KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   12:40:42 AM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Dyplom na miotle

09 sierpnia, 2007

Czy aby dobrze sprzątać trzeba legitymować się dyplomem? Nie wystarczy już zwykłe, kilkugodzinne przeszkolenie i umiejętności wyniesione z domu? Dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Zakopanem Jan Gąsienica-Walczak odpowiada negatywnie na oba pytania i proponuje kandydatkom do tego zawodu trzymiesięczne szkolenie, składające się z regularnych wykładów oraz ćwiczeń, w tym m.in. z języka angielskiego. Osoba kończąca taki kurs otrzyma zaświadczenie, że jest kwalifikowaną sprzątaczką. Dyplom otworzy jej - oczywiście tylko teoretycznie - drogę do pracy.

To, co napisałem powyżej nie jest bynajmniej żartem, zwłaszcza że pieniądze na szkolenie sprzątaczek zakopiański urząd dostanie z Europejskiego Funduszu Społecznego. Sprawa jest więc niezwykle poważna i tak też traktuje się ją pod Tatrami. Wymachiwanie miotłą, używanie mopu i odkurzanie mebli wymaga - wedle tamtejszych urzędników - wysoko kwalifikowanych pracowników.
   
No cóż, żyjemy w czasach, których znamieniem jest wąska specjalizacja zawodowa. Każdy fachowiec jest - a przynajmniej powinien być - mistrzem w swojej dziedzinie, niewielu zna się jednak choć trochę na tym, co robią jego pracujący w pokrewnych branżach koledzy, chociaż ukończyli ten sam kierunek studiów. Jeden laryngolog bada wyłącznie uszy, drugi zyskuje sławę zaglądając do gardła, do jeszcze innego trzeba się udać w przypadku kłopotów z nosem. Czy może więc dziwić głębokie przekonanie dyrektora Gąsienicy-Walczaka, że także najzwyklejsze sprzątanie wymaga specjalistycznego szkolenia, a przepustką do kariery winno stanowić zaświadczenie jego ukończenia?
   
Idąc za jego tropem myślenia i traktując owo zagadnienie z pełną powagą zastanawiam się, czy do dyplomu wpisywane będą oceny z poszczególnych przedmiotów kursu, co pozwoliłoby odpowiednio zaprogramować zawodową przyszłość pań z miotłami. Te, które wykazałyby się niezłą znajomością angielskiego powinny otrzymywać prace w hotelach przyjmujących głównie zagranicznych gości, choćby nawet nie zabłysnęły na egzaminie z polerowania szklanek i kieliszków. Prymuski w szybkim i dokładnym odkurzaniu powinny bez najmniejszego problemu znaleźć zatrudnienie w Muzeum Tatrzańskim, a mistrzynie w myciu okien trafić do biur.
   
Górale powątpiewają jednak w możliwość skutecznego połączenia teorii z praktyką i twierdzą, że bez protekcji nie sposób dziś zdobyć w zimowej stolicy Polski żadnej pracy. Nie pomagają nawet dyplomy doktorskie i znakomite referencje, jeżeli kandydata nie poprze jakiś swojak. Jest więc wysoce prawdopodobne, że i  kwalifikowane sprzątaczki podzielą smutny los ludzi świetnie przygotowanych do zawodu, ale bezsilnych - w przypadku braku "pleców" - na rynku pracy.

Z Krakowa dla www.Poland.US
Jerzy Bukowski