Komentując wzięcie dyrektora Radia Maryja w obronę przez prowincjała polskich redemptorystów, krakowski dominikanin Tomasz Dostatni wyraził obawę, że „jeśli ojciec Rydzyk i jego przełożeni nie dostrzegą niebezpieczeństwa uprawiania przez księży polityki, skończy się to odpływem z Kościoła tych, którzy z tego typu katolicyzmem politycznym nie będą chcieli mieć nic do czynienia”.
Co ciekawe, wielu polskich kapłanów (w tym również hierarchów o znanych nazwiskach) podejmuje bardzo daleko idące działania na niwie politycznej, udzielając gościny przedstawicielom preferowanych przez siebie partii, bądź dając wiernym wyraźny sygnał, na kogo powinni głosować jako katolicy, ale dyżurnym obiektem krytyki jest ostatnio wyłącznie o. Rydzyk.
Nie twierdzę, że dyrektor Radia Maryja nie daje w swych wypowiedziach podstaw do krytykowania go, ale wolałbym, żeby piszący o polskim Kościele publicyści (często określający się jako bliscy tej instytucji) wykazywali nieco więcej obiektywizmu. Bo równie dobrze, jak o. Rydzyka, odpowiedzialnością za odpływ z Kościoła można by obciążać niewiele mniej popularnych od niego kilku biskupów, którzy od lat niebezpiecznie żeglują w stronę rafy liberalizmu.
Na szczęście ani katolicyzm „toruński”, ani „łagiewnicki” nie odstręczą od wiary pobożnych Polaków, którzy doskonale umieją odróżnić głoszenie przez duchownego słowa Bożego od propagowania programu jakiejś partii.
Z Krakowa dla www.Poland.US
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE