KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 27 września, 2024   I   01:19:18 PM EST   I   Damiana, Mirabeli, Wincentego
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Zmarła wdowa po bohaterze

02 czerwca, 2013

W wieku 81 lat po długiej i ciężkiej chorobie zmarła wdowa po pułkowniku Ryszardzie Kuklińskim. Miała na imie Joanna, ale mąż zwracał się do niej Haneczko i część znajomych była przekonana, że jest Hanną.

Pozostawała zawsze w cieniu małżonka, o którego tajemniczej misji patriotycznej nie wiedziała nic do początku listopada 1981 roku, kiedy stojąc w obliczu ewakuacji przyznał się przed nią i przed synami do 9-letniej współpracy z Amerykanami. Nie miała żadnych wątpliwości, że postąpił słusznie i w jednej chwili podjęła decyzję o ucieczce całej rodziny, co obiecała Kuklińskiemu CIA w momencie rozpoczęcia przekazywania przezeń bezcennych informacji wywiadowczych do USA.

Kiedy pułkownik przyjechał wiosną 1998 roku do Polski i powierzył mi funkcję swojego reprezentanta prasowego, każdy dzień kończyliśmy krótkim podsumowaniem w trzyosobowym gronie (obecny był również nieżyjący już jego przyjaciel Józef Szaniawski). Jeśli tylko było to technicznie możliwe, Kukliński starał się zawsze połączyć telefonicznie ze swą małżonką na Florydzie, aby nie tylko opowiedzieć jej, co wydarzyło się w danym dniu, ale także uspokoić ją co do stanu swego zdrowia. Cierpiał bowiem wówczas na poważne dolegliwościami sercowe (utrzymywaliśmy to w tajemnicy) i był pod stałą opieką towarzyszącego mu na każdym kroku z małą walizeczką lekarza Biura Ochrony Rządu.

Na szczęście pomoc medyczna potrzebna była tylko raz (w Katowicach), ale jako troskliwy mąż, uważał za swój obowiązek na bieżąco i szczegółowo relacjonować ukochanej Haneczce przebieg wizyty oraz aktualny stan samopoczucia. Robił to bardzo dowcipnie, z dużą dozą samokrytycyzmu i na całkowitym luzie, co mnie nawet troche zastanawiało, ponieważ podczas oficjalnych spotkań - zwłaszcza w pierwszych dniach pobytu - często bywał spięty. Widząc moje zdumienie wyjaśnił, że przecież cała jego rodzina, a szczególnie żona tyle już przez niego wycierpiała, że nie chce jej teraz narażać na żaden stres i stara się tembrem głosu oraz sposobem prowadzenia rozmowy utrzymywać optymistyczny nastrój.

Po raz pierwszy osobiście spotkałem się z mocno już schorowaną panią Joanną Kuklińską dopiero kilka lat temu, kiedy przyjechała na odsłonięcie popiersia swego śp. męża w galerii Wielkich Polaków krakowskiego Parku im. doktora Henryka Jordana (wcześniej, podczas pogrzebu pułkownika na Powązkach w 2004 roku, zamieniliśmy tylko kilka kurtuazyjnych słów). Była oczywiście gościem honorowym tej uroczystości, po której prezes Towarzystwa Parku Kazimierz Cholewa zaprosił nas na małe przyjęcie w parkowej kawiarni.

Później kontaktowałem się z nią już tylko telefonicznie oraz listownie. Zawsze, kiedy podejmowałem z tytułu pełnionej dawniej funkcji przy pułkowniku, a także w imieniu Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie jakieś działania na rzecz pośmiertnego uhonorowania jednego z największych w światowej skali bohaterów drugiej połowy XX wieku, starałęm się uzyskać jej akcpetację. Zawsze mówiła mi wówczas, że Ryszard miał pełne zaufanie do tego, co robiłem w jego sprawach i prosiła, abym kontynuował wysiłki mające na celu zaliczenie go w poczet kawalerów Orderu Orła Białego oraz awans generalski.

Teraz, kiedy dołączyła do swego męża w zaświatach, będę nadal konsekwentnie, energicznie i bezkompromisowo prowadził te działania.

Jerzy Bukowski
były reprezentant prasowy
płk. Ryszarda Kuklińskiego w Kraju
rzecznik POKiN