobnych sprawach. No i doczekałam się -  mówi mi z satysfakcją Michałek.
   
Mnie także podoba się zdecydowana postawa pionu prokuratorskiego IPN (szczególnie w Krakowie i w Katowicach), który energicznie i konsekwentnie stawia zarzuty byłym funkcjonariuszom bezpieki. Do 1989 roku byli oni przekonani o bezkarności swoich poczynań i nie kryli się nawet z taką postawą wobec zatrzymywanych i prześladowanych działaczy opozycji. Dzięki tej ich beztrosce zachowało się wiele dokumentów, na podstawie których Instytut może teraz wszczynać postępowania i doprowadzać przed sąd ludzi, którym niegdyś wydawało się, że mogą sobie na wszystko pozwolić.
   
Ryszardowi C. grozi kara pozbawienia wolności do pięciu lat, zarzuty usłyszą wkrótce także inni funkcjonariusze SB bezpośrednio związani z porwaniem Michałek i Majdzika.
   
- Zachęcam wszystkich  działaczy dawnej opozycji, wobec których bezpieka ewidentnie łamała obowiązujące wówczas peerelowskie prawo, aby zgłaszali takie przypadki do IPN, Sprawiedliwości musi stać się zadość, nawet po wielu latach od popełnienia przestępstwa – apeluje Agata Michałek.

Z Krakowa dla www.Poland.US
Jerzy Bukowski