KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 27 listopada, 2024   I   09:47:39 PM EST   I   Franciszka, Kseni, Maksymiliana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Antysemityzm filosemitów

15 lipca, 2007

Czy Festiwal Kultury Żydowskiej mogą organizować zajadli antysemici? Pozytywną odpowiedź na to pytanie odkryła „Rzeczpospolita” na łamach izraelskiego dziennika „Maariw”. Autor zamieszczonego tam artykułu twierdzi, że „Polska coraz bardziej dławi w sobie poczucie wstydu i powraca do wspaniałego dziedzictwa kulturalnego, które pozostawili Żydzi oraz korzysta z niego ekonomicznie”. Ten proces prostą drogą prowadzi jednak do zaprzeczaniu przez Polaków ich antysemityzmowi, który najwidoczniej – zdaniem izraelskiego publicysty – jest przyrodzoną cechą naszego narodu.

Dziennikarz „Maariwa” na wszelki wypadek przypomina swym czytelnikom o „antysemickich korzeniach Polski”, ubolewając, że pytani przez niego o udział w Holkocauście obywatele Rzeczypospolitej „wzruszają ramionami” i wskazują na Niemców. A przecież każde żydowskie dziecko na całym świecie musi przyswoić sobie wiedzę, że ogromną część odpowiedzialności za Holocaust  ponoszą Polacy.
   
Chcąc uwiarygodnić swoją tezę, Yuval Albshan przypomina: „Istnieją opowieści o szklankach wody sprzedawanej za złoto, o wypadkach wydawania Żydów i szantażowania, o granatowej policji, o ludziach upychanych w wagonach śmierci, ale przede wszystkim o Żydach, którzy wrócili po wojnie po swoje mienie i zostali zastrzeleni przez Polaków”.
   
Autor kuriozalnego artykułu nie oszczędza także swoich rodaków, którzy pomagają Polakom w procederze zaprzeczania ich antysemityzmu. Jako głównego winowajcę wskazuje byłego ambasadora Izraela w Warszawie, Szewacha Weissa, który mówi to, co Polacy chcą usłyszeć.
   
Najbardziej denerwuje go jednak cyniczny spryt Polaków, zakładających restauracje z koszernym jedzeniem, odnawiających synagogi i organizujących Festiwal Kultury Żydowskiej w Krakowie. Robią oni to wszystko dla zysku i dla okłamania światowej opinii publicznej co do swojego rzeczywistego stosunku do Żydów. Wedle sposobu rozumowania Albshana jego wyznacznikiem był azaś stodoła w Jedwabnem, a nie tysiące kryjówek, w których Polacy ukrywali – z narażeniem życia – Żydów przed Niemcami. Nie dostrzega on, że najwięcej drzewek w Alei Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata jerozolimskiego Instytutu Yad Vashem zasadzili właśnie tak bezczelnie oczerniani przez niego Polacy.
   
Izraelski dziennikarz w ogóle niewiele rozumie ze złożonej historii stosunków polsko-żydowskich, dostrzegając w niej tylko czarne karty . Nikt rozsądny nie neguje, że obie strony zachowywały się niekiedy obrzydliwie wobec siebie, by przywołać tylko polskich szmalcowników i żydowskich funkcjonariuszy komunistycznego reżimu. Trzeba jednak widzieć cały las, a nie tylko poszczególne drzewa, w dodatku zgniłe bądź spróchniałe. A jeśli już z takim triumfalizmem się je wskazuje, to warto pamiętać, że wyrastały one również na macierzystej glebie; mam na myśli np. zachowanie żydowskiej policji w warszawskim getcie, czy milczenie amerykańskiej diaspory w obliczu Holocaustu.
   
Jakże inaczej zachowuje się w tej delikatnej materii przywołany przez Abshalona Weiss. Powiedział on „Rzeczypospolitej”, komentując nazwany przez siebie stekiem bzdur artykuł „Maariwa”: „Ja zawsze mówię prawdę. Gdy trzeba, to Polaków krytykuję, a gdy trzeba, to chwalę. Tymczasem w Izraelu wiele osób ma takie podejście, że jeżeli powie się coś dobrego o Polakach, to jest to skandal. Nie godzę się na takie rasistowskie podejście”.
   
Niestety, siła przebicia wpływowych izraelskich mediów do międzynarodowej opinii publicznej jest znacznie większa, niż polskich. Poważnie obawiam się więc, że wiedza o naszym rzekomym antysemityzmie zostanie wkrótce szeroko rozkolportowana, w efekcie czego mnóstwo nie znających historycznej prawdy ludzi w wielu krajach zacznie się zastanawiać, czy jadąc do Krakowa na Festiwal Kultury Żydowskiej nie uczestniczą przypadkiem w ordynarnej, z gruntu antysemickiej prowokacji i cynicznym zakłamywaniu przez Polaków ich prawdziwego odniesienia do Żydów.
   
Może niektórzy z nich zastanowią się nawet, czy nie ma jednak wiele racji w określeniu „polskie obozy koncentracyjne”...

Z Krakowa dla www.Poland.US
Jerzy Bukowski