KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 27 listopada, 2024   I   09:41:07 PM EST   I   Franciszka, Kseni, Maksymiliana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Zamknięte szalety

27 czerwca, 2007

Problem jest wstydliwy, ale ważny, rzec by nawet można strategiczny, zwłaszcza w letnim sezonie turystycznym, kiedy po Krakowie spacerują codziennie dziesiątki tysięcy turystów z całego świata.

Kiedy wybija godzina 21:00, w podwawelskim grodzie zamykane są publiczne szalety. Nie dość, że jest ich tyle co kot napłakał, to w dodatku zaprzestają działalności o bardzo wczesnej porze, gdy życie towarzyskie kwitnie w najlepsze. Nie każdy turysta spędza zaś wieczór w restauracji, kawiarni, czy pubie, gdzie może skorzystać z toalety.

Co mają więc robić miłośnicy wieczornych spacerów po cudownym mieście, rozświetlonym blaskiem księżyca, tętniącym ulicznym gwarem, ale zmuszającym odwiedzających je gości do ćwiczeƒ z zakresu wytrzymałości pęcherza? No cóż, radzą sobie jak mogą, czyli wślizgują się do nie zamkniętych bram (ale jest ich już niewiele w centrum Krakowa), szukają zacisznych skwerków, wypatrują krzaków i zarośli.

Ponieważ zewsząd blisko jest do Plant, stają się one w lecie jednym wielkim szaletem, co słychać, widać, a zwłaszcza czuć. Przypileni nagłą potrzebą cudzoziemcy z obłędem w oczach pytają wyglądające na tubylców osoby o najbliższą toaletę, ci kierują ich zaś ze stoickim spokojem właśnie na Planty.

Jeśli Kraków chce utrzymać miano europejskiego miasta kultury, musi dbać nie tylko o wielką sztukę, ochronę zabytków, rozwój bazy hotelowej i gastronomicznej oraz nowe inwestycje. Jego włodarze muszą czym prędzej pochylić się także nad wstydliwym problemem toalet, na których można przecież świetnie zarabiać; już rzymski cesarz Wespazjan czerpał z nich zyski, twierdząc, że pieniądze nie śmierdzą („pecunia non olet”).

Z Krakowa dla www.Poland.US
Jerzy Bukowski